Od początku tegorocznych spotkań lechici nie grają tak, jak zdążyli wszystkich przyzwyczaić. Po remisie z ŁKS Łódź stracili pozycję lidera. Po raz kolejny zagrali dwie różne połowy. - Gramy tak już któryś mecz. Najpierw tracimy bramkę, a potem gonimy rywala. Brakuje spokoju w rozgrywaniu akcji. Gramy długimi piłkami, aby jak najszybciej przedostać się pod pole karne przeciwnika. Wkrada się nerwowość, której nie powinno być - analizuje ostatnie spotkania Kolejorza, Tomasz Bandrowski.
Lech budzi się dopiero, gdy wpada w poważne tarapaty. Można mówić wiele złego o ostatnich występach poznaniaków, ale jedno jest pewne - jest to drużyna z olbrzymim charakterem, którą niezwykle ciężko jest pokonać. Podopieczni Franciszka Smudy nie załamują się, gdy im nie idzie i grają do końca, często rozstrzygając losy meczu w ostatnich sekundach. W tym roku lechici zdobyli w ten sposób sześć punktów.
Ambicji drużynie odmówić więc nie można, ale mimo to, straciła sporo punktów, a co za tym idzie spadła na drugie miejsce w tabeli. - Może za bardzo chcemy? Gra jest za bardzo szarpana, za szybko chcemy atakować. To powoduje, że tracimy zimną krew i zapominamy o tyłach, co wykorzystuje rywal. Trzeba poprawić ten mankament - dodaje pomocnik Lecha.
Być może strata pozycji lidera pozwoli lechitom osiągać lepsze rezultaty. Teraz w tarapatach będą już przed spotkaniem, bo niezależnie od wyników rywali do mistrzowskiego tytułu, muszą wygrać, aby pozostać w grze o najwyższy cel. - Możliwe, że będzie to jakiś sposób na odblokowanie. Może pod presją pójdzie nam lepiej? - zastanawia się Bandrowski.
Poznaniacy bardzo szybko mogą odzyskać pozycję lidera, bowiem już w niedzielę zmierzą się z Legią Warszawa, która wykorzystała ostatnie potknięcia Lecha i teraz prowadzi w tabeli. - Droga do mistrzostwa jest bardzo ciężka. Trzeba walczyć z bezpośrednimi rywalami. Musimy postawić wszystko na jedną kartę, aby wywieźć z Warszawy zwycięstwo - dodaje pomocnik Lecha. - Mecz o mistrzostwo nas zmobilizuje i będziemy pamiętać o grze zespołowej. Zawodnicy z przodu, będą musieli pomagać z tyłu. Takie mecze zawsze nam wychodziły. Nie możemy zapomnieć, że liczą się nie tylko bramki strzelone, ale również obrona. Musimy konsekwentnie czekać na rozwój sytuacji i strzelić bramkę.
Mecz ten w znaczący sposób powinien wpłynąć na losy walki o tytuł Mistrza Polski. Obie drużyny będą myśleć tylko o komplecie punktów. - Jeżeli przegramy to będziemy mieli już cztery punkty straty i sytuacja będzie bardzo ciężka, bo potem jedziemy na mecz z Polonią Warszawa - kontynuuje Bandrowski.
Co ciekawe Lech Poznań lepiej prezentuje się na wyjazdach, niż przed własnymi kibicami, którzy fenomenalnie wspierają drużynę. Pomocnik Kolejorza nie potrafi tego wyjaśnić. - Jest to ewenement i ciężko mi to wytłumaczyć. Publiczność w Poznaniu jest rewelacyjna, ale niestety jej nie zadowalamy - zakończył Bandrowski.