MŚ 2018: czytaj w "PN". Rosyjskie problemy

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Stanisław Czerczesow
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Stanisław Czerczesow

Praca Stanisława Czerczesowa na stanowisku selekcjonera reprezentacji Rosji to nieustanne zarządzanie kryzysem. Kolejne kłopoty pojawiły się na ostatniej prostej przed mundialem – Sborną czeka następna rewolucja w składzie.

Michał Czechowicz

Szkoleniowiec po objęciu stanowiska w wakacje 2016 roku stanął przed zadaniem przeprowadzenia reform grubej kreski. Granicę wyraźnie było widać w zmianach w formacji obronnej. To, co dawne, symbolizowali bracia Aleksiej i Wasilij Bieriezuccy (bliźniacy, rocznik 1982) oraz Siergiej Ignaszewicz (urodzony w 1979 roku). Cała trójka rozegrała łącznie dla drużyny narodowej 279 meczów, sięgając doświadczeniem finałów mistrzostw Europy w 2008 roku. Wszyscy od wielu lat związani są z CSKA Moskwa, co było kolejnym argumentem za nimi, czyli przenosili automatyzmy wyuczone w drużynie klubowej na reprezentację. Po Euro 2016 we Francji wszyscy zapowiedzieli zakończenie kariery w kadrze.

Decyzja oznaczała poważne zmiany, ale była koniecznością. Na dwóch 34-latkach oraz jednym trzy lata starszym obrońcy trudno było budować kręgosłup drużyny, która osiągnęłaby wymagane (czytaj medalowe) miejsce na mundialu rozgrywanym w roli gospodarza. Stanisław Czerczesow od początku szukał rozwiązania w przejściu na system z trzema obrońcami. Z tego wariantu był znany jako szkoleniowiec rosyjskich drużyn, i takie rozwiązanie zapowiadano, gdy kilka lat temu przejął zespół warszawskiej Legii. W Sbornej postawił na nie szybko. Na Pucharze Konfederacji w czerwcu ubiegłego roku we wszystkich spotkaniach Rosja wychodziła z trójką środkowych obrońców plus z wahadłowymi na skrzydłach. Centrum opierało się na dwójce: Georgiju Dżikiji ze Spartaka Moskwa i Wiktorze Wasinie z CSKA Moskwa. Obaj w ostatnim miesiącu zerwali jednak więzadła krzyżowe i przewiduje się, że do gry będą gotowi najwcześniej na początku sierpnia, czyli już po meczu finałowym mistrzostw świata.

– Bracia Bieriezuccy i Ignaszewicz zawarli z selekcjonerem Czerczesowem dżentelmeńską umowę, że gdyby coś się stało, na przykład drużyna wpadła w kryzys, to wrócą. Sam trener mówił, że bardzo podobało mu się ich zachowanie, patrzenie przede wszystkim na interes reprezentacji. Już na mistrzostwach Europy we Francji było widać, że odstawali szybkością, zwrotnością, nie dawali zespołowi odpowiedniej jakości w meczach o poważną stawkę - tłumaczy komentator rosyjskiej ekstraklasy na antenach Polsatu Sport i ekspert w temacie tamtejszego futbolu, Grzegorz Michalewski.

Na pytanie, czy możliwy jest ich powrót, odpowiada: - Wszyscy nadal grają w CSKA Moskwa. Moim zdaniem najwyżej w hierarchii jest Wasilij Bieriezucki. W najważniejszych sportowych rosyjskich mediach już kilkukrotnie retorycznie pytano, czy przez kontuzje Dżikiji i Wasina selekcjoner dalej będzie trzymał się ustawienia 1-3-5-2, a może wróci jednak do bezpieczniejszego wariantu z czwórką w defensywie. Czerczesow nie zabrał jeszcze w tej sprawie głosu. Do marcowych meczów towarzyskich z Brazylią i Francją musi mieć gotową odpowiedź, na co stać Sborną na mundialu. To dla niego termin drugiej szansy. Pierwszym był zakończony już na fazie grupowej wspomniany Puchar Konfederacji, czyli wyszło słabo. Wtedy, grając jakby na czas, trener tłumaczył się rewolucyjnymi zmianami. Sto dni przed mistrzostwami nawet w przypadku wypadnięcia tak ważnych zawodników nie może liczyć na żadne alibi. Jego praca od początku skupiała się na odmładzaniu zespołu i poszukiwaniu nowych twarzy. Dlatego teoretycznie powinien być gotowy nawet na wariant kolejnej przebudowy całej defensywy. Trzeba dodać, że to najsłabiej obsadzona formacja Rosjan.

(...)

[b]Cały artykuł do przeczytania w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna". Do kupienia w kioskach i salonach prasowych.

[/b]

ZOBACZ WIDEO Złoty gol Dybali. Juventus Turyn ograł Lazio Rzym [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)