James Tarkowski urodził się w Manchesterze, ale w jego żyłach płynie polska krew. Zawdzięcza ją dziadkowi od strony ojca, który wyemigrował do Anglii po II Wojnie Światowej.
Na początku kariery był związany z klubami z niższych lig, przez co był pomijany przez selekcjonerów juniorskich reprezentacji Anglii, więc nie miał okazji stanąć przed wyborem drużyny narodowej. W sezonie 2015/2016 awansował jednak z Burnley FC do Premier League, a w trwającej kampanii jest ważnym ogniwem nadspodziewanie dobrze spisującej się drużyny Seana Dyche'a.
The Clarets zajmują 7. miejsce i to najlepszych sezon w historii ich występów w Premier League. Do tego defensywa z Tarkowskim w składzie jest jedną z najskuteczniejszych w lidze. W 30 meczach Burnley straciło raptem 26 goli - rzadziej bramki tracą tylko Manchester City (20), Manchester United (23) i Tottenham Hotspur (25).
Selekcjoner reprezentacji Anglii, Gareth Southgate jesienią docenił trzech podopiecznych Dyche'a, ale w przeciwieństwie do Michaela Keane'a, Toma Heatona i Jacka Corka zbierający dobre recenzje Tarkowski powołania do kadry się nie doczekał.
W związku z tym na przełomie roku głośno zrobiło się o ewentualnej grze 25-latka dla Polski. On sam brał to pod uwagę: - Niczego nie wykluczam. Nie mogę podejmować decyzji, dopóki do mnie nie zadzwonią. Jestem bardzo ambitny. Chciałbym grać na najwyższym poziomie, a futbol reprezentacyjny to w końcu najwyższy poziom. Na pewnym etapie kariery trzeba zdać sobie sprawę z istnienia innych szans.
Na marcowe mecze towarzyskie z Holandią i Włochami Tarkowski powołanie już otrzymał, a podczas zgrupowania reprezentacji Anglii stwierdził, że nigdy na poważnie nie rozważał gry dla Biało-Czerwonych.
- Zawsze postrzegałem siebie jako Anglika, więc gra dla Polski byłaby trudna. Znam tę część swojej rodziny i nie jest to coś, o czym nigdy nie myślałem i o czym z nikim nie rozmawiałem, ale zawsze czułem się Anglikiem. Z Polską łączy mnie głównie nazwisko - przyznał 25-latek.
- Było kilka rozmów z ludźmi związanymi z polską federacją, którzy pytali o to, co myślę o tym pomyśle. Na tamtym etapie kariery o tym myślałem, ale zawsze najważniejsze było to, że czuję się Anglikiem - dodał Tarkowski.
Do występów w koszulce z białym orłem na piersi stopera Burnley namawiał mieszkający w Polsce kuzyn: - Dużo rozmawiałem ze swoim kuzynem, Pawłem. Mamy takie same nazwisko, więc chciał, żebym grał dla Polski, ale kiedy tylko dostałem powołanie, od razu wysłał mi SMS-a z gratulacjami.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018: Łukasz Piszczek: Koniec z grą w kadrze? Co będzie po mundialu, to zobaczymy