Michał Kołodziejczyk: A teraz powinny wjechać traktory (komentarz)

Spotkanie Lech - Legia w Poznaniu przerwali kibole. Teraz czas na ruch ekstraklasy. Najwyższa pora rozwiązać tę organizację.

Michał Kołodziejczyk
Michał Kołodziejczyk
Kibice Lecha Poznań na murawie boiska podczas meczu grupy mistrzowskiej ostatniej kolejki sezonu piłkarskiej Ekstraklasy z Legią Warszawa PAP / Jakub Kaczmarczyk / Kibice Lecha Poznań na murawie boiska podczas meczu grupy mistrzowskiej ostatniej kolejki sezonu piłkarskiej Ekstraklasy z Legią Warszawa.
Najłatwiej się ścina głowę w pokłonie. Ekstraklasa kłaniała się długo i z gracją. Zdejmowała kapelusz i ścierała kurz przed nogami bandytów. Jesteśmy do usług, nie ma nas bez was, bo przecież kto przyjdzie zimą na mecz z Termaliką i Piastem, jak was nie będzie. Owszem, liga hiszpańska ciekawsza, ale przecież koszula bliższa ciału. Zagłosujmy na plusa meczu. Nie pokażmy trybun. Spróbujmy opakować psią kupę w błyszczący papierek, przymknijmy oko, odpalmy racę i potraktujmy to jako wybryk grupki dzikusów, która przecież może trafić się także w miejskim autobusie. Albo na dyskotece, ewentualnie w siłowni.

Nie przejmuję się tym, że kluby ekstraklasy kompromitują się w europejskich pucharach, nie martwi mnie to, że nie sprowadzają gwiazd. Nie mają pieniędzy, to nie nadążają za Europą. I długo nie będą. Nasza liga nie ma jednak pana - to tylko podwórkowe rozgrywki pokazywane w telewizji, jak najlepsze ligi na świecie. Piłkarze kopią się w czoło i przyciągają na trybuny tych, którzy kopnęli się kiedyś mocniej. A że organizacja nie wykreowała ani pomysłu na siebie, ani lidera, powinna się rozwiązać.

Zgoda na to, by złotych medali za wygranie ligi nie wręczać piłkarzom Legii Warszawa w Poznaniu, była daniem paluszka. A jak ma się paluszek, to chce się całą rękę. To nie była próba uniknięcia awantury, to było poddanie się bez walki, pokazanie bezsilności, przyznanie się do bezradności. Pójście na rękę bandytom. Są ludzie, z którymi dyskutować nie wypada. Albo bawisz się na zasadach organizatora, albo się nie bawisz. Selekcjoner może nie wpuścić cię do klubu, stewardessa na pokład samolotu - tylko ekstraklasa bierze wszystkich, bo boi się, że nikt nie będzie chciał jej oglądać.

W Poznaniu, kiedy Legia strzeliła gola na 2:0, na trybunie zajmowanej przez kibiców Lecha pojawił się transparent "Mamy kur... dość". Brakowało przecinków, ale przekaz był jasny. Bandytom nie spodobało się najpierw to, że Legia miałaby się cieszyć na jej stadionie z medali, a później uznali, że nie podoba im się nawet to, by cieszyli się choćby troszkę - ze zwycięstwa pieczętującego mistrzostwo. "Dość pośmiewiska, wyp... z boiska" - zadecydowali, zaprosili do tańca policję wyłamując płot oddzielający ich od boiska i zakończyli najważniejszy mecz ligowy tego sezonu.

Nie ma już miejsca na półśrodki. Nie ma czasu na analizę podań diagonalnych. Strzałka na ekranie ma pokazywać tym ludziom tylko jedną drogę - wyjścia ze stadionów na zawsze. Ekstraklasa musi się poddać, oficjalnie oddać buławę, bo broń złożyła już wcześniej. Być może powinny teraz wjechać traktory i zaorać boiska, poczekać miesiąc aż coś na nich wyrośnie. A później zacząć wszystko od początku. Z pomysłem i zasadami. Bez dialogu, bo do niego potrzeba rozumnych partnerów.

ZOBACZ WIDEO Memphis Depay show. OL ograł OGC Nice [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Czy Ekstraklasa powinna się rozwiązać?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×