Wlazło odszedł, Sheridan i Frankowski zostali. Ostatnie godziny okienka transferowego były emocjonujące dla kibiców Jagi

Piotr Wlazło rozwiązał umowę z Jagiellonią. Zostali zaś Cillian Sheridan i Przemysław Frankowski, którzy byli blisko transferu. W przypadku pierwszego klub postanowił jednak sięgnąć po kogoś innego, a za drugiego Jaga nie dostała oczekiwanej oferty.

Kuba Cimoszko
Kuba Cimoszko
Na zdjęciu od lewej: Cillian Sheridan i Arkadiusz Malarz Newspix / MAREK BICZYK / Na zdjęciu od lewej: Cillian Sheridan i Arkadiusz Malarz
Kibice Jagiellonii dawno nie przeżywali takich emocji w końcówce okienka transferowego. Do ostatnich minut ważyły się losy aż trzech graczy. Ostatecznie tylko jeden z nich opuścił szeregi klubu. I nie ma wątpliwości, że akurat z tego większość sympatyków podlaskiego zespołu się cieszy.

"Był jak wóz węgla"

Piotr Wlazło od początku nie należał do ulubieńców fanów Jagi. - Ociężały i powolny jak wóz węgla. Do tego strasznie wolno myślał na boisku. Owszem, nie można mu odmówić walki i wybiegania, ale akurat niewiele z tego było pożytku - tłumaczy nam jeden z nich, Andrzej. On i wielu jego kolegów odetchnęło z ulgą, kiedy w ostatnich minutach 31 sierpnia ogłoszono iż 29-latek rozwiązał kontrakt z klubem za porozumieniem stron.

"Belek" odchodzi po zaledwie roku. W tym czasie rozegrał dla zespołu żółto-czerwonych 25 meczów ligowych. Strzelił 2 gole i miał jedną asystę. Zapamiętany zostanie głównie z okoliczności w jakich trafił do Białegostoku z Wisły Płock. Kosztował bowiem 200 tysięcy złotych, a oprócz pieniędzy Jaga oddała na Mazowsze jeszcze Damiana Szymańskiego.

Rosjanie zamilkli

Oprócz Wlazło, w ostatnim dniu okienka z Dumą Podlasia pożegnał się również Dejan Lazarević. Obaj już kilka dni wcześniej zostali wystawieni przez klub na listę transferową. Wraz z nimi znalazł się na niej Cillian Sheridan. I wydawało się, że to Irlandczyk najprędzej opuści Białystok. Wszystko dlatego, że menadżer znalazł na niego kilku chętnych (więcej na ten temat -> KLIKNIJ TUTAJ). A bardzo zdeterminowany wydawał się rosyjski FK Orenburg.

Beniaminek Premier Ligi szybko ustalił warunki umowy z agentem Irlandczyka. Zgłaszał także gotowość do zapłacenia kwoty wymaganej przez białostoczan (według nieoficjalnych informacji - 200 tys. euro). Pozostawało tylko złożyć oficjalną ofertę dla białostoczan. I tu pojawiły się kłopoty, bo godziny mijały, a Rosjanie się nie odzywali. Było to jeszcze dziwniejsze po Twitterowych doniesieniach dziennikarza Piotra Wołosika, że długowłosy napastnik na prośbę tamtejszego klubu przeszedł nawet testy medyczne w Białymstoku.

Ostatecznie czas minął: północ wybiła, a faks milczał. Niedługo okazało się, że przyczyną nie była wcale usterka tego urządzenia. Zamiast Sheridana do Orenburga trafił bowiem Djordje Despotović: 26-letni Serb z przeszłością w Crvenie Zveździe, Astanie i KSC Lokeren.

"Lokeren liczyło na promocję"

Właśnie przy Belgach wypada się zatrzymać na dłużej, bo w ostatnich godzinach okna transferowego narobili oni sporo rabanu swoimi staraniami o Przemysława Frankowskiego. Nie było tajemnicą, że reprezentant Polski chciałby odejść zagranicę, ale przez całe lato brakowało odpowiednich ofert.

Wieczorem 31 sierpnia wydawało się jednak, że wreszcie takowa nadeszła do Białegostoku. Belgijskie media podały bowiem, że "Franek" zostanie piłkarzem Lokeren. Ta informacja brzmiała rzetelnie, zważywszy na fakt, że już po dwumeczu Jagi z KAA Gent w el. LE (0:1, 1:3) w kuluarach krążyły plotki, iż piłkarz przyciągnął zainteresowanie dwóch klubów z tamtych stron.

Doniesienia "Het Laaste Nieuws" okazały się jednak przedwczesne. Oferta klubu Jupiler League została odrzucona. - Działacze Lokeren myśleli, że doczekają się sporej promocji pod koniec okresu transferowego. I przeliczyli się ze swoją propozycją. Nie ma nawet o czym mówić - tłumaczy nam nieoficjalnie jeden z pracowników Jagi. Nie wiemy o jaką dokładnie kwotę chodziło, ale zauważając, że najwyższym transferem w historii klubu było pozyskanie 11 lat temu Omera Golana za milion euro, możemy przypuszczać, iż daleko było jej do oczekiwań białostoczan (ponad 2 miliony euro - przyp. red.).

Ostatecznie potwierdził się więc najgorszy scenariusz dla samego zawodnika: drugi z rzędu był blisko zagranicznego transferu i znów został w Ekstraklasie (więcej na ten temat -> KLIKNIJ TUTAJ). Chyba, że nagle klub dostanie jeszcze atrakcyjną ofertę z Ukrainy, Czech, Rumunii lub Izraela. W tych ligach okienko trwa jeszcze bowiem przez kilka dni. Ale trudno przypuszczać, by tak się stało.

ZOBACZ WIDEO Tiki-taka w Bundeslidze. 3 minuty, które dobiły Bayer [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Czy Cillian Sheridan powinien otrzymać kolejną szansę w Białymstoku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×