Dokładnie przeszukano miejsca zajmowane przez Stowarzyszenie Kibiców Lecha. Prokurator Magdalena Mazur-Prus, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, powiedziała Polskiej Agencji Prasowej, że szukano przedmiotów, które mogą stanowić dowód w sprawie.
Już po przeszukaniu mł. insp. Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji, przyznał, że zabezpieczono m. in. dokumentację związaną z kwestiami bezpieczeństwa na stadionie.
Wcześniej prokuratura postawiła zarzuty wspomnianemu Piotrowi K. i Mikołajowi N. Pierwszy, pseudonim "Klima" (najprawdopodobniej prowadzący doping), usłyszał zarzut podżegania do chuligańskich zachowań podczas meczu w Poznaniu, za co maksymalnie grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Z kolei Mikołaj N. za kratkami może spędzić nawet 10 lat, ponieważ zarzuca mu się czynną napaść na funkcjonariusza policji oraz bezprawne wtargnięcie na murawę z kominiarką na twarzy. Mężczyzna miał również rzucić prętem w kierunku policjanta.
Rzeczniczka Magdalena Mazur-Prus przyznała, że prokurator, który prowadzi sprawę, rozważa skierowanie do sądu wniosku o tymczasowy areszt dla obu mężczyzn.
ZOBACZ WIDEO Lewandowski wyjaśnia kwestię zmiany menadżera. "Od jakiegoś czasu mieliśmy różne zdania"
Przypomnijmy, że do zamieszek doszło w drugiej połowie meczu Lotto Ekstraklasy pomiędzy Lechem Poznań i Legią Warszawa w 37. kolejce. Wówczas pseudokibice rzucali na murawę race, a później wtargnęli na boisko. Mecz został przerwany, a warszawski zespół otrzymał walkower.
Klub Lech Poznań otrzymał karę zamknięcia stadionu na pięć kolejnych ligowych spotkań jako gospodarz i trzech w Lidze Europy. Dodatkowo Komisja Ligi nałożyła karę 120 tysięcy złotych i zakaz uczestnictwa przez kibiców Lecha w wyjazdowych spotkaniach swojej drużyny do końca 2018 roku.
W sumie poznańska policja zatrzymała już 30 osób, które brały udział w burdach podczas spotkania z Legią.