Jakub Piotrowski strzelił dwa gole i przy takiej samej liczbie asystował za kadencji trenera Kosty Runjaicia. Więcej punktów do klasyfikacji kanadyjskiej zdobył w tym okresie tylko Adam Frączczak, a warto pamiętać, że Piotrowski pauzował w jednej z pięciu kolejek. Dawno żaden gracz w środku pola Pogoni Szczecin nie wykręcił podobnych liczb, a Piotrowskiego szeregowano jeszcze niedawno jako typowego defensywnego pomocnika. W październiku piłkarz skończył 20 lat.
- Kuba Piotrowski jest dla mnie aż zbyt dziki. Na boisku jest wszędzie, tak samo w defensywie, jak w ofensywie. Jest młody i fantastyczny - komplementuje Runjaić, na co młodzieżowy reprezentant Polski odpowiada: - Trener czasami śmieje się ze mnie, że Piotrowski musi sobie pobiegać po boisku i wybiegać się.
O walorach pomocnika wiedziano w Szczecinie nie od wczoraj. Czas na poważne wprowadzenie nastolatka do Pogoni musiał nadejść. Najpierw stał się filarem zespołu rezerw, a rundę wiosenną spędził na wypożyczeniu w Stomilu Olsztyn. Nie utonął tam, poradził sobie i rozegrał blisko 1000 minut na szczeblu centralnym. - Po to poszedłem na wypożyczenie, żeby stać się ważnym piłkarzem w Stomilu i pokazać, na co mnie stać. Sam naciskałem, że chcę iść do pierwszej ligi, bo czułem, że potrzebuje tego grania. Samym treningiem można dużo zyskać, ale regularnymi występami jeszcze więcej. Nie odebrałem wypożyczenia za upadek. Trafiłem do Stomilu, żeby jeszcze rozwinąć się i stać się lepszym piłkarzem - wspomina Piotrowski.
O pomocniku mówiło się, że jest jedynym wygranym kadencji Macieja Skorży w Pogoni. Drużyna za czasów tego szkoleniowca prawie nie punktowała w Lotto Ekstraklasie. Młodzian trafił do jedenastki w 4. serii gier i swojego miejsca na tracił. Był w ogonie kolejki winnych za wyniki Pogoni.
ZOBACZ WIDEO Udało się zneutralizować Lewandowskiego. Marek Wawrzynowski: Jest poważny problem
- Bardzo dużo rozmawiałem z Kubą i starałem się wyjaśniać z nim sytuacje boiskowe - mówił Skorża. - On ma bardzo fajną charakterystykę, ciekawy charakter i jest pracowitym człowiekiem. Ma dopiero 19 lat i trzeba wziąć pod uwagę, że ma prawo do wahań formy. Całe życie marzył o grze w ekstraklasie, przeszedł szkołę życia w pierwszej lidze i kiedy dostał szansę w Pogoni, robił wszystko, żeby ją wykorzystać. Cenię sobie w nim to, że jest jednym z nielicznych zawodników, który potrafił podnieść rękę i poprosić o zmianę, żeby nie osłabiać zespołu.
Po odejściu Skorży ze Szczecina nowy trener uwolnił jeszcze jeden atut Piotrowskiego. Zamiast marnować sytuacje podbramkowe, zaczął je wykorzystywać. W klasyfikacji kanadyjskiej Lotto Ekstraklasy zdążył wyprzedzić wszystkich pomocników Pogoni. W ostatnim, wygranym 3:1 meczu z Lechią Gdańsk strzelił gola, a przy drugim asystował. - Przed pierwszym golem dla Pogoni nie trafiłem do bramki przeciwnika przez prawie dwa lata. Te trafienie w Gdańsku cieszyło mnie zdecydowanie bardziej niż to z Zagłębiem, ponieważ przyczyniło się do zwycięstwa. Czuję się teraz pewnie na boisku. Miewałem słabsze spotkania w tym sezonie, ale staram się trzymać dobry poziom - mówi Piotrowski.
Pogoni został do rozegrania jeden mecz w Lotto Ekstraklasie przed końcem roku. Po nim może mieć dwa punkty straty do bezpiecznego miejsca w tabeli. Warunkiem jest pokonanie Arki Gdynia. Piotrowskiego nie zabraknie w podstawowym składzie. Kiedy pauzował z powodu żółtych kartek, Pogoń przegrała jedyny z ostatnich czterech meczów. - Sytuacja w tabeli nie zmieniła się po jednym zwycięstwie, punkty są nam nadal potrzebne. Wygrana z Lechią pomoże nam mentalnie. Nie pokonaliśmy nikogo przez trzy miesiące i musieliśmy zmierzyć się z bardzo trudną sytuacją. Jako drużyna podnieśliśmy się z dołka, otrzepaliśmy z kurzu i naszym celem jest zwyciężyć z Arką. Chcemy mieć jak najlepszą pozycję przed rundą wiosenną - zapowiada najmłodszy z podstawowych piłkarzy Pogoni.