Ojrzyński odczarował Kolporter Arenę. "Mecz mógł się podobać"

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Leszek Ojrzyński
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Leszek Ojrzyński

Korona po wielu tygodniach znalazła swojego pogromcę. Okazała się nim Arka Gdynia, dowodzona przez byłego szkoleniowca kielczan. - Cieszymy się, że zagraliśmy na zero z tyłu - powiedział Leszek Ojrzyński.

- Arce należą się duże słowa uznania, wygrała zasłużenie - przyznał po zakończeniu spotkania trener KoronyGino Lettieri. Jego drużyna była stawiana w roli faworyta i chociaż oddała ponad 20 strzałów na bramkę Pavelsa Steinborsa, to gola zdobyć nie umiała. - Na boisku było widać to, o czym mówiliśmy przez ostatnie kilka tygodni. Musimy się jeszcze wiele nauczyć. Przeciwnik pokazał nam naszą granicę.

- Pierwsze dwie bramki w zasadzie strzeliliśmy sobie sami. Przy 0:1 był błąd, a przy drugim golu mur nie powinien się rozchodzić. Z drugiej strony w pierwszej połowie oddaliśmy 17 strzałów na bramkę, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać i przez to przegraliśmy. Myślę, że jakby to spotkanie trwało nawet godzinę dłużej, to też nic byśmy nie strzelili - komentował.

Dla kielczan to pierwsza porażka od połowy września. Złocisto-krwiści byli niepokonani w 12 spotkaniach wszystkich rozgrywek. Koniec znakomitej serii nie oznacza jednak wielkiej smuty w szatni. - Nie będziemy się długo smucili, bo do tej pory graliśmy dobrą rundę. Zdarzają się takie mecze. Teraz będziemy pracować, żeby to poprawić - ocenił Lttieri.

Bardzo zadowolony był natomiast Leszek Ojrzyński, który w końcu przełamał się na Kolporter Arenie. - Przede wszystkim chciałem podziękować drużynie, która zagrała dobry mecz. Po ostatnim wyjazdowym starciu nie było u nas wesoło. Do tego chłopcy wiedzieli, że odkąd odszedłem z Korony przegrałem tu trzy spotkania. W końcu jednak ten stadion zastał odczarowany - przyznał.

Sobotni pojedynek był dość otwarty. - Mieliśmy dużo sytuacji, nie tylko tych bramkowych. Gospodarze też mieli swoje okazje, dlatego mecz mógł się podobać publiczności. Cieszymy się też, że zagraliśmy na zero z tyłu. Teraz przyjeżdża do nas lider. Niestety straciliśmy jednego zawodnika, bo problemy z kręgosłupem miał Adam Danch, który zakończył mecz w przerwie - poinformował.

Dzięki zwycięstwu 3:0 w stolicy woj. świętokrzyskiego Arka Gdynia ma na swoim koncie 28 punktów. Korona zgromadziła do tej pory 30 "oczek".

ZOBACZ WIDEO: Jerzy Górski: Byłem w wielkim głodzie narkotycznym. Lekarze bali się, czy nie zejdę

Komentarze (0)