Pierwszy mecz w Hondurasie zakończył się bezbramkowym remisem. Na boisku zarysowała się przewaga reprezentacji Australii pod względem kultury piłkarskiej, ale nie potrafiła jej udokumentować golem. Miała więcej sytuacji strzeleckich, jednak przy odrobinie pecha, mogła nawet stracić bramkę w końcówce.
O warunkach przygotowań do rewanżu powiedziano dużo. Obie reprezentacje musiały pokonać 20 tysięcy kilometrów na inny kontynent, a w rzeczywistości dystans był jeszcze większy, ponieważ podróżowały przez Amerykę Północną. Selekcjoner Hondurasu żalił się, że podczas treningu w Sydney nad stadionem latały drony, czyli zdaniem Jorge Luisa Pinto narzędzia do szpiegowania taktyki Hondurasu. Kolumbijczyk celowo podgrzewał klimat rywalizacji.
W jedenastce Pinto był tak samo jak kilka dni temu Romell Quioto, który na początku wieku znajdował się w kadrze Wisły Kraków. Rezerwowy Carlo Costly to z kolei były napastnik GKS-u Bełchatów. W Hondurasie pokazał, że doświadczenie pomaga mu znaleźć się w sytuacji podbramkowej. Właśnie Costly był najbliżej pokonania Mathewa Ryana.
Rewanż rozpoczął się inaczej niż pierwsze spotkanie. Australia wyglądała na przygniecioną presją, sparaliżowaną nerwami, a grający skrajnie defensywnie piłkarze ze strefy CONCACAF nie pozwalali gospodarzom na stwarzanie sytuacji podbramkowych. Na własnym stadionie Donis Escober był zapracowany, natomiast w Sydney odbił przez dwa kwadranse tylko jedno wstrzelenie z rzutu wolnego. Celne uderzenie Australii było dopiero w 37. minucie. Tom Rogić nie zaskoczył nim Escobara.
ZOBACZ WIDEO: Hit na remis. Brazylia strzelała ślepakami na Wembley - zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Honduras nie atakował, nawet nie oddał strzału, ale chyba nikt się tego po nim nie spodziewał. To Australia spisywała się poniżej oczekiwań. Po przerwie podkręciła tempo, a na efekt przyspieszenia nie trzeba było długo czekać. W 54. minucie faworyt zdobył upragnionego gola.
Mile Jedinak wepchnął piłkę z rzutu wolnego do siatki. Przyjezdni mu pomogli. Najpierw bezsensownym faulem, a następnie rykoszetem od nóg Henry'ego Figueroy. Pech skumulował się w obozie gości, ponieważ obrońca wszedł w pierwszej połowie za kontuzjowanego Emilio Izaguirre. Po zmianie wyniku Australia nie pozwoliła na cokolwiek przeciwnikowi, a "pozamiatane" było w 71. minucie po strzale na 2:0 Jedinaka z rzutu karnego. Nestor Pitana gwizdnął zagranie ręką Bryana Acosty. Stałe fragmenty były najgroźniejszą bronią Australii. Gola na 3:0 Jedinak strzelił z kolejnej jedenastki i tym samym skompletował hat-tricka.
Kangury zagrają na mundialu po raz piąty. Dotychczas ich najlepszym osiągnięciem był awans z grupy na turnieju w Niemczech. Honduras nie pojedzie do Rosji. W Sydney zdobył tylko gola na otarcie łez w doliczonym czasie.
Australia - Honduras 3:1 (0:0)
1:0 - Mile Jedinak 54'
2:0 - Mile Jedinak (k.) 71'
3:0 - Mile Jedinak (k.) 85'
3:1 - Alberth Elis 90'
Wynik dwumeczu: 3:1. Awans: Australia
Składy:
Australia: Mathew Ryan - Bailey Wright, Trent Sainsbury, Matthew Jurman - Mile Jedinak, Mark Milligan (89' James Troisi), Mathew Leckie, Tom Rogić (77' Robbie Kruse), Aaron Mooy, Aziz Behich - Tim Cahill (66' Tomi Jurić)
Honduras: Donis Escober - Brayan Beckeles, Jerry Palacios, Maynor Figueroa, Emilio Izaguirre (42' Henry Figueroa, 73' Mario Martinez) - Romell Quioto (75' Eddie Hernandez), Jorge Aaron Claros, Bryan Acosta, Ever Alvarado - Anthony Lozano Colon, Alberth Elis
Żółte kartki: Jurman, Mooy, Leckie, Sainsbury (Australia) oraz M. Figueroa, Claros, Palacios (Honduras)
Sędzia: Nestor Pitana (Argentyna)