Miedź kontra presja

Newspix / Łukasz Skwiot / Kornel Osyra (w środku) z Miedzi Legnica
Newspix / Łukasz Skwiot / Kornel Osyra (w środku) z Miedzi Legnica

Miedź Legnica jeszcze nigdy nie była tak blisko Ekstraklasy jak obecnie. Podopieczni Dominika Nowaka są silniejsi, niż byli jesienią. Wśród rywali zaczęło się mówić o Miedzi jako o pewniaku do awansu, ale w Legnicy robią co mogą, żeby zdjąć presję.

W tym artykule dowiesz się o:

Kamil Sulej

8, 10, 12, 7, 4 - oto lokaty zajmowane przez zespół Miedzi w kolejnych sezonach na zapleczu Ekstraklasy. Współautorem dwóch ostatnich (najwyższych) pozycji w I-ligowym pięcioleciu był Ryszard Tarasiewicz. Trener prowadzący teraz GKS Tychy dostał dwa lata na zbudowanie drużyny zdolnej do skutecznej walki o promocję do elity. Tarasiewicz miał wszystko, czego I-ligowy trener mógłby tylko zapragnąć. Stabilne finanse, organizację na poziomie Ekstraklasy, zbalansowaną kadrę, a nawet sprzyjający terminarz (sześć ostatnich spotkań Miedź grała u siebie). Do awansu zabrakło jednak punktu. Szkoleniowiec nie spełnił nadziei, więc kontrakt nie został przedłużony. Jego następcę znaleziono w Suwałkach.

Dominik Nowak przeniósł się do Miedzi opromieniony sukcesami w Pucharze Polski, a także zażartą walką o awans w Nice 1 Lidze. Były trener Górnika Polkowice i Floty Świnoujście zabrał ze sobą do Legnicy tercet wyróżniających się piłkarzy, a także asystenta Grzegorza Mokrego. Już jesienią drużyna miała znakomite momenty, kiedy odstawała (na plus) od reszty ligowej konkurencji. Nie udało się jednak uniknąć wpadek, a za takie należy uznać porażki w Chorzowie czy Olsztynie. Zimą kadrę Miedzi zasiliło trzech piłkarzy o uznanej renomie: Deleu, Petteri Forsell oraz Mateusz Piątkowski.

Doświadczony Piątkowski znał się z Nowakiem ze wspólnej pracy w Polkowicach. Napastnik pochodzący z położonej 100 kilometrów od Legnicy Bielawy błyskawicznie wpasował się do Miedzi. W pierwszych trzech kolejkach zdobył cztery bramki, później nieco wyhamował, ale przypomniał o sobie w meczu ze Stomilem, kiedy drużynie Nowaka szło jak po grudzie. Forsell zdążył już przypomnieć, za co swego czasu był uwielbiany w Legnicy, ale może być jeszcze lepszy. Jedynie Deleu z zimowych transferów nie wpłynął na wiosenną bezbłędną serię Miedzi. Brazylijczyk z polskim paszportem miał załatać lukę po kontuzjowanym Grzegorzu Bartczaku, jednak na razie jego przygoda z klubem z Dolnego Śląska ograniczyła się do występów w III-ligowych rezerwach.

Pewniakiem w bramce Miedzi jest doświadczony Łukasz Sapela, który wkroczył między słupki w 13 kolejce i miejsca nie oddał. Wychowanek GKS Bełchatów w 14 meczach w trwającym sezonie dał się pokonać tylko dziewięć razy. - Gra w Ekstraklasie a walka o nią to dwie zupełnie inne rzeczy. W I lidze jest tylu kandydatów do awansu, że gra się w niej niezwykle trudno. Z pełną świadomością mówię, że w Ekstraklasie gra się łatwiej - przyznał golkiper Miedzi.

Zimowe transfery powiązane z udanym początkiem rundy rewanżowej sprawiły, że niektórzy I-ligowi rywale zaczęli głosić, iż jeden z beniaminków Ekstraklasy przyszłego sezonu jest już znany. - To jest celowy zabieg przeciwników. Na papierze wyglądamy bardzo dobrze, nawet rewelacyjnie. Papier przyjmie jednak wszystko. Każdy rywal podwójnie spręża się na Miedziankę, więc nam nie pozostaje nic innego jak pokazywać swoje umiejętności na boisku, które wszystko zweryfikuje. Proszę mi wierzyć, że w szatni w ogóle nie rozmawiamy o awansie. Mamy wyznaczony cel, do którego dążymy. Nie wybiegamy myślami do 3 czerwca. Nasza droga do Ekstraklasy cały czas jest długa. Musimy złapać serię zwycięstw w najbliższych meczach. Nie ma co zachłystywać się pojedynczymi zwycięstwami. Musimy fedrować łyżeczką do celu, do celu - powiedział Sapela.

Trenerzy rywali sprytnie odsuwają swoje problemy, mówiąc, że Miedź jest poza zasięgiem lub nawet ligowym hegemonem - dodał Nowak, opiekun Miedzi. - Cieszymy się z miejsca, które zajmujemy, ale jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że walka o awans będzie toczyła się dalej. Nie czujemy, żeby fotel lidera był zarezerwowany dla nas. Robimy swoje i będziemy robić swoje pomimo celowych zabiegów rywali. Wiele klubów poczyniło poważne transfery i nie oszczędzało na pensjach. Miedź nie jest hegemonem finansowym na skalę I ligi. Na tle konkurencji wyróżnia nas, że wszyscy w klubie ciężko pracujemy, aby osiągnąć sukces. Uważam, że niektórzy rywale uprawiają spychologię. My naprawdę jeszcze niczego nie wygraliśmy. Musimy utrzymać wysoką formę, a z presją sobie poradzić.

Na ostatniej prostej sezonu 2017-18 Miedź rozegra większość meczów z drużynami z dolnej połowy tabeli. Terminarz wydaje się sprzyjać liderowi z Legnicy, ale rok temu też tak miało być... - Zawsze powtarzałem, że awans do Ekstraklasy czy też mistrzostwo robi się meczami z drużynami z dołu tabeli, a nie z bezpośrednimi rywalami z czołówki. Mam nadzieję, że w spotkaniach z drużynami zagrożonymi spadkiem zagramy na 100 procent swoich możliwości. Jeżeli wszystko pójdzie po naszej myśli, to na koniec sezonu będziemy świętować. Wszystko w Legnicy zostało przygotowane pod kątem Ekstraklasy. Na potencjalny sukces nie pracują tylko zawodnicy, trenerzy czy sztab medyczny, ale także właściciel, prezesi, pani, która nam sprząta szatnię, pan, który nam pierze, panowie, którzy przygotowują nasze boisko - podsumował 35-letni bramkarz Miedzi.

- To nie jest tak, że terminarz zrobi za nas pracę. Grupa zespołów walczących o awans jest pokaźna. Nie inaczej jest na dole tabeli, tyle że tam cele są zgoła odmienne. Mecz ze Stomilem udowodnił, że nie będzie łatwo wygrywać z drużynami walczącymi o utrzymanie. Trzeba być uważnym i cierpliwym w działaniach. Nie możemy popadać w euforię. Tylko spokój może nas uratować. Liga nabiera końcowego tempa, a my musimy je wytrzymać - zakończył Nowak.

ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: zespół Jana Bednarka nie zatrzymał Chelsea, hokejowa akcja Girouda [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]

Źródło artykułu: