Chodzi o wydarzenia z 79. minuty. Chorwatowi zależało na zwycięstwie, dlatego posłał do boju obu napastników, których Kolejorz pozyskał tej zimy - Ołeksija Chobłenkę oraz Elvira Koljicia. Problem w tym, że to Ukrainiec i Bośniak, a więc piłkarze spoza UE. Konieczne było zatem zdjęcie z boiska innego Ukraińca - Wołodymyra Kostewycza.
Nenad Bjelica zarządził dwie zmiany - zejść mieli wspomniany Kostewycz oraz Nicklas Barkroth. W tym momencie zaczęło się zamieszanie, bo pierwotnie najpierw za Szweda miał zagrać Koljić, a następnie za Kostewycza - Piotr Tomasik. Gdyby zachowano taką kolejność, to przez kilkanaście sekund na boisku przebywałoby w Lechu trzech graczy spoza Unii Europejskiej. Dlatego Chorwat wcielił się w rolę kierownika zespołu (tę pełni na co dzień Mariusz Skrzypczak) i interweniował przy linii. Ostatecznie najpierw plac gry opuścił Kostewycz i dopiero przy drugiej roszadzie do gry przystąpił Koljić. W ten sposób limit dwóch obcokrajowców spoza Unii Europejskiej nie został przekroczony nawet przez chwilę.
- Nie chciałem, żeby najpierw nastąpiła zmiana Koljicia za Barkrotha, bo faktycznie wtedy mielibyśmy w składzie trzech obcokrajowców spoza Unii Europejskiej. Stąd moja reakcja. Jednak ważne, żeby w momencie wznowienia gry limit był zachowany, a tak na pewno by się stało, bez względu na kolejność tych zmian - zaznaczył Bjelica.
Tę sprawę reguluje uchwała zarządu PZPN, która mówi: "Od sezonu 2016/2017 do każdego Klubu, bez względu na klasę rozgrywkową, może być potwierdzonych i uprawnionych dowolna liczba zawodników-cudzoziemców spoza obszaru Unii Europejskiej, przy czym w każdym meczu mistrzowskim lub pucharowym może występować równocześnie na boisku: w rozgrywkach Ekstraklasy i Pucharu Polski na szczeblu centralnym - dwóch zawodników-cudzoziemców spoza obszaru Unii Europejskiej."
W całej sprawie istotny jest jeden fakt - obie roszady nastąpiły podczas tej samej przerwy. Między nimi nie toczyła się gra, a to zamyka temat ewentualnego walkowera - nawet gdyby Bjelica nie interweniował i Koljić wszedł na boisko przed zejściem Kostewycza.
WP SportoweFakty kontaktowały się w tej kwestii z przewodniczącym Komisji Ligi, Zbigniewem Mrowcem, ale jego stanowisko było bardzo krótkie. - Nie zajmujemy się interpretacją przepisów, dlatego nie chciałbym się wypowiadać na zasadzie spekulacji. Komisja rozpatruje protesty i dopiero na takim etapie przystępujemy do działania.
Arka Gdynia zremisowała z Lechem Poznań 0:0. Sędziowie jeszcze w trakcie gry uspokajali sztab gości, że żadne nieprzyjemne konsekwencje im nie grożą.
ZOBACZ WIDEO Premierowy gol Guilherme nie pomógł, AS Roma rozbiła Benevento [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]