Nie tak miało być. Przy Okrzei wszyscy liczyli na pokonanie Lechii Gdańsk i uspokojenie sytuacji w tabeli, a tymczasem gliwiczanie przegrali u siebie 0:2. - My i kibice jesteśmy rozczarowani tym wynikiem. Było widać, że gramy pod sporą presją i momentami brakuje nam płynności. W końcówce pierwszej połowy Lechia strzeliła bramkę i to miało wpływ na losy tego spotkania - powiedział Waldemar Fornalik, trener Piasta Gliwice.
Wtorkowy mecz mógł zakończyć się jednak zupełnie innym wynikiem, bo to Piast był stroną przeważającą. W kluczowych momentach gliwiczanom brakowało jednak zimnej krwi. - Brakuje nam wykończenia i skuteczności. Doszliśmy do kilku sytuacji podbramkowych, ale nie zdołaliśmy ich wykorzystać, więc wynik jest taki, a nie inny - rozkładał ręce szkoleniowiec Piastunek.
Dzięki remisowi Bruk-Betu z Sandecją Piast ciągle utrzymuje się nad kreską. Jego przewaga stopniała jednak do zaledwie jednego punktu. - Cały czas wszystko zależy od nas. Jeśli jednak nie zaczniemy zdobywać goli, to łatwo nie będzie. Przed tymi ostatnimi meczami mamy dużo do zrobienia przede wszystkim w głowach - podkreślił były selekcjoner reprezentacji Polski.
Z Lechią Fornalik nie mógł skorzystać z dwóch ważnych ogniw swojego zespołu - najlepszego strzelca Michala Papadopulosa oraz kluczowego obrońcy Jakuba Czerwińskiego. Obaj pauzowali za kartki. - W kolejnym spotkaniu będę mógł już skorzystać z zawieszonych piłkarzy. Ostatnimi czasy dzieje się tak, że kartki dostają zagrożeni zawodnicy. Na mecz z Lechią wypadł nam Michal Papadopulos, który dobrze prezentował się na treningach. Teraz wraca on, jak i Kuba Czerwiński, więc będę miał większe pole manewru - skomentował 55-latek.
ZOBACZ WIDEO Maciej Rybus. Mistrz z Moskwy
Cieszyć za to mogą się gdańszczanie. Wygrali i mogą złapać głęboki oddech. - Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, jaki ładunek niosło ze sobą to spotkanie. Osiągnęliśmy jednak nasz cel i zdobyliśmy trzy punkty, a to jest najważniejsze - powiedział Piotr Stokowiec, trener Lechii.
- Piast nieźle się prezentował. Dobrze konstruował swoje akcje, ale brakowało mu finalizacji. My czekaliśmy na przechwyty i szybkie kontry oraz stosowaliśmy różny pressing. Z niego chcieliśmy wychodzić do ofensywy i cieszę się, że nasz plan wypalił - dodał.
Do spotkania w Gliwicach obie drużyny przystępowały z nożem na gardle. - Przed wtorkowym meczem my jak i Piast, byliśmy w ciężkiej sytuacji mentalnej po porażkach. Dużo jeszcze jednak się może wydarzyć, więc myślimy już o kolejnym meczu - podsumował Stokowiec.