MŚ 2018: "Bałbym się wysłać bliskich do Rosji". Alan Shearer o zwycięstwie pseudokibiców

Były reprezentant Anglii, Alan Shearer, jest załamany tym, co dzieje się na meczach wyjazdowych angielskiej kadry. - Problem chuligaństwa stadionowego ciągle nie zniknął - przekonuje.

Piotr Bobakowski
Piotr Bobakowski
Alan Shearer East News / Richard Lee / BPI / Na zdjęciu: Alan Shearer
- Piękne miejsce - Amsterdam. Wspaniale jest tam spacerować i jeździć na rowerze, podziwiając niesamowite budynki i kanały. Kiedy jednak w Amsterdamie gra reprezentacja Anglii, nagle staje się najgorszym miejscem dla wszystkich, którzy myślą rozsądnie - pisze Alan Shearer w swoim felietonie w dzienniku "The Sun".

Były reprezentant Anglii (w latach 1992-2000) wyraził obawę o to, że skandaliczne sceny, do których doszło przed piątkowym meczem towarzyskim Synów Albionu z Holendrami (1:0) - w wyniku zamieszek na ulicach Amsterdamu ponad stu pseudokibiców trafiło do aresztu - źle rokują na mundial w Rosji (w dniach 14 czerwca - 15 lipca).

- Za każdym razem kiedy myślimy, że problem chuligaństwa na stadionach wreszcie zniknął, okazuje się, że tak się nie stało. Gdybym nadal występował w kadrze, to bałbym się wysłać moich bliskich na mundial w Rosji. W trakcie meczu martwiłbym się bowiem o ich bezpieczeństwo. Tak będzie podczas rosyjskiego turnieju - czytamy w felietonie 63-krotnego reprezentanta Anglii.

Zdaniem eksperta, współczesna piłka nożna ciągle przegrywa z chuligaństwem stadionowym. - Nie wiem, ile żon, dzieci i rodziców kadrowiczów wybiera się na mundial do Rosji, ale jeżeli o mnie chodzi, to radziłbym im, żeby z tego zrezygnowali i nie zawracali sobie tym głowy - podsumował były zawodnik Southampton, Blackburn Rovers i Newcastle United.

ZOBACZ WIDEO Maciej Rybus. Idealny wahadłowy
Współczesny futbol ma problem z chuligaństwem stadionowym?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×