Jasny cel Lechii Gdańsk. Lukas Haraslin: Nie możemy powtórzyć tego, co było w ubiegłym sezonie

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Lukas Haraslin
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Lukas Haraslin

Lukas Haraslin to jedna z jaśniejszych postaci Lechii Gdańsk w ostatnim czasie. Piłkarz, którego całkiem niedawno chciały zachodnie kluby wrócił w minionym sezonie po przykrej kontuzji. Teraz nie wyobraża sobie powtórki ostatnich rozgrywek.

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Ubiegły sezon był kompletnie nieudany dla Lechii Gdańsk. Czy tematy związane z poprzednimi rozgrywkami dominują w szatni w pierwszych tygodniach przygotowań?

Lukas Haraslin, piłkarz Lechii Gdańsk: Tamten sezon już wypuściliśmy z głowy. Mamy nowy sezon i nowe cele, które chcemy zrealizować. Jestem przekonany, że będzie lepiej.

Czy tamten rok był dla pana lekcją cierpliwości? Wydawało się, że może być to przełomowy rok, a kontuzja brutalnie zweryfikowała plany.

Takie jest życie piłkarza. W pewnym momencie, gdy myśli się że nadchodzi czas, w którym wydaje się, że można iść do góry, przychodzi kontuzja lub wydarza się coś innego. Mnie zatrzymała kontuzja i po niej nie chciałem wracać jak najszybciej, a na jak najwyższym poziomie, by kolano było jak najmocniejsze. Cieszy mnie że jestem z powrotem i mogę pomagać drużynie.

Piotr Stokowiec odmienia zespół. Czy wprowadza obecnie kolejne nowe rzeczy do treningów?

Od dłuższego czasu trener Stokowiec jest u nas. Było kilka zmian już podczas ubiegłego sezonu i ciągle wprowadzane są kolejne kwestie. Do ligi jeszcze daleko, przed nami mecze sparingowe, w których będzie możliwość przetestowania tego wszystkiego pod kątem przydatności dla drużyny.

Drużyna będzie młodsza. Czy to dobrze?

To się okaże podczas sezonu. Teraz, gdy jeszcze nie graliśmy nawet sparingów, trudno jest powiedzieć. Młody zespół teoretycznie ma więcej ambicji, ale jak to będzie wyglądało, zobaczymy gdy przyjdzie liga.

Jak pan ocenia rywalizacje na skrzydłach? Wydaje się, że będzie więcej osób do gry na pana pozycji.

Taka jest piłka nożna i w każdym klubie jest rywalizacja, a ja ją bardzo lubię. Trener decyduje kto gra, ja będę mu chciał pokazać, że walczę o swoje miejsce.

W ubiegłym sezonie były często momenty w których nie było komu grać w ofensywie. Wydaje się, że teraz będzie lepiej.

Ja na samym początku złapałem kontuzję, potem przez długi czas nie grał Sławek Peszko i coś ogólnie nie zagrało. Nie było jakości na skrzydłach, większa na środku pomocy. Teraz mamy nowy sezon i nowe cele, o których nie będę teraz mówił. Na pewno chcemy być w górnej części tabeli i tylko od nas, naszych głów i nóg zależy jak to się skończy. Nie możemy pozwolić na to, by powtórzyć to co było w ubiegłym sezonie.

Przed ubiegłym sezonie dużo się mówiło o tym, że chcą pana kluby z zachodu. Czy marzenia o największych ligach nie wygasły?

Cały czas myślę o tym, żeby wyjechać. Może wróciłbym w przyszłości do Włoch? Na razie jednak jestem w Lechii Gdańsk i muszę grać od meczu do meczu na odpowiednim poziomie. Nie myślę o żadnym transferze, a o tym by się pokazać.

Jest pan ciągle podstawowym zawodnikiem słowackiej młodzieżówki. Czy powoli przychodzą myśli o podboju pierwszej reprezentacji?

Na razie nie miałem takich sygnałów, żeby mnie obserwowali trenerzy pierwszej reprezentacji. Skupiam się na każdym kolejnym meczu. Czekają nas jeszcze trzy mecze kwalifikacyjne w kadrze do lat 21. Wszyscy wierzymy w wejście do baraży, bo Hiszpanię będzie ciężko dogonić.

Słowacy, to najliczniejsza grupa obcokrajowców w Polsce. Jak się u was postrzega polską ligę?

To prawda, jest dużo Słowaków w naszej lidze. Ja i Dusan Kuciak w Lechii, wielu grało w Termalice, w Górniku, Zagłębiu, czy Cracovii. Na Słowacji obserwuje się Lotto Ekstraklasę.

Czyli i do kadry można się dostać przez Polskę?

Oczywiście, najważniejsza jest forma prezentowana w poszczególnych meczach. Obserwowanie innych zawodników nie jest jednak moją sprawą. Chcę grać i pokazywać się w jak najlepszym świetle.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polska - Kolumbia. Jacek Gmoch rozżalony po meczu: Chciałem przeprosić wszystkich kibiców

Komentarze (0)