Pozostaną tylko łzy. Andres Iniesta przed swoim ostatnim El Clasico

Chociaż wielokrotnie doprowadzał fanów Realu do rozpaczy, to doczekał się od nich nawet owacji na stojąco. Teraz przeciwko Królewskim zagra po raz ostatni. Przynajmniej w barwach Barcelony. Latem, po 22 latach, Andres Iniesta opuści bowiem Camp Nou.

Kuba Cimoszko
Kuba Cimoszko
Andres Iniesta Getty Images / Na zdjęciu: Andres Iniesta
Była 77. minuta, kiedy trener Luis Enrique postanowił zdjąć Andresa Iniestę z boiska. Wtedy wydarzyło się coś niesamowitego. Fani Realu Madryt zgromadzeni tego dnia na Estadio Santiago Bernabeu, wstali z miejsc i zaczęli bić brawo schodzącemu piłkarzowi rywali. To nic, że ich zespół został dotkliwie zbity, a duży udział miał w tym hiszpański pomocnik. To co pokazał tego wieczoru po prostu zasługiwało na owację.

Wspomniana sytuacja wydarzyła się 21 listopada 2015 roku, kiedy wychowanek Dumy Katalonii strzelił bramkę i miał asystę, a jego zespół wygrał na wyjeździe z największym rywalem aż 4:0. To było jedno ze świetnych spotkań "Małego Iluzjonisty" przeciwko Królewskim. Debiutował prawie 14 lat temu, dokładnie 20 listopada 2004 r., kiedy na Camp Nou Frank Rijkaard dał mu zagrać osiemnaście minut w starciu, w którym Barca rozbiła rywali aż 3:0. Teraz Iniesta ma już na koncie aż 37 starć z tym zespołem. 16 razy wygrywał, 9 meczów zremisował i dwunastokrotnie schodził z boiska pokonany. Pod tym względem jest czwarty w klasyfikacji wszech czasów.

Co ciekawe, niewiele brakowało, a fani Los Blancos mogliby podziwiać Iniestę co kolejkę. Kiedy Andres miał bowiem kilkanaście lat, nieomal trafił do szkółki Realu. Dzielnica, w której się znajdowała, nie cieszyła się jednak dobrą opinią ze względu na częste odwiedziny prostytutek. Ostatecznie więc rodzice zrezygnowali z posłania tam syna. Ten kilka miesięcy później znalazł się w La Masii i resztę dotychczasowego piłkarskiego życia spędził w Barcelonie.

Chociaż wiadomo jak wielkie napięcie towarzyszy El Clasico, Iniesta prawie nigdy nie dawał się wciągnąć w żadne gierki psychologiczne, nie mieszał się w awantury. Sprowokować udało się go tylko w pierwszym spotkaniu z sezonu 2009/10, w czasie którego Cristiano Ronaldo stwierdził, że piłkarz Barcelony wymusza rzuty wolne. Zdenerwowany Hiszpan doskoczył do Portugalczyka, doszło do przepychanki słownej, w której miało paść słynne "shut up!". Był to jednak wyjątek od reguły.

Przez te wszystkie sezony "Don Andres" strzelił Realowi 3 gole. Każdy z nich padał w spotkaniach, które do teraz chętnie wspominają fani z Camp Nou. Po raz pierwszy pokonał golkipera Realu w rewanżowym pojedynku o superpuchar 2011/12, który skończył się zdobyciem trofeum przez Blaugranę po zwycięstwie 3:2. Hiszpan otworzył rezultat w 15. minucie, gdy w sytuacji sam na sam z Ikerem Casillasem zachował się jak rasowy snajper.

Na kolejną czekał prawie trzy lata. Zdobył ją w wyjazdowym spotkaniu sezonu 2013/14, które wszyscy zapamiętali z powodu hat-tricka Messiego. Tymczasem pomocnik Barcy był nie mniejszym bohaterem. To on przecież zaczął strzelanie tamtego wieczoru, a w samej końcówce faul na nim skończył się jedenastką, którą na gola zamienił Argentyńczyk.

Warto podkreślić, że Iniesta brał udział we wszystkich najważniejszych meczach Barcy przeciwko Realowi w tym wieku. Był na boisku, kiedy w 2005 roku po show Ronaldinho jego drużyna wygrała na Bernabeu 3:0, nie zabrakło go także cztery lata później w czasie klęski Królewskich 2:6. To blisko 34-letni zawodnik asystował Xaviemu przy pierwszym golu w trakcie wielkiej wiktorii na Camp Nou w 2010 roku, gdy Katalończycy zniszczyli Real 5:0. W końcu to on prowadził Blaugranę do zwycięstwa 3:0 jako kapitan w grudniu zeszłego roku. W niedzielę będzie miał okazję na ostatni wielki triumf.

ZOBACZ WIDEO Trzy gole w Augsburgu. Komplet punktów dla Schalke [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Czy Andres Iniesta zasłużył na specjalne pożegnanie w niedzielnym El Clasico?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×