El. LE: Rio Ave - Jagiellonia. Bodvar Bodvarsson: Najważniejsze? Strzelić gola

Newspix /  TADEUSZ SKWIOT / CYFRASPORT / Bodvar Bodvarsson
Newspix / TADEUSZ SKWIOT / CYFRASPORT / Bodvar Bodvarsson

- Przekonałem się już na własnej skórze jak ważne są gole na wyjeździe - mówi WP SportoweFakty Bodvar Bodvarsson przed rewanżem Jagiellonii z Rio Ave. Islandczyk opowiada nam o meczu el. LE w barwach FH przeciwko portugalskiej Bradze (2:3) rok temu.

Bodvar Bodvarsson jest piłkarzem Jagiellonii od lutego. W tym czasie zagrał 4 mecze ligowe dla klubu z Białegostoku, ale wciąż czeka na debiut pucharowy w żółto-czerwonych barwach. Wcześniej miał już jednak możliwość kilkukrotnie uczestniczyć w rozgrywkach kontynentalnych podczas występów dla FH Hafnarfjoerdur. Tam spotkał na swojej drodze m. in. Portugalczyków.

Jego zespół w eliminacjach zeszłorocznej LE starł się z SC Braga. Stawką dwumeczu była gra w fazie grupowej. Tą bez problemu mieli uzyskać faworyci z Półwyspu Iberyjskiego. Szczególnie, że na boisku rywali odnieśli zwycięstwo 2:1. - Wiedzieliśmy, że będzie trudno to odrobić - wspomina Bodvarsson.

Niespodziewanie jednak, piłkarze skazywani na porażkę postawili duży opór wyżej notowanym przeciwnikom. Po trafieniach obecnego defensora Jagi, na tablicy wyników w drugiej połowie pojawił się nawet sensacyjny rezultat 2:1 dla gości! - To dlatego, że dobrze się broniliśmy - zaznacza skromnie 23-latek, dając do zrozumienia, że nie czuł się bohaterem.

FH miało ogromne szanse na awans. Ale w końcówce jego graczom zabrakło sił i Braga wyrównała, zaś w jednej z ostatnich akcji wykorzystała fatalny błąd bramkarza gości i zapewniła sobie zwycięstwo 3:2. Historyczna okazja przeszła obok. - Szczególnie bolesne było to, że kilkanaście dni wcześniej w podobnych okolicznościach odpadliśmy z Mariborem w eliminacjach Ligi Mistrzów - zauważa Islandczyk.

Teraz może wykorzystać swoje doświadczenia w czwartek. Pytany o to, co znosił najgorzej podczas spotkania w Portugalii: upał, wilgotność powietrza, doping kibiców rywala itp., "Boddi" bez wahania stwierdza, że zupełnie co innego. - Najgorsze dla nas było to, że przeciwnicy mieli duże posiadanie piłki. A także zwyczajnie ich jakość piłkarska i umiejętności - podkreśla .

Białostoczanie przeciwko Rio Ave są na szczęście w lepszej sytuacji niż przed rokiem drużyna Bodvarssona. Pierwszy pojedynek u siebie wygrali bowiem 1:0. Do awansu jednak jeszcze daleko. - Cóż, musimy zagrać tam dobrze w obronie i strzelić bramkę. Przekonałem się już na własnej skórze jak ważne są gole na wyjeździe - kończy lewy obrońca ekipy Ireneusza Mamrota.

Spotkanie Rio Ave - Jagiellonia zaplanowano na 2 sierpnia. Początek o godz. 21.

ZOBACZ WIDEO Dziwna decyzja organizatorów mistrzostw Europy. Hołub-Kowalik: Pierwszy raz jest coś takiego

Komentarze (0)