Były piłkarz cudem uniknął śmierci w Genui. "Nie wiem, dlaczego żyję"

Getty Images / Paolo Rattini / Na zdjęciu: zawalony wiadukt w Genui
Getty Images / Paolo Rattini / Na zdjęciu: zawalony wiadukt w Genui

Były włoski piłkarz Davide Capello brał udział w katastrofie wiaduktu, do jakiej doszło we wtorek w Genui. 33-latek spadł ze swoim samochodem w przepaść, jednak przeżył. - Wszyscy mówią, że to cud - opowiada.

W tym artykule dowiesz się o:

100-metrowy fragment wiaduktu na autostradzie A10 we włoskim mieście Genua runął we wtorkowe przedpołudnie. Znajdujące się na nim samochody spadły w przepaść i zostały zmiażdżone gruzami. Mówi się o kilkudziesięciu ofiarach śmiertelnych, chociaż akcja ratunkowa jeszcze się nie zakończyła.

Jednym z tych, którzy w chwili katastrofy znajdowali się na wiadukcie, był Davide Capello, były bramkarz włoskich klubów (m.in. Cagliari) i młodzieżowej reprezentacji Italii. 33-latkowi udało się jednak przeżyć.

Mówi on na łamach włoskich mediów, że nikt nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego przeżył.

- Jechałem trasą i nagle zobaczyłem, że droga przede mną znika. Nie mogłem nic zrobić i po prostu zacząłem spadać. Byłem przekonany, że to koniec. Po około 30 metrach samochód jednak zahaczył o coś i się zatrzymał. Nie mam pojęcia, jak to się stało - opowiada.

ZOBACZ WIDEO Piorunujący start Bayernu. Hat-trick Roberta Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Po ocknięciu się Capello zadzwonił do swojego ojca. Ten początkowo nie mógł zrozumieć syna i tego, co słyszy. Dopiero po chwili kazał mu upewnić się, czy może wyjść z samochodu. Tak właśnie 33-latek zrobił.

Były piłkarz, który obecnie jest strażakiem, przekonuje, że jego koledzy z pracy nie mają pojęcia, dlaczego przeżył.

- Wszyscy powtarzają mi, że to cud. Zabrano mnie do szpitala, ale jedyną nieprzyjemnością była igła wbita przez lekarzy w moje ramię. Nie mam nawet zadrapania - wyznaje szczęśliwy Capello.

Przypomnijmy, że we wtorkowe przedpołudnie wiaduktem autostrady mieli jechać m.in. Dominico Criscito (Genoa CFC) czy trener reprezentacji Polski U-21, Czesław Michniewicz. Przez zmianę planów uniknęli być może śmierci.

Źródło artykułu: