Trener Romeo Jozak zaskoczył ustawieniem pierwszej "jedenastki" w meczu z Lechem Poznań. Na ławkę rezerwowych powędrował Jarosław Niezgoda, a w jego miejsce pojawił się Miroslav Radović, który po raz pierwszy w tym sezonie znalazł się w wyjściowym składzie Legii Warszawa.
- Trener podjął tę decyzję dwa-trzy dni przed meczem. Wracam po ciężkiej kontuzji. Gdy zapytał, czy jestem gotowy, by wyjść w podstawowym składzie, nie miałem wątpliwości, co odpowiedzieć - mówi Radović w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Serb zagrał 80 minut. Starał się kreować grę zespołu, wchodził w drybling, ale jak sam przyznaje: powoli wraca do optymalnej formy. Radović potrzebuje jeszcze kilku spotkań na złapanie odpowiedniej świeżości. - Muszę jeszcze popracować nad szybkością, złapać świeżość. Na początku miałem problem z kondycją, to już minęło. Muszą wrócić zwroty, wszyscy wiedzą, że to lubię. Potrzebuję rytmu meczowego, tylko poprzez występy to wszystko nadrobię - ocenia kapitan Legii.
Gdyby pozostał na boisku, to on by wykonywał "jedenastkę". Tak odpowiedzialność na siebie wziął Michał Kucharczyk. - Szacunek dla niego, że się zdecydował, pokazał, że ma charakter - twierdzi Serb.
ZOBACZ WIDEO Emocje w hicie z udziałem Łukasza Piszczka - zobacz skrót meczu RB Lipsk - Borussia [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]