- Po tym jak zgłosił się Lech, Legia się odezwała i także wyraziła zainteresowanie, aby sprowadzić mnie już teraz. Sprawy się jednak bardzo przedłużały aż wystartowała ekstraklasa. Temat był rozmyty. Brakowało mi konkretu, jasnej decyzji. Nie chciałem robić niczego na siłę. Liga się zaczęła i to było dla mnie dość niekomfortowe, bo akurat ta pozycja w Warszawie jest mocno obsadzona. Wskakiwałbym do zespołu na aferę i mogłoby się skończyć tak, że potrzebowałbym czasu, żeby przekonać do siebie szkoleniowca. Gdybym mógł spędzić z drużyną część okresu przygotowawczego i pokazać się trenerowi, mówilibyśmy o zupełnie innej sytuacji. Dlatego zdecydowałem się zostać i walczyć o miejsce w Niemczech - mówi w rozmowie z Tomaszem Włodarczykiem z "Przeglądu Sportowego" Paweł Olkowski.
Piłkarz był zdecydowany odejść z 1.FC Koeln, gdzie jest drugim wyborem trenera na pozycji prawego obrońcy. Jeśli podstawowy zawodnik nie dozna kontuzji to Olkowski mecze będzie oglądał z perspektywy trybun. To oznacza, że mundial przejdzie mu koło nosa, a nawet gdyby grał to rywalizacja na prawej stronie defensywy w reprezentacji Polski jest bardzo duża.
- Jestem realistą. Skoro nie gram, nie mogę myśleć o kadrze, choć mistrzostwa świata to marzenie każdego piłkarza. Reprezentacja ma bardzo silną prawą stronę. Piszczek, Bereszyński, Jędrzejczyk, Kędziora, Gumny... Lista jest długa. Może kiedyś jeszcze uda mi się wrócić. Teraz skupiam się na tym, żeby grać w klubie. Muszę robić swoje. Czekam na szansę - dodał.
Olkowski przyznał, że mimo otwartego okienka w kilku ligach on zostaje w Kolonii na najbliższe miesiące. W tym sezonie 28-latek zagrał 11 razy - po pięć razy w Bundeslidze oraz Lidze Europy, a także w Pucharze Niemiec.
ZOBACZ WIDEO Getafe postawiło się Barcelonie. Lider zgubił punkty [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]