Kamil Górniak: To był dziwny mecz. Długo pan nie grał. Jak pan oceni tą potyczkę?
Łukasz Broź: Grałem praktycznie 30 minut. Reszty spotkania nie widziałem, ponieważ opuściłem plac gry z powodu kontuzji. To był mecz walki. Wszystko się toczyło w środku boiska. Stalówka grała długie piłki za plecy obrońców Widzewa. Tam biegał Abel Salami i próbował przechwytywać futbolówki i szukać swojej szansy na gola. Niestety nie udało się zdobyć kompletu oczek, o który walczyliśmy. Taka jest piłka, ale czasami jeden punkt cieszy.
Walka na boisku była bardzo twarda. Pan nie dokończył nawet pierwszej połowy.
- Dokładnie tak. Dostałem z łokcia, ale sędzia nawet nie ukarał gracza Stali żółtą kartką. Piłkarz ze Stalowej Woli jeszcze się mnie pytał, czy nie potrzebuję pomocy, gdy byłem cały zakrwawiony.
Arbiter nie miał w sobotę swojego dnia?
- Nie mnie to oceniać. Nie chciałbym, żeby później coś wyszło i żebym nie miał problemów. Tacy są sędziowie.
Stal broni się przed spadkiem i ta strata punktów jest dla was bolesna.
- Na pewno bolesna, ponieważ przyjechaliśmy tutaj do Stalowej Woli po zwycięstwo. Stalówka ma ostatnio dobry okres i zdobyła sporo punktów na wiosnę. Chcieliśmy wygrać mecz, pograć swoją piłkę, ale niestety się nie udało. Kolejne spotkanie przed nami już w piątek. Mam nadzieję, że będzie dobrze.
Widzew nie zagrał dobrej piłki w ataku. Dlaczego tak się stało?
- Nie wiem właśnie dlaczego tak się stało. Z tego co wiem, to potem nie mieliśmy żadnej dogodnej sytuacji. Nie wiem czym to jest spowodowane. Nie graliśmy za bardzo piłką i nie stwarzaliśmy sobie okazji bramkowych. Ciężko mi powiedzieć dlaczego tak się stało.
Widzieliście, że Stal tak zagra, czy może spodziewaliście się czegoś innego?
- Wiedzieliśmy jak zagra Stal. Spodziewaliśmy się, że będą mocno walczyć na boisku, że dużo piłek będą wrzucać za plecy obrońców. Byliśmy na to uczuleni na odprawie.
Przed wami potyczka z Podbeskidziem, które zremisowało z Górnikiem Łęczna.
- To nie będzie na pewno łatwy mecz. Oni także mają jakieś szanse na awans do ekstraklasy. Zagramy jednak u siebie i trzeba będzie zdobyć trzy punkty. Ten remis z Górnikiem to wg mnie dobry wynik.
Zaskakuje was postawa Znicza Pruszków?
- Na pewno tak. Wygrali w Kielcach z Koroną i to jest duży sukces. Zagrali przede wszystkim dobrą końcówkę w tym pojedynku. W poprzednim sezonie również prezentowali się bardzo dobrze, ale w ostatnich spotkaniach nieco odpuścili i nie awansowali. Jestem ciekaw czy w tym sezonie tego błędu nie popełnią i osiągną upragniony cel.
Kto jest kandydatem do awansu?
- Walka o ten awans jest zażarta. W górze jest straszny ścisk. Nie wiem i nie będę zgadywał, kto może awansować. Jest jeszcze kilka kolejek do końca. Każdy zespół z dołu chce się utrzymać, a drużyny z czuba tabeli osiągnąć zamierzony cel i w przyszłym roku sezonie grać w ekstraklasie. Mecz meczowi nie jest równy. Każdy może wygrać z każdym jak to już pokazała liga w tej rundzie.
Na początek tej rundy kluby z dołu tabeli zaskakiwały.
- Te drużyny walczą jakby o życie. Muszą wygrywać spotkania i zdobywać punkty potrzebne im do utrzymania. Każdy walczy tak jak potrafi najlepiej. Dlatego liga jest taka dziwna. Wiadomo, że wszędzie boiska są inne. Każdy mecz na obcym stadionie jest inny. Dlatego z pierwszej ligi trzeba jak najszybciej uciekać i grać w ekstraklasie.
W Stalowej Woli murawa nie jest chyba w najlepszym stanie. Ciężko chyba się gra.
- Nie jest może tragiczne, ale i nie najlepsze. Z tego co mówili mi koledzy, to gorsze boisko jest w Gorzowie Wielkopolskim. Wiadomo, że są lepsze murawy jak u nas czy w Kielcach i Lubinie.
Kontynuujecie serię pojedynków bez porażki. Wiosną nie zaznaliście jeszcze goryczy przegranej.
- Tak, to prawda. Nie przegraliśmy jeszcze, ale jeśli chcemy awansować, to musimy zacząć zwyciężać na wyjazdach. Szkoda, że nie zaczęliśmy tego od soboty i wygranej ze Stalą. Jak już mówiłem. Teraz gramy u siebie, potem jedziemy do Jastrzębia na mecz z miejscowym GKS-em. Liczę, że w końcu zdobędziemy komplet punktów na obcym boisku.