W piątek podczas wygranego 2:0 meczu z Koroną Kielce, Michał Nalepa zobaczył już piątą żółtą kartkę w tym sezonie. - Miałem kilka fauli, ale w tym akurat zasłużyłem na żółtą kartkę, bo był ewidentny. Ja jeszcze nigdy nie liczyłem liczby moich kartek, ale wydaje mi się, że pięciu tak szybko jeszcze nie miałem. Na Węgrzech kiedyś miałem około dziesięciu kartek w ciągu sezonu - skalkulował piłkarz Lechii Gdańsk.
W ubiegłym sezonie Lechia miała jedną z najbardziej dziurawych obron w lidze i straciła 58 bramek. Teraz po 7. kolejce ma stracone 3 gole. To niesamowite, gdyż do linii defensywy nie doszedł żaden nowy piłkarz. - My w defensywie jesteśmy ustawieni bardzo ciasno. W pewnych sektorach trudno byłoby o to, by się przecisnęła mysz. To bardzo cieszy, bo nie ma miejsca tam i bardzo ciężko jest oddać strzał rywalom - przekazał Nalepa.
- Ja, jako środkowy obrońca jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu, że bronimy całym zespołem. Napastnicy cofają się, bronią i przesuwają. W ubiegłym sezonie tak to nie wyglądało. Kilku zawodników broniło, a inni się nie wracali i mieliśmy ponad 50 bramek straconych. Teraz, po siódmej kolejce mamy trzy - wszystkie ze stałych fragmentów gry, a z gry zero. Gramy różnymi taktykami. Tym razem chcieliśmy się cofnąć, by to Korona rozgrywała akcje i ten plan wypalił, co pokazuje wynik. Z drugiej strony, szczególnie po przerwie zbyt głęboko się cofnęliśmy i Korona oddawała strzały - dodał
Lechia Gdańsk po siedmiu meczach na pewno będzie liderem. To miła odmiana w stosunku do ubiegłego sezonu. - Osobiście na boisku czuję moc. Widzę, że jesteśmy silni i możemy wygrać z każdy. Nie odpływamy jednak, bo mamy trochę rzeczy do poprawienia. To, że jesteśmy liderem, może nam tylko pomóc. Teraz przed nami przerwa i zaczynamy ją w świadomości, że nie jesteśmy mistrzami świata. Nie jest tak, że potrafimy już wszystko - podsumował Michał Nalepa.
ZOBACZ WIDEO Hit nie rozczarował! AC Milan wyrwał zwycięstwo w ostatniej minucie gry [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]