Rok Kamila Glika w AS Monaco. Waleczne serce

Podbił francuską Ligue 1, a jego pierwszy sezon nad Sekwaną to niemal nieprzerwane pasmo sukcesów. W ciągu kilkunastu miesięcy Kamil Glik zbudował sobie we Francji niepodważalną pozycję.

Piłka Nożna
Piłka Nożna
Kamil Glik Getty Images / Alexander Hassenstein/Bongarts / Na zdjęciu: Kamil Glik
Jordan Berndt Po dobrym występie kadry na Euro 2016 nad Sekwaną pojawiła się moda na polskich reprezentantów. Grzegorz Krychowiak, Maciej Rybus, Mariusz Stępiński, Igor Lewczuk… Moda, jak to moda, ma charakter tymczasowy i przeminęła równie szybko, jak się pojawiła. Wczoraj pożądani na transferowym rynku piłkarze zostali bez większego żalu rozdani niczym niepotrzebne, przestarzałe części garderoby. Krychowiaka i Stępińskiego odesłano na roczne wypożyczenia jako zbędnych zawodników, z kolei z Rybusem Lyon rozstał się bez rozterek, gdy tylko pojawiła się okazja. Nad Sekwaną pozostał Igor Lewczuk, lecz polski defensor stracił pozycję z poprzedniego sezonu i w układance trenera Jocelyna Gourvenneca musi się zadowolić rolą rezerwowego.

Bestia

Z polskiego zaciągu na boiskach Ligue 1 jako jedyny wybił się Kamil Glik, który z AS Monaco sięgnął w tym roku po mistrzowski tytuł. Francja poznała boiskowego wojownika, a dobre występy w barwach ASM sprawiły, że o byłym piłkarzu Torino zaczęto dobrze mówić również po drugiej stronie Alp. - Kiedy trafił do Monaco, był niemal anonimowym zawodnikiem. Większość ludzi we Francji kojarzy Serie A przez pryzmat Juventusu, Milanu, Interu, ewentualnie Napoli. Glik bardzo szybko udowodnił jednak klasę na boisku. W oczach wszystkich stał się liderem zespołu, tak jak przez kilka wcześniejszych lat w Torino - wyjaśnia Pierre Vuillemot, redaktor naczelny portalu footballski.fr.

W układance trenera Leonardo Jardima Polak niemal od początku stał się jedną z ważniejszych postaci. Choć w nowych rozgrywkach obrona AS Monaco ma większe problemy niż podczas mistrzowskiego sezonu, Polak wciąż uważany jest za filar defensywy klubu z księstwa. Nic więc dziwnego, iż pomimo wielkiej letniej wyprzedaży, działacze AS Monaco za wszelką cenę starali się zatrzymać go w klubie. Na przełomie sezonów Glik podpisał nową umowę, która wiąże go z Monaco aż do 2021 roku.

ZOBACZ WIDEO Trzy bramki, a mogło być znacznie więcej - skrót meczu FC Barcelona - Levante UD [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]


W księstwie Glik zaczynał niemal od zera - jako nowy stoper w zupełnie nowej linii obrony. Benjamin Mendy oraz Djibril Sidibe, tak samo jak Polak, dopiero dołączyli wówczas do klubu. Z kolei Jamerson, namaszczony na partnera Glika w środku obrony, miał za sobą zaledwie kilka meczów w barwach Monaco. Z Brazylijczykiem Glik stworzył dobrze uzupełniającą się parę. Jamerson jest bardziej technicznym zawodnikiem, Polak uzupełnia go natomiast siłą i gwarantuje doświadczenie.

- Piękny i bestia - ochrzcił ich swego czasu legendarny bramkarz AS Monaco Jean-Luc Ettori. Polak rzecz jasna pełni w tej parze rolę bestii. Lata we Włoszech do siły charakteru i warunków fizycznych pozwoliły mu dołożyć doświadczenie oraz zmysł taktyczny.

Glik pracuje na miano najlepszego obrońcy w lidze francuskiej. Od czasu gry Ireneusza Jelenia w Auxerre żaden piłkarz z kraju znad Wisły nie mógł liczyć na takie uznanie w oczach miejscowych specjalistów futbolu. - Postrzegany jest jako wojownik, piłkarz, który da z siebie wszystko za herb na koszulce. Gra głową i zdobyte ważne bramki również sprawiły, że szybko został pokochany przez sympatyków Monaco - analizuje Mathieu Ostrowski, redaktor portalu footballski.fr.

Glik kilkukrotnie trafiał na czołówkę "L'Equipe", a na łamach dziennika ukazał się również obszerny reportaż przedstawiający historię i przebieg kariery defensora. Komplementy płyną z każdej strony. - Cesarz Glik! - pisali w ubiegłym sezonie zachwyceni dziennikarze "Le Figaro". Kadrowicz Adama Nawałki został również dostrzeżony przez redakcję "France Football" - Nie ulega wątpliwości, że Monaco dokonało latem jednego z najlepszych transferów, sprowadzając szefa obrony Torino i reprezentacji Polski. Glik daje bardzo ofensywnie grającej drużynie równowagę, a partnerujący mu Jemerson odnalazł regularność i spokój w grze. Mocny duet! -podsumowali redaktorzy prestiżowego tytułu.

Gdy latem 2012 roku kontrakt z PSG podpisywał Thiago Silva, francuskie media przykleiły mu łatkę najlepszego środkowego obrońcy na świecie. Teraz te same tytuły zastanawiają się, czy to właśnie nie Polak zdetronizował Brazylijczyka na krajowym podwórku. - Glik wyrósł w poprzednich rozgrywkach na najlepszego środkowego obrońcę Ligue 1. Co prawda jego styl gry jest nieco mniej wyrafinowany od Thiago Silvy, ale za polskim stoperem przemawia regularność oraz to, że zawsze robi ogromne wrażenie na przeciwnikach - można było we wrześniu przeczytać na łamach portalu maxifoot.fr.

To tylko jeden z wielu przykładów ukazujących, jak imponującą markę zbudował sobie reprezentant Polski. Kolejnym dowodem są regularne nominacje "L'Equipe" do drużyny kolejki. Tylko w tym sezonie redaktorzy najpopularniejszego tytułu sportowego we Francji aż pięciokrotnie wybierali właśnie byłego kapitana Torino.

Poprzednie rozgrywki Glik zakończył natomiast z miejscem w jedenastkach sezonu Francuskiego Związku Zawodowych Piłkarzy oraz czołowych sportowych redakcji znad Sekwany. Obrońcę powinno cieszyć przede wszystkim to pierwsze wyróżnienie, bo nominacje wyłania głosowanie ligowych piłkarzy - a więc boiskowych rywali Glika.

29-letni zawodnik we Francji zrobił furorę. W ubiegłym sezonie był skałą, od której odbijały się największe nazwiska klubowej piłki. Błyskawicznie odnalazł się w nowych realiach, co podobnie jak w Turynie przejawiało się zdobywaniem bramek w kluczowych momentach.

- Kamil bardzo szybko stał się liderem obrony, która potrzebowała zawodnika o podobnym profilu i gabarycie po odejściu Abdennoura w 2015 roku. Ten sezon jest jednak nieco bardziej skomplikowany zarówno dla całego zespołu, jak i dla niego. Obrona jest mniej hermetyczna, jak pokazały chociażby mecze w Lidze Mistrzów, gdzie Monaco doznało dwóch bolesnych porażek na własnym obiekcie - zauważa Vincent Villa z "L’Equipe". Po letniej wyprzedaży czołowych zawodników osłabione Monaco nie było w stanie nawiązać równej walki w europejskich pucharach. Bilans piłkarzy z księstwa w Lidze Mistrzów był marny - zaledwie dwa punkty zgromadzone po sześciu spotkaniach fazy grupowej. Maleją też szanse na obronę mistrzowskiego tytułu, który powinien wrócić w ręce piłkarzy Paris Saint-Germain. Obniżka formy nie ma jednak wpływu na pozycję reprezentanta Polski, który nadal postrzegany jest jako lider formacji defensywnej zespołu Jardima.

Kiler Glik

Mimo ostatnich słabszych wyników zespołu Glik może liczyć na ogromną sympatię fanów. Kibice AS Monaco bardzo szybko przejęli jego boiskową ksywę z Włoch, czyli Assassin’s Glik. Przydomek zyskał jeszcze więcej na znaczeniu po dwumeczu z Juventusem, gdy wszyscy mogli podziwiać ostre pojedynki Polaka z Argentyńczykiem Gonzalo Higuainem. Francuzom zdecydowanie imponuje waleczność Kamila, który nigdy nie odpuszcza. - Jego styl może się podobać. Nie jest to elegancki środkowy obrońca w stylu Laurenta Blanca, trzeba jednak docenić jego wolę walki i poświęcenie - stwierdza Villa z "L'Equipe".

Sukces Glika jest więc opowieścią o determinacji i zaangażowaniu. Nie zważając na nazwiska rywali, w każdym meczu gryzie trawę, toczy fizyczne pojedynki, idzie do każdej piłki. Dziennikarze i kibice we Francji to doceniają. - Czasem gra na pograniczu faulu, ale to także jego urok. Glik nie jest piłkarskim poetą, lecz rzemieślnikiem. Nie brakuje mu jednak zalet, za które cenią go francuskie media: doświadczenie, determinacja, nienaganne zachowanie poza boiskiem - dodaje Ostrowski.

Z wielkim szacunkiem wyrażają się o nim również przeciwnicy, jak chociażby Thierry Laurey po wrześniowej porażce 0:3 przeciwko ASM.  - O Gliku można powiedzieć wiele. Może nie jest wielkim piłkarzem, ale to znakomity obrońca, prawdziwy hitman. Zostawiłby życie na boisku. Każdy trener chciałby mieć takiego zawodnika w drużynie. Powiedziałem podopiecznym, by inspirowali się takimi piłkarzami jak on. Glik w 90 minucie nie odpuści żadnego wślizgu, choć przy wyniku 3:0 każdy inny piłkarz dałby sobie spokój - nie krył zachwytu szkoleniowiec ze Strasburga.

Pochlebne opinie oraz rola lidera sprawiają, iż wobec Glika rosną również oczekiwania - zwłaszcza w momencie, gdy zespół przeżywa spadek formy. Teraz to także do niego należy obowiązek, by wyprostować wyniki Monaco. Już w cieniu wielkich gwiazd, jak Radamel Falcao, Bernardo Silva czy Kylian Mbappe, Polak był kluczowym elementem mistrzowskiego zespołu. Wspiął się na wyżyny, utrzymał wysoki poziom, a oczy młodych piłkarzy skierowane są w kierunku bardziej doświadczonych zawodników w kadrze Monaco. Nie ma wątpliwości, że mijający rok był najlepszym w karierze reprezentanta Polski. Czy może być jeszcze lepiej? Może, w końcu w 2018 roku bestia z Monaco jedzie na mundial.

Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Czy Kamil Glik poradziłby sobie w klubie jeszcze lepszym niż AS Monaco?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×