- Kiedy drużyna wygrywa, to nic nie ma znaczenie. Inaczej podchodzi się do sytuacji, gdy przegrywasz. Wiem, gdzie leży problem i jestem gotowy do walki. Moje dwa najbliższe cele to wygrana z Koroną i w rewanżowym spotkaniu ze Spartakiem - powiedział Dean Klafurić, szkoleniowiec Legii, który według medialnych doniesień w przyszłym tygodniu zostanie zastąpiony przez Adama Nawałkę.
Wojskowi w ramach 2. kolejki Lotto Ekstraklasy zawitali na niewygodny teren. Ostatnie spotkanie z Koroną na Kolporter Arenie zakończyło się porażką mistrzów Polski po świetnym widowisku (2:3). Przy Ściegiennego liczyli na powtórkę i tym samym pogłębienie kryzysu rywala.
Na początku był chaos, z którego z biegiem czasu nieśmiało zaczęły wyłaniać się pojedyncze okazje. Nie były one jednak efektem kunsztu obu drużyn a przypadku, bowiem to on długo rządził na murawie. A co to były za okazje? Strzał w boczną siatkę Macieja Górskiego i uderzenie prosto w bramkarza Carlitosa - jak na hit tej serii gier, bez szału.
Przebudzenie nastąpiło w 33. minucie. Coraz odważniej poczynająca sobie w ofensywie drużyna Gino Lettieriego starała się wykorzystać bierność legionistów. Ci grali bez agresji, pozostawiali zbyt dużo wolnego miejsca rywalom, czym "zapracowali" na stratę gola - Łukasz Kosakiewicz posłał futbolówkę do Ivana Jukicia a ten efektownym strzałem zaskoczył Arkadiusza Malarza. 38-latek był w tej sytuacji bezradny, zresztą tak jak jego koledzy podczas całej pierwszej połowy. Trener Klafurić deklarował, że wie gdzie leży problem Legii - po tym co pokazywali jego zawodnicy, musiał szukać tej przyczyny od nowa. I to w błyskawicznym tempie.
ZOBACZ WIDEO Jerzy Brzęczek o Jakubie Błaszczykowskim w kadrze: Sprawy rodzinne nie przysłonią zawodowych
Korona pokazywała to, z czego jest znana od lat - zaangażowanie. Niby banał, lecz wśród mistrzów Polski nawet tego ciężko się było doszukać. I początek drugiej połowy niewiele w tej kwestii zmienił. Przyjezdni byli nerwowi, niedokładni, tak jakby pierwszy raz spotkali się ze sobą na kwadrans przed sobotnim meczem... i wtedy sprawy w swoje ręce postanowił wziąć Krzysztof Mączyński. 31-latek przymierzył i pięknym uderzeniem z dystansu w 57. minucie doprowadził do wyrównania.
Trafienie Mączyńskiego przywróciło Legii nadzieję. Goście chcieli pójść za ciosem i to im się udało. W 66. minucie dośrodkowanie z lewej strony na bramkę zamienił wprowadzony z ławki Jose Kante. Gracze Klafuricia mieli korzystny wynik i teraz to scyzoryki musiały się spieszyć. Walka o wyrwanie chociażby punktu nie zakończyła się po ich myśli, a to głównie dlatego, że po przerwie zaprezentowali się zdecydowanie gorzej, praktycznie zapominając o tym, co pokazywali w pierwszej części rywalizacji. Legia dowiozła prowadzenie i dzięki zwycięstwu złapała oddech przed rewanżowym starciem w el. Ligi Mistrzów ze Spartakiem Trnava. Warto jednak postawić pytanie, czy jej kibice mogą być optymistami?
Korona Kielce - Legia Warszawa 1:2 (1:0)
1:0 - Ivan Jukić 33'
1:1 - Krzysztof Mączyński 57'
1:2 - Jose Kante 66'
Składy:
Korona Kielce: Matthias Hamrol - Bartosz Rymaniak, Adnan Kovacević (75' Piotr Malarczyk), Elhadji Pape Diaw (70' Vato Arveladze), Michael Gardawski - Łukasz Kosakiewicz, Oliver Petrak (63' Felicio Brown Forbes), Jakub Żubrowski, Zlatko Janjić, Ivan Jukić - Maciej Górski.
Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz - Mateusz Wieteska, Michał Pazdan (69' Inaki Astiz), Mateusz Żyro, Adam Hlousek - Konrad Michalak (46' Jose Kante), Domagoj Antolić, Krzysztof Mączyński, Dominik Nagy, Kasper Hamalainen (89' Sebastian Szymański) - Carlitos.
Żółte kartki: Oliver Petrak, Bartosz Rymaniak, Łukasz Kosakiewicz, Adnan Kovacević (Korona) oraz Mateusz Żyro, Krzysztof Mączyński (Legia).
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom).
Widzów: 10 806.
Legia do około 60 min wyglada bardzo słabo
.. a co do komentatora spotkanie
To trochę mijal sie z prawdą