Los europejskiego trofeum ponownie znalazł się w rękach madrytczyków. Po dwóch udanych dla Realu finałach Ligi Mistrzów stołeczne kluby zagrały dla odmiany o Superpuchar UEFA. Królewscy blokowali już lokalnemu rywalowi drogę na europejski szczyt. Z kolei Atletico Madryt potrafiło wygrywać z Realem finały tylko na hiszpańskim podwórku. W środę ta europejska supremacja Królewskich została przerwana.
Podopieczni Diego Simeone rozpoczęli mecz w Tallinie jakby wciąż czuli złość po przegranych finałach Ligi Mistrzów. Nie minęła minuta i prowadzili. Diego Costa potrzebował tylko jednej szansy na zdobycie gola. Hiszpan sam sobie "asystował", obiegł Sergio Ramosa i Raphaela Varane'a i huknął z ostrego kąta. Keylor Navas powinien pilnować bliższego słupka, ale wobec siły strzału Costy był bezradny. Zrobiło się 1:0 dla Atletico po najszybszym trafieniu w historii superpucharu, a Królewscy mieli kłopot.
Atletico nie szarpało. To nie byłoby w stylu zespołu Simeone. Ustawiło trzy formacje obronne i starało się przesuwać je na czas. Dużo w ofensywie przed przerwą już nie pokazało.
Ten mecz był dla Realu nowym otwarciem. Drużyna osierocona przez Zinedine'a Zidane'a i Cristiano Ronaldo miała odpowiedzieć na pytanie, gdzie w nadchodzącym sezonie będą jej mocne punkty, jaka będzie jej tożsamość. Największe zagrożenie przychodziło ze strony dwóch zawodników. Ich personalia nie były zaskoczeniem. Na skrzydłach robili przewagę Marcelo i Gareth Bale. Po dośrodkowaniu Brazylijczyka w 17. minucie piłka zatańczyła blisko linii bramkowej. Później strzelił niecelnie z dystansu.
ZOBACZ WIDEO Piorunujący start Bayernu. Hat-trick Roberta Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Bale był konkretniejszy. Walijczyk asystował przed golem Karima Benzemy na 1:1 w 27. minucie. Bale pognał jak ekspres prawą stroną boiska i dośrodkował w pole bramkowe, skąd Francuz wepchnął piłkę do siatki. W okresie przygotowań Bale wyróżniał się w ofensywie Realu i w meczu o stawkę potwierdził, że pozostaje w wysokiej jest formie od czasu finału Ligi Mistrzów. W 39. minucie Walijczyk strzelił jeszcze z dystansu, jednak obok słupka i do przerwy pozostało 1:1.
W Tallinie było też kilku zawodników, na których błysk czekano. Choćby Isco, Antoine'a Griezmanna, Thomasa Lemara. Także Luki Modricia, który przebierał nogami, niekoniecznie w kierunku Mediolanu, na ławce rezerwowych. W 57. minucie Chorwat wszedł na boisko, z kolei Griezmann je opuścił.
Krótko po wejściu Modricia jego drużyna wyszła na prowadzenie 2:1. W 63. minucie Sergio Ramos strzelił celnie z rzutu karnego po uprzednim zmyleniu Jana Oblaka. W ten sposób kapitan Realu zrehabilitował się za zachowanie przed pierwszym golem. Ramos strzelił bramkę Atletico tak samo jak w finałach Ligi Mistrzów w 2014 i w 2016 roku. Samopoczucie poszczególnych piłkarzy zmieniało się jak w kalejdoskopie, ponieważ jedenastkę sprokurował Diego Costa.
Nadszedł czas na reakcję napastnika Atletico. W 79. minucie Diego Costa uderzył z bliska na 2:2. W gola zamieszani byli Marcelo i Angel Correa. Brazylijczyk negatywnie, ponieważ urządził sobie zbędną zabawę na wysokości pola karnego, natomiast zmiennik z Argentyny pozytywnie. To on przeprowadził rajd i wyłożył piłkę jak na tacy Diego Coscie. Rozstrzygnięcia nie było, dlatego Marciniak musiał zarządzić dogrywkę.
Także w jej czasie kibice nie mogli ponarzekać na brak wrażeń. Uśmiechali się szeroko sympatycy Atletico. W 98. minucie Saul Niguez odpalił rakietę z woleja pod poprzeczkę bramki Keylora Navasa. Piłkę podał mu Thomas Partey, a w przeprowadzeniu akcji bramkowej nie przeszkadzali Ramos oraz Varane. To uderzenie zachwiało obrońcą trofeum, a kolejne było już nokautujące. 4:2 zrobiło się po strzale Koke w 104. minucie. Superpuchar można było pakować przed podróżą na Wanda Metropolitano.
Atletico zdobyło to trofeum po raz trzeci w swojej historii.
Spotkanie sędziował Szymon Marciniak. W pierwszej połowie rozstrzygał głównie pojedynki Sergio Ramosa z Diego Costą. Kapitan Realu miał sporo do powiedzenia Polakowi, kiedy ten pokazał żółtą kartkę za faul Marco Asensio. Bardzo trudnych decyzji Marciniak nie musiał podejmować i kontrolował wydarzenia. W drugiej połowie nadeszła najpoważniejsza próba. Marciniak przyznał wspomniany, słuszny rzut karny Realowi. Łącznie pokazał aż osiem kartoników, ponieważ derby zaostrzyły się. Nie wymknęły się jednak spod ręki Marciniaka.
Real Madryt - Atletico Madryt 2:4 pd. (1:1, 2:2, 2:4)
0:1 - Diego Costa 1'
1:1 - Karim Benzema 27'
2:1 - Sergio Ramos (k.) 63'
2:2 - Diego Costa 79'
2:3 - Saul Niguez 98'
2:4 - Koke 104'
Składy:
Real: Keylor Navas - Dani Carvajal, Raphael Varane, Sergio Ramos, Marcelo - Toni Kroos (102' Borja Mayoral), Casemiro (76' Dani Ceballos), Isco (83' Lucas Vazquez) - Gareth Bale, Marco Asensio (57' Luka Modrić), Karim Benzema.
Atletico: Jan Oblak - Juanfran, Stefan Savić, Diego Godin, Lucas Hernandez - Saul Niguez, Koke, Rodri (71' Vitolo), Thomas Lemar (90' Thomas Partey) - Antoine Griezmann (57' Angel Correa), Diego Costa (109' Jose Maria Gimenez).
Żółte kartki: Asensio, Marcelo, Ceballos, Modrić, Ramos (Real) oraz Correa, Costa, Vitolo (Atletico).
Sędzia: Szymon Marciniak (Polska).
Brawo dla Atletico, od kiedy Simeone tam jest ciagle graja ta sama konsewent Czytaj całość