Mimo wygranej 2:0, początek nie zwiastował końcowego triumfu Jagiellonii Białystok. Wisła wysoko zawiesiła poprzeczkę i długimi minutami lider był całkowicie bezradny. - Od pierwszych minut mieliśmy sporo problemów z utrzymaniem się przy piłce. Do momentu strzelenia gola to Wisła prowadziła grę. Konstruowała groźne akcje, ale na nasze szczęście nieskuteczny był Carlitos - skomentował grę przed przerwą trener Ireneusz Mamrot.
- W przerwie skorygowaliśmy kilka rzeczy. Przede wszystkim pozostawiliśmy ofensywnym zawodnikom rywala o wiele mniej miejsca. Nasza gra wyglądała dużo lepiej oprócz jednej akcji, w której znów dał nam się we znaki Carlitos. Sami mieliśmy świetną okazję Bezjaka. Po golu ze stałego fragmentu graliśmy już spokojniej - kontynuował trener "Jagi".
Jagiellonia po zwycięstwie z Wisłą Kraków ma 3 punkty przewagi nad Legią Warszawa, ale fotel lidera Lotto Ekstraklasy zaczyna parzyć. Oprócz rywalizacji boiskowej dochodzi presja, z którą białostoczanie mogą mieć kłopot. - Kiedyś tego nie było, a teraz za dużo mówi się o moich piłkarzach i choć bardzo się staraliśmy, to nie da się ich od tego całkowicie odciąć. Szum medialny nam nie służy i widać to było w początkowej fazie meczu - stwierdził Mamrot.
ZOBACZ WIDEO Emocje w hicie z udziałem Łukasza Piszczka - zobacz skrót meczu RB Lipsk - Borussia [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]