Korona pokazała jak grać z Lechem. "Nie pozwoliliśmy im rozwinąć skrzydeł"

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Bartosz Rymaniak
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Bartosz Rymaniak

- Szczęście sprzyja lepszym. W pierwszej połowie powinniśmy już prowadzić jedną, może dwoma bramkami bo nie pozwoliliśmy Lechowi rozwinąć skrzydeł - powiedział Bartosz Rymaniak z Korony Kielce, która wskoczyła na 5. miejsce w tabeli.

Kielczanie przystępowali do zamykającego 24. kolejkę pojedynku z Kolejorzem z wiarą we własne możliwości i tajną bronią. - Trochę ich zaskoczyliśmy naszym ustawieniem wyjściowym, bo pewnie spodziewali się, że zagramy czwórką obrońców i ci skrzydłowi będą mieli więcej miejsca 1 na 1, a wyszliśmy bardzo wysoko na nich i to zdało egzamin - przyznał Bartosz Rymaniak.

O tym, że poznaniacy mieli problem mówił podczas pomeczowej konferencji prasowej trener gości Nenad Bjelica. Jednak w ocenie gospodarzy nie tylko zagrywka taktyczna sprawiła, że prezentowali się lepiej. - Szczęście sprzyja lepszym. W pierwszej połowie powinniśmy już prowadzić jedną, może dwoma bramkami bo nie pozwoliliśmy Lechowi rozwinąć skrzydeł. Oprócz tej "jedenastki" nie stworzyli sobie żadnej stuprocentowej sytuacji, dobrze wyglądała organizacja naszej gry obronnej.

Piłkarze Korony spodziewali się trudnej przeprawy. Lech może się bowiem pochwalić najmniejszą liczbą straconych goli w całej Lotto Ekstraklasie. - Wiedzieliśmy, że tych sytuacji nie będzie za wiele, bo Lech ma najlepszą defensywę w lidze i grali bardzo dobrze w ostatnich spotkaniach jeśli chodzi o obronę - stwierdził "Ryman".

Po bezbramkowej pierwszej połowie złocisto-krwiści nie zrezygnowali z ofensywnych prób i zostali nagrodzeni za swój upór. Jednocześnie pokazali, jak należy grać przeciwko Lechowi. - Pokazaliśmy, że jeśli się gra szybko, to można sobie stwarzać sytuacje, nawet jeśli zespół Lecha jest dobrze zorganizowany. Mieliśmy sporo tych okazji, ale taka jest piłka. W drugiej połowie szczęście przy tej bramce się do nas uśmiechnęło.

Niewiele brakowało a ekipa Gino Lettieriego straciłaby zwycięstwo w ostatnich sekundach. Zespół przed remisem uratował Zlatan Alomerović, który mimo uciążliwego mrozu i małej liczby interwencji zachował koncentrację i zatrzymał uderzenie z rzutu karnego Christiana Gytkjaera. - Duże brawa dla Zlatana bo w tej ostatniej sytuacji stanął na wysokości zadania, wytrzymał próbę nerwów i można powiedzieć, że to jemu zawdzięczamy te trzy punkty - zakończył Bartosz Rymaniak.

Dzięki ograniu Lecha (1:0) Korona wskoczyła na 5. miejsce w tabeli. W następnym meczu jej rywalem będzie Wisła Kraków.

ZOBACZ WIDEO Messi i Suarez błyszczeli. Siedem goli w meczu Barcelony [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (4)
ORH-
27.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Korona w walce o MP musi grać lepiej na wyjazdach. To pięta achillesowa kielczan. 
avatar
wl
26.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Może mniej ważne jest piąte miejsce po tym meczu. Ważniejsze są trzy punkty i zmniejszenie dystansu do czołówki. Wszystko jeszcze może się zdarzyć a efektem większa ilość pieniędzy po zakończen Czytaj całość
avatar
samik
26.02.2018
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Sprawdziła się znana zasada: Tak grasz jak ci przeciwnik pozwala. 
avatar
zadziwiony
26.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Nie jestem na sto procent pewien, czy Korona to właśnie pokazała. To raczej Lech nie pokazał niczego :(