Przed meczem z biało-zielonymi trener Cracovii, Michał Probierz, publicznie skrytykował Krzysztofa Piątka, którego wcześniej jedynie chwalił. - Skoro rozmowy indywidualne nie pomagają, to może pomoże wypowiedź publiczna. Wiele razy rozmawiałem z nim na temat jego zachowania, a to ciągle się nie zmienia. Nie wypada, by kapitan zespołu i zawodnik, który chce coś osiągnąć, co chwilę machał rękoma i miał o wszystko pretensje. Jeśli chce wskoczyć na wyższy poziom to musi się zmienić - stwierdził szkoleniowiec.
22-latek zareagował na tę wypowiedź Probierza w najlepszy możliwy sposób, bo poprowadził Cracovię do zwycięstwa z Lechią Gdańsk. W 71. minucie w dobrym stylu sfinalizował akcję, którą sam zainicjował, a w doliczonym czasie gry pewnie wykorzystał rzut karny.
- Jestem trenerem, który rozmawia z piłkarzami, ale są jakieś granice. Krzysiek o tym wie i zareagował najlepiej jak potrafił. Zdobył piękną bramkę na 1:1, wytrzymał ciśnienie przy rzucie karnym i był piłkarzem, na jakiego można liczyć. To była najlepsza reakcja - komentuje Probierz.
Trener Cracovii uważa, że sytuacja dojrzała do tego, by wyciągnąć ją na światło dzienne: - Jak niedawno trener Freiburga powiedział o Kapustce, że nie broni, to wszyscy w Polsce przyklasnęli: "dobrze powiedział!". A jak w Polsce trener zwróci uwagę piłkarzowi cztery razy i piłkarz nie słucha, to trzeba poszukać innych rozwiązań.
ZOBACZ WIDEO Gwiazdy zapadły w zimowy sen - zobacz skrót meczu Atletico Madryt - Real Madryt [ZDJĘCIA ELEVEN]
[color=#000000]
[/color]
Jak Piątek odebrał to, że trener Cracovii ujawnił wewnętrzną sprawę szatni? 22-latek posypał głowę popiołem: - W każdym meczu chcę dawać z siebie sto procent i strzelać gole. Czasem sytuacji jest mniej, czasem ich nie wykorzystam. Trener ma całkowitą rację - moja gestykulacja jest niepotrzebna. Nie mogę takich rzeczy robić, jestem kapitanem zespołu. Jeśli kogoś uraziłem swoim zachowaniem, to przepraszam.
Piątek najpierw pokonał Kuciaka klasową "główką", a potem pokazał, że ma mocne nerwy, bo nie zadrżała noga, kiedy wykonywał rzut karny, choć zegar wskazywał już 97. minutę gry, a do "wapna" napastnik Cracovii podszedł aż siedem minut po faulu Daniela Łukasika na Javim Hernandezie. Tyle czasu minęło od przewinienia do weryfikacji decyzji, której sędzia dokonał przy pomocy systemu VAR.
- Napastnik jest zadowolony, kiedy strzela gole. Cieszę się, że udało mi się wytrzymać presję przy karnym. To było dla mnie bardzo ważne. To była ostatnia minuta, więc ciśnienie było, ale zachowałem spokój i wyczekałem bramkarza do końca. Po to jestem kapitanem, żeby ciągnąć ten wózek, ale zwycięstwo to zasługa całej drużyny - mówi Piątek.
W meczu z Lechią napastnik Cracovii przerwał trwającą 432 minuty serię bez gola i teraz ma na koncie osiem bramek, podczas gdy w minionym sezonie na tym etapie rozgrywek licznik jego trafień wskazywał raptem trzy.