Karcz dla SportoweFakty.pl: Jesteśmy już blisko celu

Piłkarzom ze Stalowej Woli w końcu udało się wygrać wyjazdowy pojedynek. To dopiero drugie zwycięstwo Stali na obcym terenie. Zawodnicy z Podkarpacia zwyciężyli jednak w najlepszym momencie i są coraz bliżsi utrzymania na zapleczu ekstraklasy. - Trzeba się cieszyć z tej wygranej - mówi piłkarz Stalówki w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Artur Długosz
Artur Długosz

Stalowcy dobrze radzą sobie w rundzie wiosennej i są coraz bliżsi utrzymania w pierwszej lidze. To właśnie pozostanie na zapleczu ekstraklasy bez konieczności rozgrywania baraży jest głównym celem, jaki został pozostawiony przez zarząd. W minioną sobotę zielono-czarni uczynili bardzo poważny krok, by go zrealizować.

Zawodnicy z Podkarpacia w meczu toczonym boisku rywala pokonali Tur Turek. To pierwsze trzy punkty wywalczone przez Stalówkę w spotkaniu wyjazdowym od 9 sierpnia 2008 roku. Wtedy to podopieczni Władysława Łacha w Kielcach pokonali miejscową Koronę. Na kolejne zwycięstwo na obcym terenie kibice z hutniczego grodu musieli więc czekać bardzo długo. - Trzeba przyznać, że długo musieliśmy czekać na to zwycięstwo, ale chyba było wato. Przyszło ono w bardzo ważnym momencie i miejmy nadzieję, że to nie ostatnia nasza wygrana w tej rundzie. Każdy mecz w tej lidze jest ciężko wygrać. Trzeba się naprawdę mocno nabiegać, aby komuś je odebrać. Na wyjazdach jest to wyjątkowo trudne zadanie, dlatego trzeba się cieszyć z tej wygranej - mówi Kamil Karcz, najlepszy piłkarz potyczki pomiędzy Turem Turek, a Stalą Stalowa Wola.

Zielono-czarni prowadzenie objęli w 34. minucie meczu. Wtedy to błąd w środku pola popełnił Radosław Pruchnik, który stracił piłkę na rzecz zawodnika Stali. Futbolówkę rozegrał Paweł Wasilewski, a na czystą pozycję wyszedł Karcz, który nie miał problemów z umieszczeniem jej w siatce. - Na pewno ta bramka w jakimś stopniu ułożyła spotkanie. Graliśmy na większym luzie i mogliśmy robić to, co najlepiej nam wychodzi, czyli kontratakować. Zespół Tura musiał się otworzyć i efektem tego był drugi gol dla nas, który przybliżył nas do zwycięstwa - opisuje całą sytuację młody pomocnik.

Na obecną chwilę zawodnicy Stalówki nad strefą barażową mają sześć punktów przewagi. Do końca pozostały trzy kolejki. Zielono-czarni nie będą mieli łatwych rywali. Najpierw przyjdzie im się zmierzyć z GKS-em Katowice, później na wyjeździe ze Zniczem Pruszków. Na sam koniec do Stalowej Woli przyjedzie Wisła Płock. - Jesteśmy bardzo blisko naszego celu, czyli utrzymania się w lidze bez baraży. Nie ma co kalkulować ile punktów trzeba zdobyć. W każdym meczu trzeba grać o pełną pulę, a na koniec sezonu się ze wszystkiego rozliczymy i zobaczymy na którym miejscu skończyliśmy rozgrywki - stwierdza jeden z najlepszych piłkarzy Stali w tej rundzie.

W najbliższym pojedynku piłkarze z hutniczego grodu na własnym boisku zmierzą się z GKS-em Katowice. Będzie to ciężki i trudny pojedynek. Obydwie drużyny walczą przecież o pozostanie w lidze. Wiele będzie zależeć od postawy sędziego. - W tej lidze sędziowie wyprawiają takie rzeczy, że już sam nie wiem czego się spodziewać. Uważam, że jeżeli będziemy tak zdeterminowani na boisku jak jesteśmy w meczach u siebie to nawet sędzia nam nie przeszkodzi - zakończył optymistycznie Kamil Karcz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×