Franciszkowi Smudzie po meczu ze Śląskiem Wrocław spadł chyba kamień z serca. Po trzech zremisowanych spotkaniach wydawało się, że Kolejorza dopadł kryzys. Drużyna traciła punkty i uciekały jej zespoły bezpośrednio aspirujące do miana najlepszej drużyny w Polsce. Trzy punkty zdobyte w meczu z beniaminkiem z Wrocławia sprawiły, że Lech ma jednak tylko jedno oczko straty do liderującej Wisły Kraków. - W dalszym ciągu liczą się wszystkie zespoły, które są w czołówce. Trochę mnie martwiła wygłaszana przez media teza, że Lech Poznań to już odpadł, że jest zmęczony, że nie potrafi wygrywać. My mamy skromną kadrę, jak wszyscy wiedzą mamy małą ławkę, ale staramy się dać z siebie wszystko i myślę, że jeszcze w tych ostatnich trzech pojedynkach zagramy dobrze - mówił po meczu Smuda.
Zespół Lecha Poznań faktycznie gra jednym składem. Szkoleniowiec Lechitów usprawiedliwiał swoich podopiecznych mówiąc, że jego piłkarze mogą już być zmęczeni. - My gramy już chyba przeszło 50 meczów. Tyle chyba będzie niedługo. Gramy jednym i tym samym składem. Są to młodzi zawodnicy, niektórzy szukają jeszcze doświadczenia i dlatego takie sytuacje są, że mamy dużo szans do strzelenia bramek, nie wykorzystujemy ich i remisujemy - dodał Smuda.
Do końca rozgrywek pozostały jeszcze trzy kolejki. Drużyna z Poznania na własnym boisku zmierzy się z Lechią Gdańsk i Cracovią Kraków. W pojedynku wyjazdowym Kolejorz zagra z Polonią Warszawa. By myśleć o tytule Mistrza Polski piłkarze z Poznania muszą wygrać wszystkie mecze i dodatkowo liczyć na potknięcie Wisły Kraków.