El. LE. Strzelanina i horror z happy endem - Jagiellonia wyeliminowała Rio Ave!

Cóż to był za mecz! Jagiellonia Białystok szybko otworzyła wynik, a później oglądaliśmy istną strzelaninę. Kilkukrotnie wydawało się, że Rio Ave strzeli bramkę dającą im awans, ale wtedy działo się odwrotnie. Skończyło się remisem 4:4 i awansem Jagi!

Kuba Cimoszko
Kuba Cimoszko
radość piłkarzy Jagiellonii Newspix / KAMIL SWIRYDOWICZ / CYFRASPORT/NEWSPIX.PL / Na zdjęciu: radość piłkarzy Jagiellonii
Powiedzieć, że to był niesamowity mecz, to tak naprawdę nie powiedzieć nic. Rzadko się zdarza, by starcia z wyżej rozstawionymi rywalami nie wyglądały jak "obrona Częstochowy". Szczególnie przy zwycięstwie w pierwszym meczu. Tymczasem, mimo takiej "tradycji", Jagiellonia w Portugalii postanowiła pójść na wymianę ciosów. I wyszła z niej wygraną!

- Musimy zagrać tam dobrze w obronie i strzelić bramkę - mówił przed meczem rezerwowy Bodvar Bodvarsson dla WP SportoweFakty. Pierwsze zadanie białostoczanie starali się realizować przez cały pojedynek. Z różnym, momentami słabym skutkiem. Ale drugie wykonali już w 6. minucie. Przemysław Frankowski podał do wychodzącego sam na sam Cilliana Sheridana, a Irlandczyk tylko dostawił nogę nie dając szans bramkarzowi rywali.

Zaczęło się jak ze snów, lepiej niż można było sobie wymarzyć. Nic w tym jednak dziwnego, bo choć był to sam początek meczu, bramka w pełni się gościom należała. Od pierwszego gwizdka sędziego Jagiellonia siadła bowiem na Rio Ave tak, jakby to ona musiała odrabiać stratę. Groźnie uderzał Bartosz Kwiecień (zablokowany), później z dystansu próbował Łukasz Burliga (bardzo niecelnie). W odpowiedzi sprzed pola karnego strzelał Tarantini, ale piłka ledwo doturlała się do Mariana Kelemena.

Później okazało się, że trafienie Sheridana to był tylko support koncertu, który mieli nam zagrać piłkarze obu zespołów. Gol sprawił, że Rio Ave potrzebowało do awansu aż trzech. Piłkarze wicemistrzów Polski cofnęli się więc do defensywy, a inicjatywę przejęli Portugalczycy. Najpierw pojedynek "oko w oko" z Kelemenem przegrał Gelson, później kilku graczy polskiego zespołu niczym Leo Messi minął Gabrielzinho, jednak na koniec Guilherme zatrzymał go ofiarnym wślizgiem. Bramka wyrównująca wisiała w powietrzu... I niestety, w 27. minucie padła.

Niepilnowany przed golkiperem żółto-czerwonych znalazł się Galeno i doskonale wiedział co zrobić. Było 1:1, chociaż dosłownie moment wcześniej mogło być 0:2. Arvydas Novikovas zauważył bowiem wysuniętego Giorgiego Makaridze i zdecydował się na 70-metrowy lob. Piłka minęła słupek Gruzina o centymetry!

ZOBACZ WIDEO Mamy nagranie z historycznego zjazdu Bargiela. Te ujęcia zapierają dech w piersiach!

Remis spowodował, że spotkanie się wyrównało. Białostoczanie zobaczyli, że gra samą defensywą jest zbyt ryzykowna. Swoje szanse mieli jedni i drudzy. Do szatni z prowadzeniem zeszli jednak gospodarze. Głupi faul Frankowskiego tuż przed końcem pierwszej części i cudowny strzał Galeno z rzutu wolnego znaczyły, że Jagiellonię będzie czekać niesamowicie trudne 45 minut.

Zgodnie z przypuszczeniami, Rio Ave od razu ruszyło na białostoczan. Ale ci na tyle dobrze ustawiali się w defensywie, że Portugalczycy nie mogli dojść do dobrej sytuacji. Wydawało się jednak, że w końcu dopną swego i strzelą na 3:1. Nic bardziej mylnego. Jaga wyrównała! W 56. minucie Mateusz Machaj dośrodkowywał z rzutu różnego. Wrzutkę z powrotem w jego stronę wybili obrońcy, a bohater pierwszego starcia posłał wysoką piłkę w pole karne. Wydawało się, że zrobił to, by nie ryzykować kontry rywali, a wyszło doskonałe podanie. Rywale stanęli, będąc pewni, że Taras Romanczuk jest na spalonym. Ale nie był i wślizgiem posłał piłkę do siatki.

Niejeden kibic z Białegostoku pomyślał wtedy, że już po meczu. Ale to nie był koniec emocji. Gospodarze nie mieli wiele do stracenia i ruszyli z całą siłą do ofensywy. 63. minuta, korner. Kelemen fantastycznie broni uderzenie Nelsona Monte, ale celna główka Gelsona znowu wlewa wielką nadzieję w serce piłkarzy z Portugalii. Po kilku momentach mógł ją zrealizować bohater sytuacji na 3:2. Minął czterech Jagiellończyków w "szesnastce", ale jego uderzenie doskonale obronił Słowak. Po chwili z pięciu metrów główkował Tarantini, jednak na szczęście obok słupka. Znowu wydawało się, że gol na wagę awansu Rio Ave jest nieuchronny. Wtedy jednak kapitalną akcję przeprowadziła Jaga. Frankowski świetnie wyszedł na skrzydło i podał do Martina Pospisila. Po chwili Czech płaskim uderzeniem z piętnastu metrów nie dał szans Makaridze!

Trzeci gol wicemistrzów Polski sprawił, że z przeciwnika uszło trochę powietrze. Oszołomienie rywali po centrze Novikovasa wykorzystał Romanczuk. Do końca pozostawało dziesięć minut. Rio Ave musiało strzelić znowu 3 gole. A to oznaczało, że białostoczanie mogli się już przygotowywać do świętowania. Nie zmienił tego nawet błąd Pospisila i trafienie wyrównujące Furtado po kontrze. Jagiellonia awansowała i zagra w III rundzie kwalifikacji z belgijskim KAA Gent.

Rio Ave - Jagiellonia Białystok 4:4 (2:1)
0:1 - Cillian Sheridan 6'
1:1 - Galeno 27'
2:1 - Galeno 45+2'
2:2 - Taras Romanczuk 56'
3:2 - Gelson 63'
3:3 - Martin Pospisil 72'
3:4 - Taras Romanczuk 79'
4:4 - Furtado 84'

Jagiellonia Białystok: Marian Kelemen - Łukasz Burliga, Ivan Runje, Nemanja Mitrović, Guilherme - Bartosz Kwiecień (75' Karol Świderski), Taras Romanczuk - Przemysław Frankowski, Mateusz Machaj (60' Martin Pospisil), Arvydas Novikovas (87' Rafał Grzyb) - Cillian Sheridan

Rio Ave: Giorgi Makaridze - Nadjack, Nelson Monte, Buatu, Matheus Reis - Gabrielzinho, Tarantini (69' Jambor), Leandrinho (89' Schutte), Galeno (80' Furtado) - Moreira, Gelson

Żółte kartki: Galeno (Rio Ave) - Mateusz Machaj, Przemysław Frankowski (Jagiellonia)

Sędzia: Marco Di Bello (Włochy)

Czy Jagiellonia awansuje do rundy grupowej Ligi Europy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×