Spotkanie pierwszej z piątą drużyną Lotto Ekstraklasy było zapowiadane jako hit tej serii i piłkarze obu drużyn podołali zadaniu stworzenia widowiska na miarę meczu kolejki. I krakowianie, i zabrzanie wyszli na boisko po zwycięstwo i od pierwszego do ostatniego gwizdka grali na wysokich obrotach, nie mając zamiaru czekać na przeciwnika na swojej połowie. Starcie 13-krotnych z 14-krotnymi mistrzami Polski było świetną reklamą Lotto Ekstraklasy.
Pierwsze minuty należały do gości, ale gospodarze spokojnie przetrwali początkowy szturm rywali i sami przeszli do ataku. Wiślacy objęli prowadzenie już przy pierwszej okazji. W 21. minucie Maciej Sadlok oszukał na zamach Rafała Kurzawę i złamał akcję do środka, by niespodziewanie uderzyć na bramkę Górnika prawą, czyli swoją słabszą nogą. Zaskoczony Tomasz Loska tylko odbił piłkę przed siebie, do bezpańskiej futbolówki doskoczył Rafał Boguski i posłał ją do siatki miedzy nogami Loski. Strzelcowi mógł przeszkodzić Michał Koj, ale poślizgnął się na murawie i nie zdążył odpowiednio zareagować. Pierwszy w tym roku opad śniegu nie jest jednak usprawiedliwieniem dla obrońcy Górnika, bo atak zimy nie zaskoczył krakowian - murawa przy Reymonta 22 była perfekcyjnie przygotowana do gry.
Niedzielne spotkanie miało być nie tylko hitem 18. kolejki, ale też bezpośrednim pojedynkiem dwóch najskuteczniejszych zawodników Lotto Ekstraklasy, ale choć Carlitos i Igor Angulo strzelili po golu, to byli w cieniu innych zawodników - przede wszystkim wszędobylskiego Szymona Żurkowskiego. W pierwszej połowie Angulo był kompletnie odcięty od podań przez Zorana Arsenicia, Vullneta Bashę i Arkadiusza Głowackiego. By poczuć piłkę przy nodze, snajper zabrzn musiał się głęboko cofnąć albo zejść na skrzydło, bo przed polem karnym i w samej "16" był pieczołowicie kryty.
Fantastyczny, emocjonujący meczZurkowski jak włączy piąty bieg,to zaczyna powoli kogoś przypominać
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) 3 grudnia 2017
Górnik to najskuteczniejszy zespół Lotto Ekstraklasy (2,12 gola na mecz), ale w pierwszej połowie ani razu nie zagroził Wiśle. Biała Gwiazda udowodniła, że to, iże w ośmiu wcześniejszych meczach przy Reymonta 22 straciła tylko trzy gole, czyli najmniej w lidze, biorąc pod uwagę występy przed własną publicznością, nie było dziełem przypadku. Wiślacy kompletnie zneutralizowali rywali - zamknęli przed nim skrzydła, odseparowali od piłki Angulo i nie dopuścili też do zagrożenia po stałych fragmentach gry, a grając przeciwko zabrzanom, o to jest niezwykle trudno.
Wspomniany Carlitos w pierwszej części gry miał więcej okazji do wykazania się od swojego rodaka z Górnika, ale przed przerwą nie oddał ani jednego uderzenia w światło bramki zabrzan. Mógł za to zejść do szatni z asystą, ale "okradł" go z niej Jesus Imaz. W 31. minucie Carlitos uruchomił rodaka prostopadłym podaniem, Imaz minął Loskę, ale potem zabrakło mu umiejętności, bo z ostrego kata nie trafił w światło bramki gości.
Po pierwszej połowie wydawało się, że obezwładnionemu Górnikowi trudno będzie odwrócić losy meczu, ale tuż po przerwie zabrzanie wrócili do gry. W 51. minucie po strzale Szymona Żurkowskiego piłka trafiła w rękę Arsenicia i początkowo sędzia Daniel Stefański nie wskazał na "wapno", ale po wideoweryfikacji podyktował "11", którą pewnym strzałem na gola zamienił Angulo. To 18. trafienie Hiszpana w kampanii 2017/2018 - tak skuteczny na tym etapie sezonu nie był nawet dwa lata temu Nemanja Nikolić.
Po wyrównaniu Górnik odżył i szybko poszedł za ciosem. Zabrzanie najefektywniej w lidze wykonują stałe fragmenty gry i choć w pierwszej połowie nie mogli zagrozić Wiśle z rzutów wolnych i rożnych, to po przerwie znów zrobili użytek ze swojej najmocniejszej broni - w 63. minucie Kurzawa pokonał Michał Buchalik bezpośrednim strzałem z rzutu rożnego! Reprezentant Polski tak dokręcił piłkę z narożnika boiska, że ani Buchalik, ani Głowacki nie zdążyli w porę zareagować. To już piętnasty w tym sezonie gol strzelony przez Górnika po rzucie wolnym albo rożnym - pod tym względem ekipa Marcina Brosza nie ma sobie równych w Lotto Ekstraklasie. Dla najlepszego asystenta Lotto Ekstraklasy to natomiast premierowe trafienie w bieżącej kampanii.
Oszołomionej Wisły nie było stać na odzyskanie kontroli nad spotkaniem, a Górnik wcale nie zamierzał zwalniać tempa. W 72. minucie piłka chodziła między zabrzanami jak po sznurku, aż trafiła na dwudziesty metr do Żurkowskiego. Młodzieżowy reprezentant Polski zdecydował się na strzał, po którym piłka trafiła wprost w Buchalika, ale prześlizgnęła się do siatki po dłoniach bramkarza Wisły.
Po błędzie Buchalika Biała Gwiazda straciła trzeciego gola, a kilkadziesiąt sekund później straciła też kapitana, gdy drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Arkadiusz Głowacki. Oba upomnienia "Głowa" zarobił za faule na Kurzawie. Warto zauważyć, że 38-latek nawet przez chwilę nie miał zamiaru protestować przeciwko decyzji sędziego - po zobaczeniu czerwonej kartki od razu udał się w kierunku szatni.
Znokautowani i osłabieni gospodarze nie złożyli broni, ale stać ich było tylko na kontaktową bramkę, którą w 77. minucie precyzyjnym strzałem z 12 metrów zdobył Carlitos. A Górnik, który zdobył przy Reymonta 22 tyle samo bramek, co ośmiu wcześniejszych rywali Wisły, mógł wygrać nawet wyżej. W 83. minucie po podaniu Żurkowskiego Angulo znalazł się w sytuacji sam na sam z Buchalikiem i zdołał nawet minąć bramkarza gospodarzy, ale potykając się, stracił kontrolę nad piłkę. Gdyby utrzymał równowagę, wpakowałby futbolówkę do pustej bramki. Dwie minuty później z kolei w sukurs Buchalikowi przyszła poprzeczka, którą strzałem z 12 metrów ostemplował Maciej Ambrosiewicz.
Wisła kończyła mecz w "dziesiątkę", a powinna w ośmioosobowym składzie. W doliczonym czasie gry świetny rajd środkiem pola wykonał rewelacyjny Żurkowski. Młodzieżowego reprezentanta Polski w bandycki sposób najpierw chciał powstrzymać Victor Perez, ale Hiszpan nie był w stanie dosięgnąć wślizgiem pomocnika Górnika. Po chwili szarżę Żurkowskiego brutalnie powstrzymał za to Marcin Wasilewski, wycinając 20-latka równo z trawą, ale i "Wasyla" arbiter potraktował ulgowo, pokazując mu tylko żółtą kartkę.
Perez - raz, Wasyl - dwa #WISGÓR pic.twitter.com/KcKrpbfqDF
— Maciej Sypuła (@MaciejSypula) 3 grudnia 2017
„Akcja Żurka” na dwie czerwone
— Czesław Michniewicz (@czesmich) 3 grudnia 2017
Górnik potwierdził w Krakowie, że nieprzypadkowo jest liderem Lotto Ekstraklasy. Zabrzanie potrafili wstać z kolan i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Wydawało się, że Kiko Ramirez znalazł formułę na lidera, bo Górnik rozegrał przy Reymonta 22 rozegrała bodaj najsłabszą połowę w tym sezonie. Dlatego ekipa z Roosevelta 81 zasłużyła na tym większe słowa uznania, że udało jej się odwrócić losy meczu i sięgnąć po komplet punktów.
Co ciekawe, to drugi z rzędu mecz, który Górnik wygrał, choć musiał odrabiać straty - przed tygodniem w takich samych okolicznościach beniaminek pokonał Jagiellonię Białystok (3:1). Wisła natomiast nie wygrała drugiego kolejnego spotkania, w którym zdobyła bramkę jako pierwsza - w 17. kolejce tylko zremisowała z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza (3:3).
Wisła Kraków - Górnik Zabrze 2:3 (1:0)
1:0 - Boguski 21'
1:1 - Angulo (k.) 55'
1:2 - Kurzawa 63'
1:3 - Żurkowski 72'
2:3 - Carlitos 77'
Składy:
Wisła: Michał Buchalik - Jakub Bartkowski, Arkadiusz Głowacki, Zoran Arsenić, Maciej Sadlok - Rafał Boguski (69' Patryk Małecki), Vullnet Basha (77' Marcin Wasilewski), Victor Perez, Kamil Wojtkowski (67' Paweł Brożek), Jesus Imaz - Carlitos.
Górnik: Tomasz Loska - Adam Wolniewicz, Mateusz Wieteska, Dani Suarez, Michał Koj - Rafał Kurzawa, Szymon Matuszek, Szymon Żurkowski, Damian Kądzior (90' Erik Grendel) - Łukasz Wolsztyński (70 Maciej Ambrosiewicz), Igor Angulo (90' David Ledecky).
Żółte kartki: Głowacki, Basha, Sadlok, Arsenić, Wasilewski (Wisła) oraz Matuszek, Wolniewicz, Ledecky (Górnik).
Czerwona kartka: Głowacki /74' za drugą żółtą/ (Wisła).
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Widzów: 16 808.
ZOBACZ WIDEO: Co za historia! Gol bramkarza dał remis! - skrót meczu Benevento Calcio - AC Milan [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]