Wszyscy mówią o Messim i Ronaldo, a to jest jego czas. Sezon życia ter Stegena

Newspix / AFLO SPORT / Na zdjęciu: Marc-Andre ter Stegen
Newspix / AFLO SPORT / Na zdjęciu: Marc-Andre ter Stegen

Dwa sezony przesiedział na ławce. W trzecim zaczął grać, ale zdarzały mu się fatalne wpadki. W tych rozgrywkach Marc-Andre ter Stegen jest perfekcyjny. Już zdobył puchar i mistrzostwo, ma szanse na kolejne laury. Wkrótce może być gwiazdą mundialu.

Ostatnie dni kwietnia były dla niemieckiego bramkarza wyjątkowo radosne. 30 kwietnia obchodził 26. urodziny, a dzień wcześniej wywalczył wraz z kolegami z FC Barcelona mistrzostwo Hiszpanii. Po raz trzeci w czasie jego pobytu na Camp Nou, ale tak naprawdę to pierwszy tytuł, w którym miał tak wielki udział. Doceniają to zarówno eksperci i kibice.

Dziennikarze "The Mirror" rozłożyli mistrzostwo drużyny Ernesto Valverde na czynniki pierwsze. Wymienili pięć kluczowych powodów. Pierwszy to "najwyższa jakość pod obiema bramkami". W przodzie szaleje Lionel Messi, który z 32 bramkami może być już praktycznie pewien tytułu króla strzelców. Jakość pod drugą bramką zapewnia właśnie Marc-Andre ter Stegen, dla którego jest to sezon życia.

"Wyczynia cuda"

- Niemiec wyczyniający cuda przed jedną z bramek oraz Messi - jak to Messi - przed drugą bramką. To doprowadziło Barcelonę do tytułu - czytamy w "The Mirror".

Z kolei "Marca" przeprowadziła sondę, w której wzięło udział ok. 40 tysięcy kibiców. Oceniali oni postawę poszczególnych piłkarzy FC Barcelona w tym sezonie (od "wybitnej" do "okropnej"). Na najgorszą notę nie zasłużył nikt. Najwyżej oceniony został Messi (91 proc. ankietowanych uznało jego grę za wybitną). Drugi w tym rankingu nie był żegnający się z klubem Andres Iniesta (73 proc.) czy Ivan Rakitić (60 proc.), lecz właśnie ter Stegen (76 proc.).

- Choć ter Stegen jest obecnie jednym z piłkarzy, których kibice Barcelony kochają najbardziej, w przeszłości miał kilka trudnych momentów - przypomina "Marca". Po pierwsze, musiał mieć duże pokłady cierpliwości. Po tym, jak trafił do Barcelony w 2014 r., przez dwa sezony był w lidze rezerwowym. Bronił Claudio Bravo. Latem 2016 r. Chilijczyk odszedł do Manchesteru City, a Niemiec zajął jego miejsce między słupkami. Jednak w ubiegłym sezonie przytrafiło mu się kilka wpadek.

Ta najbardziej pamiętna w meczu w Vigo, z Celtą. Barcelona odrabiała trzybramkową stratę, strzeliła dwa gole, ale wówczas Niemiec popełnił koszmarny błąd. Zwlekał z wybiciem piłki. W końcu zrobił to tak, że… trafił w Pablo Hernandeza. Celta wygrała tamten mecz 4:3, a na pochodzącego z Moenchengladbach bramkarza spadły gromy.

- To moja wina, tak mi przykro - kajał się ter Stegen, dodając jednak stanowczo: - Nie zmienię jednak mojego stylu gry, bo to zdarzyło mi się pierwszy raz.

A wszystko przez... krwotok z nosa

Nikt też tego nie oczekiwał. Barcelona przed czterema laty szukała bramkarza świetnie grającego nogami. Wybór padł na ter Stegena, który przygodę z piłką zaczynał jako napastnik. Kto wie, czy nie byłby obecnie znanym snajperem, gdyby nie problemy jednego z kolegów z drużyny dziesięciolatków w Borussii Moenchengladbach.

- Uwielbiałem strzelać gole. To sprawiało, że czułem się szczęśliwy - wspominał ter Stegen w wywiadzie dla "The Players' Tribune". Na jednym z treningów wszystko się zmieniło. Młody bramkarz Borussii dostał krwotoku z nosa. Trener potrzebował kogoś, kto wszedłby między słupki. - Nikt nie chciał, więc poszedłem - dodał ter Stegen. Poszedł i już na tej pozycji pozostał.

Niedzielny mecz z Realem Madryt ma dla 26-letniego Niemca duże znaczenie. Ignasi Oliva Gispert z portalu goal.com pisze wręcz, że to "najważniejsze El Clasico dla ter Stegena". Golkiper "Dumy Katalonii" wciąż bowiem ma szanse na Trofeo Zamora - nagrodę im. Ricardo Zamory przyznawaną dla najlepszego bramkarza sezonu (decyduje średnia puszczonych bramek na mecz).

Ter Stegen na kilka kolejek przed końcem jest drugi w klasyfikacji. W 34 meczach stracił 21 goli (średnia 0,62). Prowadzący Jan Oblak (Atletico Madryt) rozegrał tę samą liczbę spotkań, ale kapitulował 18 razy (średnia 0,53).

Kataloński "Sport", zapowiadając niedzielne El Clasico, pisze o rywalizacji bramkarzy dwóch wielkich klubów - ter Stegena oraz Keylora Navasa z Realu Madryt. Ten ostatni błysnął w meczach Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium, w dużej mierze to jego wspaniałej postawie "Królewscy" zawdzięczają awans do finału. Jednak w lidze Navas gra nierówno, a czyste konto zachował tylko sześć razy.

Usunie Neuera w cień?

Ter Stegen (18 meczów "na zero z tyłu") przedstawiany jest jako "druga strona medalu", przeciwieństwo kostarykańskiego bramkarza. - Jego występy w lidze są spektakularne. A przede wszystkim kluczowymi interwencjami przekazuje swojej obronie pewność - czytamy w "Sporcie". Dzieje się tak od 8 kwietnia 2017 r., kiedy Barcelona przegrała po raz ostatni w lidze (z Malagą 0:2). Od tego momentu, z ter Stegenem w składzie, "Duma Katalonii" jest niepokonana w 41 starciach.

Kataloński dziennik przypomina także, że ter Stegen nigdy nie przegrał w lidze z Realem Madryt (odniósł dwa zwycięstwa na Santiago Bernabeu - 3:2 i 3:0, zaś w meczu na Camp Nou, w którym bronił, padł remis 1:1).

Dla Niemca niedzielny mecz będzie ważny z jeszcze jednego powodu. Ter Stegen wydaje się mieć coraz większe szanse na grę na mistrzostwach świata w Rosji. - Jego forma jest tak wysoka, że nawet jeśli Manuel Neuer wróci przed MŚ, to bramkarz Barcelony może zachować miejsce w reprezentacji Niemiec - ocenia "The Mirror".

Selekcjoner mistrzów świata, Joachim Loew, liczył na powrót Neuera po operacji i długiej rehabilitacji. Jednak sezon w piłce klubowej powoli dobiega końca, a bramkarz wciąż nie zagrał w choćby jednym spotkaniu Bayernu. - Nie można podejmować ryzyka - mówił przed sobotnim meczem z FC Koeln trener monachijskiego zespołu Jupp Heynckes. Każdy tydzień bez Neuera między słupkami działa na korzyść ter Stegena.

W Barcelonie jego panowanie raczej prędko się nie zakończy. Ter Stegen ma kontrakt obowiązujący do czerwca 2022 r., a jego konkurent Jasper Cillessen jest coraz bardziej sfrustrowany rolą rezerwowego. - Kocham ten klub, ale jestem zawodowcem i chcę grać więcej niż 10 meczów w sezonie - powiedział Holender. Przy tak znakomicie spisującym się Niemcu może to być niemożliwe.

ZOBACZ WIDEO Bayern wygrał, Lewandowski trafił, ale trener na podziękowanie nie zasłużył [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)