Marne widowisko w Stalowej Woli - relacja z meczu Stal Stalowa Wola - Widzew Łódź

Mecz pomiędzy Stalą Stalowa Wola a Widzewem Łódź pozostawił spory niedosyt. Zawiodła przede wszystkim drużyna Widzewa, która od 69 minuty grała z przewagą jednego zawodnika. Łodzianie w całym spotkaniu praktycznie nie zagrozili bramce Stalówki.

Pojedynek w Stalowej Woli od początku był bardzo nudnym widowiskiem. Kolorytu tej konfrontacji nadawali fani obu drużyn. Widzew wspierała ponad 700-osobowa grupa fanów, a na sektorach gospodarzy zasiadło blisko 6000 sympatyków zielono-czarnych. Od początku widać było, że oba zespołu czują wzajemny respekt. Pierwsza groźna sytuacja miała miejsce w 12. minucie, kiedy to na strzał z narożnika pola karnego zdecydował się Kamil Karcz, ale futbolówka minęła słupek bramki strzeżonej przez Macieja Mielcarza. Goście głównie atakowali lewą stroną, gdzie pokazywał się aktywny w pierwszej części gry Wojciech Jamruż. W 17. minucie pierwszy i ostatni raz bramce Stali zagrozili łodzianie. W tym wypadku ciężko mówić o jakiejś groźnej akcji, bowiem strzał Marcina Robaka był zbyt lekki by zaskoczyć golkipera Stali. Jak się później okazało, to było jedyne uderzenie gości w światło bramki w całym pojedynku.

Dobrze grająca defensywa Stalówki czasami się myliła, ale natychmiast po błędzie jednego z obrońców inny ratował sytuację. - Gramy jeden za wszystkich, wszyscy za jednego - powiedział po sobotniej konfrontacji defensor zielono-czarnych, Daniel Treściński, który był najlepszym zawodnikiem Stalowców. Przed przerwą gospodarze mieli jeszcze jedna sytuację, po której mogła paść bramka. Akcję zespołu z Podkarpacia zainicjował Abel Salami, który odegrał do Krzysztofa Treli, a ten technicznie posłał piłkę obok słupka. Wydawało się, że piłka przeleciała minimalnie obok, ale wszelkie wątpliwości rozwiał Mielcarz: - Futbolówka i tym razem minęła bramkę o metr. Z trybun mogło się tak wydawać, że zabrakło niewiele. W końcówce nic wielkiego się nie wydarzyło i do przerwy był remis 0:0.

Druga połowa mogła rozpocząć się wyśmienicie dla gospodarzy. W 47. minucie na czystą pozycję wychodził Karcz, lecz arbiter, Mariusz Podgórski z Wrocławia po odgwizdał spalonego. Decyzja sędziego liniowego, a następnie głównego wywołała sporo kontrowersji. Również opiekun Stali, Władysław Łach miał obiekcje, co do zaistniałej sytuacji: - Mam odczucie, że Karcz wychodzący na czystą pozycję nie był na spalonym. Potem na boisku znów przez dłuższy czas nie działo się zupełnie nic ciekawego. Jedynie dziwne decyzje sędziego wprowadzały więcej emocji w grę. Dopiero w 66. minucie znów zrobiło się ciekawie. Z rzutu wolnego z 23 metrów uderzał Krystian Lebioda, ale i tym razem piłka minęła słupek bramki Widzewa. Trzy minuty potem kolejna dziwna decyzja arbitra, który wyrzucił z boiska piłkarza Stali, Pauliusa Paknysa. Ta sytuacja również wywołała sporo kontrowersji. - Sędzia zbyt pochopnie dał drugą żółtą kartkę mojemu graczowi. Paknys wybił piłkę, ale arbiter kartkę pokazał. Wyglądało to jakby rozjemca zawodów szukał tej czerwonej kartki - stwierdził na konferencji prasowej szkoleniowiec zielono-czarnych.

Od tego momentu na placu gry było sporo nerwowości i walki...na łokcie. W 73. minucie powalony został Salami, ale sędzia nie zareagował. W końcówce zaatakował Widzew, ale akcji gości kończyły się pod polem karnym gospodarzy. Stalowcy wyprowadzili dwie ładne akcje, ale nie było one aż tak groźne jak te wcześniejsze. Ostatecznie obie drużyny podzieliły się punktami, co wydaje się sprawiedliwym rezultatem. Widzew jednak powinien się cieszyć z wywalczonego punktu. - Uważam, że to był typowy mecz na remis. Mieliśmy swoje sytuacje, ale czy one było 100 proc., to ciężko powiedzieć. Jednak one były i mogliśmy z tego zdobyć gola. Widzew takich okazji nie miał. Spodziewaliśmy się więcej po Widzewie - powiedział po meczu w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl pomocnik Stalówki, Konrad Cebula.

Stal Stalowa Wola - Widzew Łódź 0:0

Składy:

Stal Stalowa Wola: Wietecha - Wieprzęć, Piszczek, Treściński, Lebioda (74' Maciorowski), Karcz (77' Szwajdych), Uwakwe, Paknys, Trela, Cebula, Salami (90+2 Wasilewski).

Widzew Łódź: Mielcarz - Szymanek, Bieniuk, Jamruż (58' Sernas), Masłowski (79' Milosevski), Budka, Lisowski, Panka, Stawarczyk, Robak, Broź (37' Bednar).

Żółte kartki: Paknys, Salami (Stal) oraz Broź, Jamruż, Stawarczyk, Robak (Widzew).

Czerwona kartka: Paknys (za drugą żółtą).

Sędzia: Mariusz Podgórski (Wrocław).

Widzów: 6500 (w tym około 700 z Łodzi).

Najlepszy piłkarz Stali: Daniel Treściński.

Najlepszy piłkarz Widzewa: Wojciech Jamruż.

Piłkarz meczu: Daniel Treściński.

Komentarze (0)