Dyspozycja obu drużyn jest niespodzianką tego sezonu. Trudno było wskazać faworyta, zwłaszcza że Górnik Zabrze w obecnych rozgrywkach tylko raz u siebie musiał uznać wyższość przeciwnika. Wisła Płock od pierwszego gwizdka była stroną dominującą, ale długo nie potrafiła swojej przewagi udokumentować zdobytym golem.
To przyjezdnym udało się w 45. minucie, gdy piłkę do siatki skierował Alan Uryga. - To dopiero druga porażka Górnika u siebie w tym sezonie. To ma dla nas dodatkowe znaczenie. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była perfekcyjna. Bardzo dobrze zagraliśmy taktycznie, realizowaliśmy to, co sobie założyliśmy i zdobyliśmy gola - podsumował trener Wisły, Jerzy Brzęczek.
Gol stracony do szatni podziałał na gospodarzy mobilizująco i od początku drugiej połowy, to zabrzanie mieli przewagę. Górnik mimo wielu prób nie zdołał jednak wyrównać. - W drugiej połowie oddawaliśmy pole rywalom. To był nasz błąd, bo było dużo dośrodkowań. Krótko przed końcem meczu mogliśmy zapewnić sobie spokój, ale nie wykorzystaliśmy dwóch stuprocentowych sytuacji. Do samego końca było dużo nerwów - dodał Brzęczek.
Zabrzanie przespali pierwsze 45 minut, co w konsekwencji sprawiło, że z Wisłą Płock nie zdobyli choćby punktu - Szkoda, że pierwsza połowa nie wyglądała tak, jak druga. Żałujemy pierwszych 45 minut, które nam uciekły. Goniliśmy wynik w drugiej połowie i tak naprawdę brakło nam bramki, impulsu, który dałby nam nadzieję. Staraliśmy się zdobyć gola, ale na wysokości zadania stanął bramkarz Wisły - ocenił trener Górnika, Marcin Brosz.
ZOBACZ WIDEO Borussia bezlitosna dla Bayeru, kapitalna technika 18-letniego Jadona Sancho [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]