Konia z rzędem dla tego, kto odgadnie rezultaty meczów ostatnich trzech kolejek ekstraklasy w wykonaniu drużyny Górnika. Śląska jedenastka wiosną gra futbol z mocą nadprzyrodzoną. Potrafi dzielnie stawić czoła Ruchowi Chorzów, Lechowi Poznań czy Legii Warszawa, by stracić punkty z Arką Gdynia, Piastem Gliwice czy ŁKS Łódź. Niewytłumaczalne w naturze są wahania formy, jakie wiosną prezentuje zabrzańska drużyna.
Przyczyn takiego obrotu sprawy można szukać w psychice zawodników, ale ta po spektakularnym triumfie w Wielkich Derbach Śląska najwyraźniej nie wytrzymała presji w spotkaniu z Arką. Czy zwycięska konfrontacja z chorzowskim Ruchem, w dodatku na stadionie rywala dały zabrzanom tak wielki komfort psychiczny, że tydzień później zabrakło im motywacji by walczyć na sto procent w meczu z fatalnie spisującą się Arką? Wiele wskazuje na to, że tak, bo Górnik dwukrotnie gonił wynik i szczęśliwie zremisował z gdynianami na własnym stadionie 2:2.
Początek rundy był w wykonaniu drużyny trenera Henryka Kasperczaka przyzwoity i dał kibicom drużyny z Roosevelta nadzieje na spokojne zachowanie ligowego bytu. Problemy zaczęły się jednak od meczu z Piastem Gliwice. Przegrane w fatalnym stylu spotkanie zaowocowało kolejnym spadkiem drużyny do strefy spadkowej i wbiło ją w traumę, której nie potrafi się wyzbyć do chwili obecnej.
Zabrzan można też porównać do tonącego, który za wszelką cenę próbuje chwycić znajdujący się nad taflą wody uchwyt. Gdy wydawało się, że po zwycięskim meczu z Polonią Bytom drużyna z Zabrza znajdzie wreszcie sposób na wszelkie problemy, przyszedł wir w postaci spotkania z Wisłą Kraków, który znowu wciągnął Górników do wody. Po tygodniu Trójkolorowi znowu złapali się uchwytu pokonując Lechię Gdańsk, bezpośredniego rywala do walki o ligowy byt.
Kibice po zwycięstwie nad gdańszczanami byli pewni, że nad wodą Górnik utrzyma się już do końca sezonu, wliczając w ryzyko ewentualne wodowanie, bez konsekwencji w spotkaniu z Polonią Warszawa w ostatniej ligowej kolejce. Nic z tego. W tydzień po zwycięstwie nad Pomorzanami zabrzańską drużynę do wody zwalił Łódzki Klub Sportowy, a do tonącego Górnika zbliżają się kolejne dwa bardzo niebezpieczne wiry. Odra Wodzisław Śląski będzie miała w przyszłym tygodniu okazję zepchnąć Górnika w otchłań pierwszoligowej przepaści, jeśli z Zabrza wywiezie choć punkt.
Kolejnym wirem, dużo bardziej niebezpiecznym wydaje się być Cracovia Kraków, która jeśli z Górnikiem nie przegra całkowicie pozbawi śląską drużynę ekstraklasowych złudzeń. Czy Górników z Zabrza stać jeszcze na spektakularny zryw i powtórne złapanie się uchwytu? A może z kolejki na kolejkę będzie miała do niego coraz dalej? W chwili obecnej ciężko powiedzieć, bo zabrzanie równie dobrze mogą zaliczyć fantastyczny koniec sezonu, wszystkie mecze wygrywając, jak i nie zdobyć wiosną już ani punktu. Jak potoczą się losy śląskiej drużyny pokaże czas.