Legia wygrywa w Lubinie. Eduardo przedstawił się polskim kibicom

PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: radość piłkarzy Legii Warszawa
PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: radość piłkarzy Legii Warszawa

Legia Warszawa wygrała w Lubinie 3:2. W barwach zespołu z Łazienkowskiej zadebiutował Eduardo Da Silva. Brazylijczyk z chorwackim paszportem zaliczył asystę przy jednej z bramek Jarosława Niezgody a w doliczonym czasie gry wypracował rzut karny.

Po tym jak Legia Warszawa pozbyła się ze swoich szeregów albańskiego napastnika Armando Sadiku, ten wypalił w rozmowie z reporterem "Przeglądu Sportowego": "To że nie grałem, to jak mieć ferrari i trzymać je w garażu, zamiast nim jeździć".

Jarosław Niezgoda, który wygrał rywalizację z tym zawodnikiem o miejsce w składzie, znowu udowodnił, że jeśli kogokolwiek można porównać do marki luksusowego samochodu to raczej jego.

Niezgoda strzelił dwie bramki, które były kluczowe dla wyniku spotkania. Co jednak  wypracował młody napastnik to zmarnował doświadczony reprezentacyjny obrońca Legii Warszawa, Michał Pazdan. Ale na szczęście dla siebie ostatnie słowo powiedzieli goście.

Romeo Jozak w pierwszym meczu rundy wiosennej postawił z przodu na dwóch młodych piłkarzy i okazało się to strzałem w dziesiątkę. W 17. minucie dośrodkował Sebastian Szymański a bramkę głową z najbliższej odległości strzelił Niezgoda.

Szymański jesienią wielokrotnie udowadniał Jozakowi, że jest gotowy do gry na najwyższym ligowym poziomie. Niekoniecznie w roli zmiennika. I w końcu chorwacki szkoleniowiec dał się przekonać, że chłopak z Białej Podlaskiej jest już gotowy do tego, by wyjść w podstawowym składzie. Nie zawiódł się. nie chodzi tylko o asystę. Szymański grał bez kompleksów, wchodził w dryblingi, brał na siebie odpowiedzialność. Niestety zagrał tylko 45. minut, bo rywale potraktowali go kilka razy zbyt ostro i młody zawodnik miał problem z kolanem.

Legia, choć nie oczarowała grą, kilka przebłysków miała. Bardzo solidnie wypadli nowiu zawodnicy zespołu. Chris Philipps z Luksemburga "rządził" w środku pola. Pokazał, dlaczego dziś nazwa tego małego państwa w świecie futbolu nie budzi już uśmieszku politowania, tak jak to było jeszcze dwadzieścia lat temu.

Świetnie też wypadł William Remy, który przyjechał do Polski żeby odbudować formę. Po zmianie stron za Szymańskiego wszedł Eduardo da Silva. Na to chyba czekało pół kibicowskiej Polski. W jakiej jest formie? Czy stać go na to, by coś w polskiej Ekstraklasie wyczarować? Zanim Eduardo zdoał się komukolwiek przedstawić, był już remis. Błąd duetu Michał Pazdan - Arkadiusz Malarz wykorzystał Jakub Mares. Zawodnik, który ma być następcą Jakuba Świerczoka, pokazał, dlaczego występował regularnie w młodzieżowych reprezentacjach Czech. Drugi strzelec ligi słowackiej z rundy jesiennej (12 bramek w 18 meczach), dobrze się przedstawił polskiej publiczności. Ale wtedy na 2:1 dla gości podwyższył Niezgoda. Dla niego była to 9. bramka w sezonie. Formalnie asystę przy niej zaliczył Eduardo.

A pod koniec wyrównał, z rzutu karnego, Mares. Znowu błąd popełnił Michał Pazdan, który nie dość, że faulował Czecha w polu karnym, to jeszcze zagrał piłkę ręką.

Na szczęście dla Legii w ostatniej minucie Leciejewski faulował w polu karnym wychodzącego z nim sam na sam Eduardo. Sędzia znowu wskazał na 11. metr a rzut karny wykorzystał Miroslav Radović.

KGHM Zagłębie Lubin - Legia Warszawa 2:3 (0:1)
0:1 Niezgoda 16'
1:1 Mares 46'
1:2 Niezgoda 68'
2:2 Mares 90'
2:3 Radović 90'

Składy:

Zagłębie: Leciejewski - Czerwiński, Guldan, Kopacz, Balić - Janoszka (46' Janus), Matuszczyk, Jagiełło, Kubicki (78' Żyra), Pawłowski (68' Moneta) - Mares

Legia: Malarz - Jędrzejczyk, Remy, Pazdan, Hlousek - Antolić, Philipps, Mączyński - Hamalainen, Niezgoda (85' Radović), Szymański (46' Eduardo)

Sędziował: Mariusz Złotek (Gorzyce)

Żółte kartki:
Balić, Janus, Guldan, Leciejewski - Malarz, Hlousek, Antolić

ZOBACZ WIDEO Radosław Gilewicz: Kuba Błaszczykowski ma swoją wartość. Będzie świetnie przygotowany

Źródło artykułu: