Franciszek Smuda przeprosił za wybuch. "Człowiek czasem żałuje tego, co zrobi pod wpływem emocji"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Agencja Gazeta / Marcin Stepien / Na zdjęciu: Franciszek Smuda
Agencja Gazeta / Marcin Stepien / Na zdjęciu: Franciszek Smuda
zdjęcie autora artykułu

Franciszek Smuda żałuje, że po meczu Lechii Tomaszów Mazowiecki (0:0) nie potrafił utrzymać nerwów na wodzy. - Chciałem wszystkich przeprosić. Nie powinienem się tak zachować - przyznał trener Widzewa Łódź.

Zespół byłego selekcjonera reprezentacji Polski jest liderem swojej grupy III ligi, ale nie potrafi postawić kropki nad "i" i przypieczętować awansu. Mecz z Lechią był drugim z rzędu, który łodzianie bezbramkowo zremisowali. Gdyby pokonali wicelidera, byliby już pewni miejsca wśród II-ligowców.

Kibice Widzewa występ podopiecznych Franciszka Smudy podsumowali gwizdami, a nerwowa atmosfera udzieliła się też doświadczonemu szkoleniowcowi. Po zakończeniu spotkania "Franz" miał nieelegancko potraktować Bogdana Jóźwiaka, trenera Lechii. 69-latek miał nie podać koledze po fachu ręki i odezwać się do niego w ten sposób: - Sp***j! Nie będę się z tobą równał, gówniarzu!

Gdy emocje opadły, Smuda przeprosił za swoje zachowanie i przedstawił swoją perspektywę. - Byłem zdenerwowany. Zagraliśmy słabo, nie miałem ochoty z nikim rozmawiać. Przede wszystkim, zanim zacznę się tłumaczyć, chciałem wszystkich przeprosić. Nie powinienem się tak zachować - przyznał trener Widzewa w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

- Po meczu podszedł do mnie trener Jóźwiak, podałem mu rękę, odwróciłem się i zacząłem iść do szatni. W tej chwili doskoczyło do mnie kilka osób, rzuciłem ogólne "sp***". Ale nie było to skierowane do kogoś konkretnego. Chociaż Bogdan i pracownicy Lechii rzeczywiście mogli to odebrać tak, jakbym powiedział to do nich. Jeśli kogoś uraziłem, jeszcze raz przepraszam. Ale taki już jestem. Raptus. Byłem wściekły, bo zagraliśmy fatalnie. Nie potrafię być spokojny po takim meczu - dodał jeden z najbardziej utytułowanych polskich trenerów.

Jóźwiak to były podopieczny "Franza" z Widzewa. Spotkali się w Łodzi w sezonie 1994/1995, kiedy Smuda zaczynał pracę w klubie. Były selekcjoner nie kontaktował się jeszcze z trenerem Lechii po sobotnich wydarzeniach: - Ale zamierzam to zrobić. Znamy się od lat, wie że jestem nerwowy. Mam nadzieję, że zrozumie. Zawsze taki byłem i już się nie zmienię. Choć człowiek czasem żałuje tego, co zrobi pod wpływem emocji.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Grzegorz Krychowiak: Styl WBA mi nie odpowiadał, ale robiłem co mogłem. Teraz chcę wrócić do PSG (cała rozmowa)

Źródło artykułu:
Czy Widzew Łódź awansuje do II ligi?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (2)
avatar
hajlander
10.06.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Skoro nie panujesz nad sobą to daj sobie spokój z "trenerką". Będąc "na żyle" podejmiesz kilka złych decyzji i co, przepraszam? A schody to się dopiero zaczynają. Proponuję melisę i ciepłe kapc Czytaj całość
miloBed2052
10.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Szukaj śmiałka, który wszedł na szczyt wrocławskiej iglicy: