W minionym sezonie Łukasz Teodorczyk zachwycił Belgię, zdobywając dla Anderlechtu 30 bramek w 53 występach. 22 ligowe trafienia dały mu po koronę króla strzelców Jupiler Pro League i pomogły Anderlechtowi w odzyskaniu mistrzostwa kraju. Gdy regularnie pokonywał bramkarzy rywali, Belgowie przymykali oko na jego niecodzienne, by nie powiedzieć, gburowate zachowanie, ale gdy stracił formę, dla lokalnego środowiska piłkarskiego stał się łatwym celem ataków.
W ostatnich tygodniach krytyka Teodorczyka ucichła, bo w sześciu meczach Polak strzelił aż osiem goli. Wystarczyło jednak, by w środowym spotkaniu ze Standardem Liege (1:2) nie zdobył bramki i został zmieniony już w 61. minucie, by krytycy znów się odezwali.
- Znów nie zagrał dobrze i szybko w jego zachowaniu pojawiła się frustracja i nerwowość - stwierdził były bramkarz Anderlechtu (1973-1989) i reprezentacji Belgii, Jacky Munaron.
Z 12 bramkami na koncie "Teo" jest najlepszym strzelcem Anderlechtu, ale dla Erwina Vandenbergha to dorobek niegodny napastnika Fiołków.
ZOBACZ WIDEO Gol i owacja na stojąco dla Arkadiusza Milika. Sześć goli w meczu Napoli [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Przepraszam, ale 12 goli to zbyt mało jak na snajpera Anderlechtu. Tyle może mieć pomocnik - stwierdził pięciokrotny król strzelców Jupiler Pro League.
- Kiedy miał trudniejszy okres, marnował stuprocentowe okazje, a to napastnikowi Anderlechtowi nie może się przydarzać - dodał Vandenbergh, który w latach 1982-1986 sam strzelił dla Fiołków 92 gole w ledwie 121 występach.
- W meczu z Brugią strzelił gola i to dało drużynie punkty, ale w miniony sezonie dawał zespołowi więcej niż tylko bramki. Jest dobry, ale wciąż daleki od najlepszej formy - to już opinia innej legendy Anderlechtu, Stephane'a Demola.