Była 77. minuta, kiedy trener Luis Enrique postanowił zdjąć Andresa Iniestę z boiska. Wtedy wydarzyło się coś niesamowitego. Fani Realu Madryt zgromadzeni tego dnia na Estadio Santiago Bernabeu, wstali z miejsc i zaczęli bić brawo schodzącemu piłkarzowi rywali. To nic, że ich zespół został dotkliwie zbity, a duży udział miał w tym hiszpański pomocnik. To co pokazał tego wieczoru po prostu zasługiwało na owację.
Wspomniana sytuacja wydarzyła się 21 listopada 2015 roku, kiedy wychowanek Dumy Katalonii strzelił bramkę i miał asystę, a jego zespół wygrał na wyjeździe z największym rywalem aż 4:0. To było jedno ze świetnych spotkań "Małego Iluzjonisty" przeciwko Królewskim. Debiutował prawie 14 lat temu, dokładnie 20 listopada 2004 r., kiedy na Camp Nou Frank Rijkaard dał mu zagrać osiemnaście minut w starciu, w którym Barca rozbiła rywali aż 3:0. Teraz Iniesta ma już na koncie aż 37 starć z tym zespołem. 16 razy wygrywał, 9 meczów zremisował i dwunastokrotnie schodził z boiska pokonany. Pod tym względem jest czwarty w klasyfikacji wszech czasów.
Co ciekawe, niewiele brakowało, a fani Los Blancos mogliby podziwiać Iniestę co kolejkę. Kiedy Andres miał bowiem kilkanaście lat, nieomal trafił do szkółki Realu. Dzielnica, w której się znajdowała, nie cieszyła się jednak dobrą opinią ze względu na częste odwiedziny prostytutek. Ostatecznie więc rodzice zrezygnowali z posłania tam syna. Ten kilka miesięcy później znalazł się w La Masii i resztę dotychczasowego piłkarskiego życia spędził w Barcelonie.
Chociaż wiadomo jak wielkie napięcie towarzyszy El Clasico, Iniesta prawie nigdy nie dawał się wciągnąć w żadne gierki psychologiczne, nie mieszał się w awantury. Sprowokować udało się go tylko w pierwszym spotkaniu z sezonu 2009/10, w czasie którego Cristiano Ronaldo stwierdził, że piłkarz Barcelony wymusza rzuty wolne. Zdenerwowany Hiszpan doskoczył do Portugalczyka, doszło do przepychanki słownej, w której miało paść słynne "shut up!". Był to jednak wyjątek od reguły.
Przez te wszystkie sezony "Don Andres" strzelił Realowi 3 gole. Każdy z nich padał w spotkaniach, które do teraz chętnie wspominają fani z Camp Nou. Po raz pierwszy pokonał golkipera Realu w rewanżowym pojedynku o superpuchar 2011/12, który skończył się zdobyciem trofeum przez Blaugranę po zwycięstwie 3:2. Hiszpan otworzył rezultat w 15. minucie, gdy w sytuacji sam na sam z Ikerem Casillasem zachował się jak rasowy snajper.
Na kolejną czekał prawie trzy lata. Zdobył ją w wyjazdowym spotkaniu sezonu 2013/14, które wszyscy zapamiętali z powodu hat-tricka Messiego. Tymczasem pomocnik Barcy był nie mniejszym bohaterem. To on przecież zaczął strzelanie tamtego wieczoru, a w samej końcówce faul na nim skończył się jedenastką, którą na gola zamienił Argentyńczyk.
Warto podkreślić, że Iniesta brał udział we wszystkich najważniejszych meczach Barcy przeciwko Realowi w tym wieku. Był na boisku, kiedy w 2005 roku po show Ronaldinho jego drużyna wygrała na Bernabeu 3:0, nie zabrakło go także cztery lata później w czasie klęski Królewskich 2:6. To blisko 34-letni zawodnik asystował Xaviemu przy pierwszym golu w trakcie wielkiej wiktorii na Camp Nou w 2010 roku, gdy Katalończycy zniszczyli Real 5:0. W końcu to on prowadził Blaugranę do zwycięstwa 3:0 jako kapitan w grudniu zeszłego roku. W niedzielę będzie miał okazję na ostatni wielki triumf.
ZOBACZ WIDEO Trzy gole w Augsburgu. Komplet punktów dla Schalke [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]