Szkoleniowiec Śląska Wrocław bez cienia wątpliwości może spojrzeć w lustro z uśmiechem. Jego piłkarze zagrali rewelacyjne zawody przeciwko Cracovii. Podczas konferencji prasowej 64-latek uczulał jednak, że to dopiero początek długiej drogi do sukcesu.
- Bardzo się cieszę, że wygraliśmy. Szczerze powiem, że pierwsze spotkanie to zawsze wielka niewiadoma. Niełatwo było mi zestawić jedenastkę. W tym momencie mamy bardzo wielu graczy na równym poziomie. Zdobyliśmy bramkę z wyćwiczonego stałego fragmentu gry. Od 25. minuty niestety oddaliśmy pole, a Cracovia wyrównała.
- Zespół wyglądał w przerwie, jakby stracił pewność siebie. W szatni zdecydowaliśmy się, aby postawić na szybszy pressing i to nam się udało. Ostateczne 3:1 przy niewykorzystanych sytuacjach Marcina Robaka i Arkadiusza Piecha to naprawdę dobry wynik - skomentował doświadczony trener.
ZOBACZ WIDEO Były piłkarz Wisły zaskoczony nominacją Brzęczka. "Dzięki niemu stałem się lepszym człowiekiem"
Pawłowskiego szczególnie cieszy dobrze wykonywana praca na treningach oraz szeroka ławka rezerwowych. Przypomnijmy, że w poprzednim sezonie to właśnie kontuzje były największym problemem WKS-u. - Nasz zespół jest znacznie bardziej dynamiczny. Jeśli dalej będziemy się rozwijać w podobnym tempie, osiągniemy dobre rezultaty przy jednoczesnym zachowaniu efektownej gry.
- W dalszym ciągu nie wykrystalizowała się jeszcze pierwszej jedenastka. Dla przykładu Arkadiusz Piech zastąpił Marcina Robaka w podstawowym składzie, gdyż zapracował na to podczas treningów. Powiedziałem wprost wszystkim piłkarzom, że jeśli ktoś będzie się obrażał, to nie znajdzie miejsca w naszej grupie. Niezależnie, czy występujesz 90 czy 10 minut, musisz dać z siebie absolutnie wszystko - podsumował.
Wrocławskim kibicom nieco mocniej zabiło serce, gdy w 83. minucie na murawę padł Farshad Ahmadzadeh . Tadeusz Pawłowski zapewnił jednak, że nie ma powodów do niepokoju, a uraz nie jest szczególnie groźny. - Nasz fizjoterapeuta Jarosław Szandrocho mrugnął do mnie, że wszystko będzie w porządku.