- Nasi zawodnicy od początku stwarzali wiele okazji i nie zgodzę się z tym, że zaczęliśmy z trzema defensywnymi pomocnikami, a z jednym i dwoma wysuniętymi wyżej. Chcieliśmy wygrać to spotkanie i byliśmy ofensywnie usposobieni - mówił Adam Owen po zremisowanym 2:2 meczu z Bruk-Bet Termaliką. Dodał też, że w wyjściowej jedenastce znalazł miejsce dla dwóch napastników.
Nikt nie może sprzeczać się z faktem, że jeden zawodnik, którego wystawił Adam Owen rzeczywiście jest rasowym napastnikiem - to rzecz jasna Marco Paixao, który w tym sezonie udowadnia jak ważne jest zaangażowanie i wiara w siebie. Drugim napastnikiem według Walijczyka był Sławomir Peszko. Trudno znaleźć w Polsce kibiców, czy ekspertów od piłki nożnej, którzy uważaliby Peszkę za kogokolwiek innego, niż oczywiście ofensywnie usposobionego, ale jednak skrzydłowego. Potwierdzają to liczby. Od sezonu 2014/15 (taki okres czasu założyliśmy przy analizie kadry Lechii na spotkanie z Bruk-Bet Termaliką), strzelił 7 goli w 88 meczach ligowych. Asyst miał oczywiście - jak to u skrzydłowych zazwyczaj bywa - o wiele więcej. Jest dobrym duchem zespołu i jednym z jego liderów, ale nie napastnikiem.
Trudno też o zrozumienie tezy o tym, że w rywalizacji z 14. zespołem ligi Lechia wystawiła dwóch ofensywnie usposobionych środkowych pomocników. Spośród czwórki zawodników grających na tej pozycji najwięcej, bo 7 bramek w 77 meczach w założonym okresie strzelił Milos Krasić. Daniel Łukasik zdobył 2 gole w 88 meczach, Ariel Borysiuk 3 gole w 96, a Simeon Sławczew 1 gol w 64 spotkaniach. Wszyscy ci zawodnicy mają inne atuty, niż walka z przodu. Czy to jednak rozegranie piłki, przytrzymanie jej, czy destrukcja powinny być kluczowe w meczu z drużyną plasującą się niżej w tabeli wówczas, gdy trzeba kreować grę?
Pawła Stolarskiego, który również przez Owena był poprzednio traktowany jako ofensywny piłkarz, zastąpił Mato Milos, który w ciągu ostatnich czterech sezonów zdobył 1 bramkę w 97 meczach. Brak decyzyjności w ataku, spowodowany w dużej mierze brakiem wykonawców był aż nadto widoczny. Kilka sytuacji, podczas których pomocnicy próbowali wchodzić w skórę egzekutorów pokazało, że to nie ich bajka.
Oczywiście może to być wytłumaczone problemami kadrowymi. W końcu Grzegorz Kuświk jest daleki od optymalnej formy, a Flavio Paixao tylko kilka razy pokazał w tym sezonie próbki swoich umiejętności. Mimo wszystko razi brak jakichkolwiek alternatyw w ataku, a także, co chyba dla Lechii najgorsze, racjonalnego spojrzenia na kadrę, jaką dysponują obecnie gdańszczanie. W meczu, w którym zwycięstwo było dla Lechii obowiązkiem, w osiemnastce meczowej brakowało Joao Oliveiry, a Patryk Lipski i Sebastian Mila, którzy w założonym okresie czasu strzelili odpowiednio 10 bramek w 75 meczach i 9 goli w 69 spotkaniach są dalecy nawet od tego, by usiąść na ławce rezerwowych. Alternatywą na mecz z 14. zespołem ligowej tabeli nie powinien być przecież Lukas Haraslin, który według niedawnych informacji miał po zerwaniu więzadeł krzyżowych wrócić za 2 miesiące, a usiadł na ławce przy temperaturze -11 stopni Celsjusza i zmrożonym boisku.
Problemem Lechii jest więc balans w drużynie, a właściwie jego brak. Ten zespół się nie uzupełnia, brakuje odpowiednio dobranych ról. Adama Owena czeka liczenie na cierpliwość gdańskich włodarzy, Walijczyk powinien też zastanowić się, czy rzeczywiście tak jak to mówi na konferencjach prasowych, wystawia piłkarzy ofensywnych. Bez wsparcia w ataku, Paixao i Peszko sami wiele nie zdziałają, a na pewno nie tyle, by szybko zmienić pozycję w tabeli zespołu.
Michał Gałęzewski
ZOBACZ WIDEO Walec SSC Napoli przejechał się po Cagliari Calcio. Zieliński dołożył cegiełkę [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]