Nie żyje Ray Wilkins. Legenda Chelsea miała atak serca
Brytyjski futbol jest pogrążony w żałobie po nagłej śmierci 61-letniego Raya Wilkinsa. Grał w wielu słynnych klubach, a po zakończeniu kariery został trenerem.
Niestety, niedawno we własnym domu miał atak serca. Przewieziono go do szpitala, gdzie wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej. W środę 4 kwietnia pojawiła się oficjalna informacja o śmierci 61-latka.
Brytyjczycy są pogrążeni w żałobie. Wilkins był bardzo dobrym pomocnikiem, o czym świadczy chociażby fakt, że zaliczył wiele występów m.in. w Chelsea FC, Manchesterze United, Milanie, czy Paris Saint-Germain. Na koncie miał także 84 mecze w reprezentacji Anglii. Włoski klub już go pożegnał.
- Żegnaj Ray, będziemy za tobą tęsknić. Dzisiaj (Milan w środę gra z Interem - przyp. red.) będziemy walczyć tak, jak nas uczyłeś.
Goodbye Ray, you will be missed: tonight we're gonna fight like you taught us!
Ciao Ray, ci mancherai: questa sera lotteremo su ogni pallone come avresti fatto tu!
RIP, Ray WilkinsPo zakończeniu kariery wychowanek "The Blues" został trenerem. Wiele lat spędził właśnie w ukochanej Chelsea, gdzie był asystentem Luiza Felipe Scolariego, Guusa Hiddinka i Carlo Ancelottiego. W 2014 roku został selekcjonerem Jordanii, a po roku wrócił do Anglii i w Aston Villa został asystentem trenera.