Szybki koniec przygody Marcina Budzińskiego z Australią? Polak może odejść z Melbourne City FC

Podczas gdy Adrian Mierzejewski jest jedną z największych gwiazd Hyundai A-League, przygoda Marcina Budzińskiego z Australią może się zakończyć równie szybko, co zaskakująco się rozpoczęła. Polak może odejść z Melbourne City FC już w styczniu.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Marcin Budziński Materiały prasowe / Melbourne City / Na zdjęciu: Marcin Budziński

Marcin Budziński jest zawodnikiem australijskiego klubu od 18 września. Trafił do niego na zasadzie wolnego transferu po tym, jak 1 lipca wygasł jego kontrakt z Cracovią. Czekając na przyznanie australijskiej wizy, bez której nie mógł podpisać umowy z Melbourne City FC, Budziński trenował z drużyną rezerw Manchesteru City - oba kluby należą do tego samego konsorcjum: Football City Group.

Wychowanek Mamrów Giżycko dołączył do MCFC jako "marquee palyer", czyli zawodnik, którego nie obowiązuje limit płacowy. Umowę podpisał na dwa lata, ale wiele wskazuje na to, że jego przygoda z australijską ligą zakończy się już po pierwszej rundzie.

Owszem, Budziński w świetnym stylu wprowadził się do zespołu, bo już w drugim występie w barwach MCFC strzelił - i to przedniej urody! - gola w wygranych derbach z Melbourne Victory (2:1), ale w dwóch kolejnych meczach nie pojawił się na boisku nawet na minutę.

Potem niespodziewanie wskoczył do wyjściowego składu, ale po czterech występach od pierwszego gwizdka trener Warren Joyce zrezygnował z jego usług. Od 10 grudnia jego zespół rozegrał pięć ligowych spotkań, a Budziński wystąpił tylko w jednym z nich i to zaledwie przez pięć minut. Trzy ostatnie mecze Polak w całości przesiedział na ławce rezerwowych.

ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: piękny gol Lingarda, wymęczona wygrana Manchesteru United. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Joyce twierdzi, że jest zadowolony z Budzińskiego i tłumaczy, że 27-latek ma problemy z aklimatyzacją na Antypodach: - To nigdy nie jest łatwe dla zawodników, kiedy przenosisz się z jednego krańca świata na drugi. Musisz się zaaklimatyzować i rozwinąć. Jest całkiem dobrym zawodnikiem.

Według "Australian Associated Press" Polak jest drugim najlepiej zarabiającym piłkarzem Melbourne City FC, co w połączeniu z faktem, że jest nieprzydatny drużynie, może oznaczać, że klub będzie chciał się pozbyć go z listy płac już w styczniu. Warto pamiętać o tym, że kluby A-League mogą posiadać maksymalnie pięciu obcokrajowców w swoich kadrach, więc rezerwowy Budziński blokuje miejsce innemu zawodnikowi spoza Australii.

MCFC ma doświadczenie w wyjściach z takiego impasu. "AAP" przypomina, że w podobnych sytuacjach klub rozwiązywał umowy ze Słoweńcem Robert Koren i Argentyńczykiem Nicolasem Colazo. Na początku grudnia natomiast MCFC doprowadził do rozstania z samym Timem Cahillem. Wybitny reprezentant Australii, którego bramki zapewniły Kangurom awans do MŚ 2018, grał w Melbourne poniżej oczekiwań, a zarabiał najwięcej w zespole, więc rozwiązano z nim kontrakt.

Jeśli Budziński stanie się w styczniu wolnym zawodnikiem, będzie łakomym kąskiem dla klubów Lotto Ekstraklasy. 27-latek ma trzy atuty, które wyróżniają go z ligowego tłumu: potrafi wygrać pojedynek jeden na jeden w środkowej strefie, uruchomić kolegę kapitalnym prostopadłym podaniem, na wykonanie którego większość by się nie zdecydowała i ma świetne uderzenie z dystansu.

W minionym sezonie strzałami sprzed pola karnego zdobył aż sześć bramek - najwięcej spośród wszystkich zawodników ekstraklasy. A jego ogólny dorobek w polskiej lidze to 24 gole i 23 asysty w 188 występach.

Czy Marcin Budziński powinien wrócić do Lotto Ekstraklasy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×