Robert Lewandowski seniorską karierę rozpoczął w Zniczu Pruszków, a stamtąd trafił do Lecha Poznań. W końcu w 2010 roku wyjechał z Polski do Borussii Dortmund i to okazało się przełomowym krokiem w jego karierze.
W swoim pierwszym sezonie wywalczył mistrzostwo Niemiec. - Miał przed sobą Lucasa Barriosa, który był ulubieńcem kibiców. Lewandowskiego nikt nie znał. Nie miał kumpli w mediach, którzy by się o niego upominali. Fani nie wiedzieli, że jest dobry, więc nie naciskali na trenera, by dać mu szansę. Jürgen Klopp chciał grać jednym napastnikiem. I Lewandowski mógł mieć problem. Trzeba mu było dać czas - wyjaśnił Peter Hyballa w rozmowie z "Przeglądem Sportowym", niemiecki trener, który pracował m.in. z drużynami młodzieżowymi w Dortmundzie. To właśnie on wprowadził Mario Goetze do seniorskiego zespołu.
- To ważne, by właściwie rozpoznać w klubie potencjał zawodnika. Dwudziestolatkowie, nawet z wielkimi możliwościami, zwykle potrzebują czasu. Ale w futbolu często go nie ma. Gdy przegrasz cztery mecze jako trener, już cię w klubie nie ma. Fani mogą być emocjonalni, ale działacze muszą być spokojni. Niewielu to jednak potrafi. Dlatego uważam, że Lewandowski miał szczęście, bo w innych klubach, niż Dortmund, mogliby z niego zrezygnować - dodał.
Ostatecznie Lewandowski w Borussii Dortmund rozegrał w sumie 187 meczów, w których strzelił 103 bramki i zanotował 43 asysty. Stamtąd, po wygaśnięciu kontraktu, trafił do Bayernu Monachium.
ZOBACZ WIDEO Bayern bez rekordu, "Lewy" bez gola w jubileuszu. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]