Wisła - Górnik: sześć goli na otwarcie. Płocczanie górą, mimo bramkarskich jaj

PAP / Marcin Bednarski / Na zdjęciu: radość piłkarzy Wisły Płock
PAP / Marcin Bednarski / Na zdjęciu: radość piłkarzy Wisły Płock

Wisła Płock wygrała 4:2 z Górnikiem Zabrze pierwszy mecz w rundzie wiosennej Lotto Ekstraklasy. Drużyna Jerzego Brzęczka poradziła sobie z beniaminkiem, pomimo koszmarnych pomyłek Thomasa Daehne.

Na pierwsze celne uderzenie w rundzie wiosennej nie trzeba było długo czekać. W 4. minucie na prawym skrzydle rozpędził się nakręcony po okresie przygotowań Konrad Michalak. Po akcji byłego Legionisty gospodarze mieli korner. Obrona Górnika Zabrze wybiła za krótko piłkę po dośrodkowaniu z narożnika boiska i sytuację musiał ratować Tomasz Loska po strzale Giorgiego Merebaszwiliego.

Loska rozpoczął mecz dobrze, czego nie można było powiedzieć o Thomasie Daehne. Bramkarz Wisły Płock debiutował w piątek w Lotto Ekstraklasie i urządził sobie niepotrzebną wycieczkę na przedpole w 12. minucie. Damian Kądzior zdobył gola na 1:0 zagraniem za kołnierz Niemca z rzutu wolnego. Początkowo sędziowie nie uznali bramki. Zdecydowali się to zrobić po wykorzystaniu technologii VAR. Jeżeli płocczanie liczyli, że zobaczą nową jakość między słupkami po posadzeniu na ławce rezerwowych Seweryna Kiełpina, muszą uzbroić się w cierpliwość.

Górnik nie nacieszył się prowadzeniem. W 18. minucie Konrad Michalak doprowadził do remisu 1:1. Jak pociąg ekspresowy pobiegł obok Szymona Matuszka po podaniu prostopadłym Damiana Szymańskiego i pokonał Tomasza Loskę w sytuacji sam na sam. Michalak strzelił swojego pierwszego gola w sezonie. Taka wymiana ciosów musiała się podobać. Po obiecującym otwarciu spotkania kibice czekali na kolejne ataki.

Publiczność nie miała dość, ale piłkarze tak. Górnik starał się zmusić do kolejnego błędu Daehne, natomiast Wisła nękała Matuszka i mało doświadczonego Adriana Gryszkiewicza. Do końca pierwszej części brakowało jednak jakości w atakach. Za mało widoczni byli napastnicy Jose Kante i Igor Angulo. Bask oddał swój strzał dopiero w czasie doliczonym. Delikatny i w rękawice bramkarza. Pierwsza połowa była żywa, mogła być lepsza, mogła być gorsza, ale chciało się po niej zobaczyć ciąg dalszy.

ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: piłkarze Tottenhamu Hotspur marnowali sytuacje na potęgę [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Druga część tak jak poprzednia rozpoczęła się strzałem z dystansu Nafciarzy. Loska interweniował bez zarzutu po próbie Semira Stilicia. Było widać coraz wyraźniej, że choć Górnik ma przewagę w posiadaniu piłki, to gospodarze są konkretniejsi w ofensywie.

Dlatego prowadzenie 2:1 zabrzan było zaskoczeniem. Kolejny prezent zrobił im Daehne. Bramkarz Wisły nie wiedział, co się wokół niego dzieje, zachowywał się jak nieprzytomny. Niemiec wypuścił piłkę pod nogi Łukasza Wolsztyńskiego, który wymierzył karę za pomyłkę. Po pierwszym golu Górnik prowadził przez cztery minuty. Po drugim trafieniu stracił przewagę w minutę. Przy bramce Jose Kante na 2:2 asystował przeciwnik Adam Wolniewicz. Napastnik skorzystał z prezentu i przymierzył do siatki.

Robiło się coraz goręcej pomimo atmosferycznego mrozu. Wisła goniła, goniła aż wyprzedziła przeciwnika w 66. minucie. W Płocku doszło do kanonady, a trafienie Damiana Szymańskiego na 3:2 było piąte w tym spotkaniu. Kapitan płocczan przymierzył z dystansu w narożnik bramki po podaniu Semira Stilicia. Szymański dorzucił w ten sposób gola do asysty i Wisła była blisko pokonania wysoko notowanego przeciwnika.

Wiślakom brakowało jednego gola, by zrewanżować się Górnikowi za lanie 0:4 w rundzie jesiennej. W 82. minucie dołożył go Jose Kante. Napastnik ustalił wynik na 4:2 po podaniu Giorgiego Merebaszwiliego. Płocczanie zapewnili sobie zwycięstwo po pościgu i pomimo koszmarnych pomyłek swojego bramkarza. Z kolei beniaminek otworzył piłkarską wiosnę tak jak zakończył jesień - od wpuszczenia czterech bramek.

Wisła Płock - Górnik Zabrze 4:2 (1:1)
0:1 - Damian Kądzior 12'
1:1 - Konrad Michalak 18'
1:2 - Łukasz Wolsztyński 51'
2:2 - Jose Kante 52'
3:2 - Damian Szymański 66'
4:2 - Jose Kante 82'

Składy:

Wisła: Thomas Daehne - Cezary Stefańczyk, Igor Łasicki, Adam Dźwigała, Arkadiusz Reca - Damian Szymański, Dominik Furman - Konrad Michalak (81' Nico Varela), Semir Stilić (86' Oskar Zawada), Giorgi Merebaszwili - Jose Kante (90' Kamil Biliński).

Górnik: Tomasz Loska - Adam Wolniewicz, Szymon Matuszek, Paweł Bochniewicz, Adrian Gryszkiewicz - Damian Kądzior (79' David Ledecky), Maciej Ambrosiewicz (70' Erik Grendel), Szymon Żurkowski, Łukasz Wolsztyński - Marcin Urynowicz (55' Rafał Kurzawa), Igor Angulo.

Żółte kartki: Furman (Wisła) oraz Żurkowski, Angulo (Górnik).

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).

Widzów: 4367.

[multitable table=833 timetable=7769]Tabela/terminarz[/multitable]

Komentarze (9)
avatar
gmk38
10.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bramkarz katastrofa .mecz na intesywnym poziomie lecz za duzo lag 
dziura_w_moście
9.02.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Wiśle Płock można gratulować transferu nowego Neuer'a ;) A co do Górnika to jeszcze bym go nie skreślał, to dopiero pierwsza kolejka po przerwie, zespołu muszą wpaść w rytm meczowy. 
avatar
Karo1
9.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
A dodatkowa radość, że duży udział w zwycięstwie miał Legionista. 
avatar
Marek Marek
9.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gdyby było 5 czy 6:0 to też nie powinni mieć pretensji. Katastrofa. Brak 2-3 piłkarzy nic nie tłumaczy. Nic nie grają. 
avatar
Wiesiek Kamiński
9.02.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Brzęczek powinien przeprosic bramkarza rezerwowego !