Koniec epoki w Wiśle Kraków. 20 tysięcy kibiców Białej Gwiazdy pożegnało Brożka i Głowackiego

WP SportoweFakty / Maciej Kmita / Na zdjęciu: oprawa kibiców Wisły Kraków zadedykowana Pawłowi Brożkowi i Arkadiuszowi Głowackiemu
WP SportoweFakty / Maciej Kmita / Na zdjęciu: oprawa kibiców Wisły Kraków zadedykowana Pawłowi Brożkowi i Arkadiuszowi Głowackiemu

20 tys. fanów Wisły zjawiło się w niedzielę przy Reymonta 22, by przy okazji meczu 36. kolejki Lotto Ekstraklasy z Lechem pożegnać Pawła Brożka i Arkadiusza Głowackiego. Przed pierwszym gwizdkiem drużyny uformowały szpaler dla legend Białej Gwiazdy.

Na to, że przygoda Pawła Brożka i Arkadiusza Głowackiego z Wisłą dobiegnie końca po sezonie 2017/2018, zanosiło się od dłuższego czasu. Krakowski klub rozbił pożegnanie z legendami na trzy etapy. 27 kwietnia oficjalnie poinformowano, że wygasające 30 czerwca kontrakty piłkarzy nie zostaną przedłużone, 11 maja Brożek i Głowacki spotkali się z dziennikarzami na ostatniej w rolach graczy Wisły konferencji prasowej, a w niedzielę szansę na wyrażenie wdzięczności piłkarzom, którzy są współautorami najlepszego rozdziału w historii klubu, otrzymali fani 13-krotnych mistrzów Polski.

Szpaler dla legend

Trybuny stadionu wypełniły się niemal w całości (część sektorów została wyłączona z użytku na potrzeby stworzenia buforów) i to druga najwyższa frekwencja w tym sezonie - więcej osób pojawiło się przy Reymonta 22 tylko przy okazji ligowego klasyka z Legią Warszawa. To pokazuje, ile dla kibiców Wisły znaczą Brożek i Głowacki, bo przecież fani Białej Gwiazdy nie pojawili się na stadionie, by obejrzeć w akcji tracącego szansę na zdobycie mistrzostwa Polski Lecha Poznań.

Kibice Wisły zadedykowali Brożkowi i Głowackiemu meczową oprawę. "Gra w Wiśle była dla was honorem, nie obowiązkiem" - zawodnicy zostali przywitani takim transparentem, a przed pierwszym gwizdkiem piłkarze Wisły i Lecha uformowali dla Brożka i Głowackiego szpaler honorowy.

Do podziękowań dla Brożka i Głowackiego dołączyli się też greenkeeperzy z Reymonta 22, którzy za linią boczną, przy samym środku boiska wykosili należące do legend numery "23" i "6".

Głowacki nie mógł zagrać przeciwko Lechowi z powodu urazu, a Brożek pojawił się na boisku w 70. minucie. Gdy wbiegał na murawę, fani Wisły zgotowali mu przyjęcie godne legendy.

Koniec epoki

Odejście Brożka i Głowackiego to koniec pewnej epoki przy Reymonta 22. Obaj trafili do Wisły na początku tzw. "ery Bogusława Cupiała" - Brożek w 1999 roku, a Głowacki 12 miesięcy później - i byli swoistymi łącznikami między minionymi czasami a teraźniejszością. Brożek jest najbardziej utytułowanym piłkarzem w historii Wisły. 37-krotny reprezentant Polski zdobył z krakowskim klubem siedem mistrzostw Polski, a do tego dorzucił dwa Puchary Polski i jeden Puchar Ligi. To w sumie 10 trofeów drużynowych, a jego dorobek uzupełniają dwa tytuły króla strzelców ekstraklasy (2007/2008 i 2008/2009).

35-latek jest też drugim najlepszym strzelcem w dziejach Wisły: w ekstraklasie zdobył dla niej 133 bramki - 20 mniej od Kazimierza Kmiecika - a licząc wszystkie rozgrywki, ma ich na koncie łącznie 164 - 17 mniej od wspomnianego "Badyla". Po 12 goli strzelił w prestiżowych spotkaniach z Lechem Poznań i Legią Warszawa - najwięcej spośród wszystkich wiślaków. Brożek odcisnął piętno nie tylko na historii Białej Gwiazdy, ale całej ligi - w ekstraklasie kielczanin strzelił 139 goli, co daje mu dziewiąte miejsce w klasyfikacji wszech czasów.

Głowacki natomiast sięgnął z Wisłą po sześć mistrzostw Polski, dwa krajowe puchary i jeden Superpuchar Polski. W 2002 roku jako wiślak reprezentował Polskę na MŚ w Japonii i Korei Południowej. Był kapitanem Wisły w latach 2005-2010 i jest nim ponownie od 2012 roku. Łącznie rozegrał dla krakowskiego klubu 457 oficjalnych spotkań, w tym 356 w lidze - w obu kategoriach jest rekordzistą Wisły. Jest także najstarszym zawodnikiem w historii Białej Gwiazdy 38 lat i 361 dni) i najstarszym strzelcem gola dla krakowskiego klubu (37 lat i 265 dni).

Związani z Wisłą przez blisko dwie dekady Brożek i Głowacki byli czołowymi postaciami Wisły, gdy ta w pierwszej dekadzie XXI wieku zdominowała rozgrywki ligowe.

- W czasach kiedy tak trudno jest być piłkarzem, którego serce bije tylko dla jednego klubu i takim piłkarzem, dla którego klub nie jest tylko miejscem pracy, Wisła ma zaszczyt o wielu mówić "legenda". Żegnają się z murawą, ale jestem przekonana i do tego ich gorąco nadal namawiam, nie z Wisłą Kraków. Nie da się podsumować tego, co w sercu każdego z nas, kibica Wisły Kraków, znaczą te dwa nazwiska. Jesteście Wisłą Kraków, jej siłą, historią i legendą. Na zawsze - tak w piątek byłych reprezentantów Wisły żegnała prezes Marzena Sarapata.

Głowacki nie potrafił powstrzymać łez, gdy żegnał się z klubem: - Przede wszystkim chciałbym zacząć od podziękowań dla żony i dzieci, którzy zawsze byli ze mną i sprawiali, że byłem lepszym człowiekiem i były dla mnie natchnieniem. Dzięki nim mogłem oddawać się tylko temu, co kocham, czyli grze dla Wisły i grze w piłkę. Dziękuję mojemu ojcu, który zawsze wierzył, że będę sportowcem i mam nadzieję, że spełniłem również jego oczekiwania. Dziękuję całej rodzinie. Dziękuję kolegom z szatni, dziękuję im bardzo, bo w tej szatni nie spotkałem tylko znajomych w pracy, nie spotkałem tylko kolegów, z którymi raz się wygrywało, a raz się przegrywało. Znalazłem tam przyjaciół i z wielką przyjemnością przyjeżdżałem do klubu. Trzeba też wspomnieć o prezesie Cupiale, dzięki któremu się tutaj znaleźliśmy i mogliśmy reprezentować barwy naszego ukochanego klubu.

39-letni Głowacki po sezonie przejdzie na zasłużoną emeryturę. - To definitywny koniec kariery i nie zamierzam w przyszłości zawodowo uprawiać piłki nożnej. Może Liga biznesu, może liga "szóstek"... Oldboje Wisły? Obawiam się, że ciężko będzie wywalczyć miejsce w składzie - przyznał z właściwym sobie humorem.

Cztery lata młodszy Brożek zamierza kontynuować karierę, ale na razie nie chce zdradzać planów. - Będę przy wyborze klubu pytał o zdanie żony. Jak zawsze zresztą - puścił oko uczestnik MŚ 2006.

ZOBACZ WIDEO Wygrana na wagę wicemistrzostwa? AS Monaco lepsze od Saint-Etienne [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)