Nie byłoby mistrzostwa Polski dla Legii Warszawa bez Jarosława Niezgody. Chociaż najwięcej bramek dla drużyny mieli strzelać najpierw Armando Sadiku a potem Eduardo da Silva, okazało się że warto postawić na młodego polskiego napastnika. Niezgoda odpłacił się za zaufanie i strzelił w ostatnim sezonie 13 bramek.
W klubie nie mają wątpliwości, że to dopiero początek dużej kariery 23-latka. Liczą też zapewne, że w pewnym momencie zarobią na nim duże pieniądze. Niezgoda nie myśli jednak o transferze.
- Wiem, że i klub i mój menedżer mają taki pomysł, żebym w którymś momencie wyjechał za granicę. Ale kiedy to nastąpi, nie wiem. Kilka ostatnich meczów ominąłem z powodu urazu, w takiej sytuacji nie myśli się o transferze. Nic na siłę - powiedział na łamach "Przeglądu Sportowego".
Niezgoda zapewnia, że teraz chce się skupić na grze w Legii i występie w europejskich pucharach. Wciąż jednak nie wie, kto będzie jego trenerem w nowym sezonie. - Taka jest nasza praca, musimy robić swoje - ocenił.
Mimo jednoznacznej negatywnej opinii dziennikarzy i kibiców na temat Romeo Jozaka, Niezgoda przyznał, że dużo się od Chorwata nauczył. Jednocześnie dodał, jaką najważniejszą zmianę wprowadził jego następca Dean Klafurić.
- Romeo Jozak okazał mi, jak mam się poruszać na boisku, by było mi łatwiej grać. Dużo rzeczy tłumaczył, nawet pozaboiskowe sytuacje, często nasze odprawy opierały się na psychologii. U trenera Klafuricia jest większe skupienie na taktyce, sprawach czysto piłkarskich. I myślę, że to klucz do naszego sukcesu - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Prezes Legii o trenerze na kolejny sezon. "Klafurić jest w ścisłym gronie najpoważniejszych kandydatów"