W Superpucharze Europy obrona Realu Madryt przypominała dziurawy szwajcarski ser. Po raz pierwszy od 2015 roku drużyna ze stolicy Hiszpanii straciła aż cztery gole w jednym meczu. Za kadencji Zinedine'a Zidane'a Los Blancos było ich jedynie trzy.
Sytuacja w środowy wieczór zmieniała się jak w kalejdoskopie, jednak to Atletico w dogrywce wypunktowało Królewskich. Podopieczni Diego Simeone po raz trzeci w swojej historii sięgnęli po te trofeum, a Real Madryt przegrał międzynarodowy finał po raz pierwszy od... 18 lat.
Od 2000 roku, gdy Los Blancos ulegli niespodziewanie Boca Juniors (1:2), Real rozegrał łącznie 13 finałów. Pięć w Lidze Mistrzów, 4 w Superpucharze Europy oraz jeden w Pucharze Interkontynentalnym. Wszystkie wygrał i przez ten czas drużyna stała się specjalistą od najważniejszych meczów w Europie.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: atak jak z kung-fu! Piłkarz-brutal znokautował rywala
Oficjalny debiut Julena Lopeteguiego okazał się jednak bardzo słaby. Przypomnijmy, iż były selekcjoner reprezentacji Hiszpanii w czerwcu zastąpił w Realu Zinedine'a Zidane'a.
- Nie uważamy tego za problem, że gracze zdobyli już wiele tytułów. Nie wygrywali przecież np. rozgrywek La Liga w poprzednim sezonie, co chcieli zrobić. Są spragnieni zwycięstw - zapewniał Lopetegui. - Jestem smutny i sfrustrowany, że przegraliśmy. Ale w czwartek będziemy musieli się obudzić z nowymi siłami i przygotować do pierwszego meczu w lidze - uzupełniał.
Po sprzedaży Cristiano Ronaldo, największą gwiazdą ekipy z Santiago Bernabeu ma zostać Gareth Bale. Walijczyk w pierwszym meczu jednak zawiódł. - Gareth dla mnie zagrał bardzo dobrze, ale to normalne, że na tym etapie sezonu zawodnicy nie prezentują w pełni swojego najlepszego poziomu - dodał Lopetegui.