Najkrótsza droga do europejskich pucharów wiedzie przez rozgrywki Pucharu Polski. Piłkarze Lecha są już pewni gry w eliminacyjnych rundach Ligi Europejskiej (dawny Puchar UEFA). Dla walczących o utrzymanie ligowego bytu Niebieskich jedyną szansą zaistnienia w Europie w kolejnym sezonie jest zdobycie krajowego trofeum lub kibicowanie Kolejorzowi w... walce o mistrzostwo Polski.
Finałowy meczu Remes Pucharu Polski zapowiada się niezwykle emocjonująco. - Patrząc na przedmeczową otoczkę mam wrażenie, że znowu gramy spotkanie w europejskich pucharach - stwierdził trener Lecha Franciszek Smuda. - To wielki zaszczyt i wyróżnienie grać w tak ważnych pojedynku. Tym bardziej, że zmierzymy się z tak dobrym zespołem jak Lech Poznań, który w europejskich pucharach pokazał kawał dobrej piłki - powiedział szkoleniowiec Ruchu Chorzów Waldemar Fornalik.
Faworytem potyczki jest Lech. - Szanse przed finałem oceniam po równo. Wiele zależeć będzie od dyspozycji dnia - nie zgadza się z tezą trener Kolejorza. - Ruch ostatnio jest na fali. Nie przegrywa, wygrał dwa razy z Legią. Zapowiada się dobry mecz - dodaje Smuda. Podobnego zdania na temat szans obu zespołów w walce o Puchar Polski jest szkoleniowiec Ruchu. - To jest jeden mecz, w którym nawet jedna akcja może zadecydować o wyniku. Dla moich piłkarzy gra w finale jest pewnego rodzaju bonusem w końcówce sezonu. Mam nadzieję, że zawodnicy Ruchu pokażą się z jak najlepszej strony - stwierdza Fornalik, którego zdaniem małym handicapem dla Niebieskich jest fakt, że zagrają przed własną publicznością. - Nie ważne gdzie się gra. Nie ma dla nas znaczenia czy finał byłby przy Cichej, albo w Warszawie - stwierdził z kolei Franciszek Smuda. - W tym sezonie Lech grywał w europejskich pucharach na wiele bardziej gorących stadionach i dawał sobie radę - powiedział kapitan Ruchu Wojciech Grzyb.
Obydwa zespoły w drodze do wielkiego finału musiały rozegrać sześć spotkań. - Najtrudniej jest przejść pierwszą rundę - twierdzi trener Ruchu Waldemar Fornalik, który prowadził chorzowian w półfinałowym dwumeczu z Legią Warszawa. Wcześniej Niebiescy pokonywali kolejne szczeble pod batutą Bogusława Pietrzaka. Ruch w kolejnych rundach ogrywał Wartę Poznań (2:0), Odrę Opole (2:0), Zagłębie Lubin (3:0 i 2:1) oraz Legię Warszawa (1:0 i 1:0). Natomiast Lech, który grę w lidze i Pucharze Polski przez dłuższy czas łączył z walką w Pucharze UEFA, eliminował Piasta Gliwice (4:0), Odrę Wodzisław (1:0), Wisłę Kraków (1:0 i 2:1) oraz Polonię Warszawa (1:1 i 1:1, karne: 3:0).
W poprzednim sezonie obydwa zespoły potykały się ze sobą tylko w lidze. W Poznaniu Lech wygrał 6:2, w rewanżu na Stadionie Śląskim Kolejorz, po osiemnastu latach, w końcu wygrał z Ruchem w Chorzowie, po golach Henry’ego Quinterosa i samobójczym Rafała Grodzickiego 2:0. W trwającym sezonie podopieczni Franciszka Smudy w spotkaniach z Niebieskimi zgubili aż pięć punktów. Przy Cichej Ruch wygrał 2:0, a gole w pierwszej części gry zdobywali Tomasz Brzyski i Marcin Nowacki. - Pamiętam przegrany jesienią mecz w Chorzowie. Wtedy jednak mieliśmy problemy kadrowe, część piłkarzy zmęczona była podróżami na mecze swoich reprezentacji i nie byli sobą. Finałowy mecz Pucharu Polski to jednak zupełnie inna rzecz - wrócił pamięcią do wydarzeń sprzed ponad siedmiu miesięcy Franciszek Smuda. W rewanżu, przy Bułgarskiej, na trafienie tuż przed przerwą Roberta Lewandowskiego odpowiedział świetnym uderzeniem z rzutu wolnego Brzyski i mecz zakończył się remisem 1:1.
W finałowym meczu w zespole Lecha zabraknie leczących kontuzje Grzegorza Wojtkowiaka oraz Bartosza Bosackiego. Pod uwagę będzie za to brany Hernan Rengifo. - Jest poobijany, ale na pewno zagra - stwierdził Smuda. W zespole Niebieskich nie zagrają na pewno Marcin Zając i Maciej Sadlok. Niepewna jest gra Krzysztofa Nykiela.
Stadion Śląski: Ruch Chorzów - Lech Poznań / wt 19.05.2009 godz. 20:00
Przewidywane składy:
Ruch Chorzów: Pilarz - Jakubowski, Grodzicki, Adamski, Brzyski - Grzyb, Straka, Baran, Pulkowski, Balaż - Janoszka.
Lech Poznań: Turina - Kikut, Tanevski, Arboleda, Henriquez - Peszko, Bandrowski, Murawski, Stilić - Lewandowski, Rengifo.
Sędzia: Tomasz Mikulski (Lublin).