The Reds pokonali kolejno West Ham United (4:0), Crystal Palace (2:0), Brighton and Hove Albion (1:0) i Leicester City (2:1). Ekipa Juergena Kloppa jest skuteczna nie tylko pod bramką rywali, ale nie pozwala też na zagrożenie pod swoją.
Pierwszego gola liverpoolczycy stracili dopiero w sobotnim spotkaniu z Lisami i to nie po błędzie formacji, a po indywidualnym błędzie Alissona, który w narożniku pola karnego stracił piłkę na rzecz Kelechiego Iheanacho. Po odbiorze Nigeryjczyk przekazał piłkę Rachidowi Ghezzalowi, a ten zdobył honorową bramkę.
Powiedzieć, że kibice Liverpoolu nie są przyzwyczajeni do tak udanego startu swoich pupili, to nic nie powiedzieć. W trwającej od 1992 roku erze Premier League nie zdarzyło się, by The Reds wygrali cztery pierwsze mecze, a by znaleźć równie dobry w ich wykonaniu początek rozgrywek, trzeba się cofnąć aż do 1990 roku, w którym Liverpool sięgnął po swoje ostatnie mistrzostwo Anglii.
W sezon 1990/1991 broniący tytuł The Reds weszli serią ośmiu kolejnych zwycięstw. Ekipa z Anfield zatrzymała się dopiero w 9. kolejce, remisując z Norwich City, ale po wpadce na Carrow Road wygrała cztery następne spotkania. Tak udany sezon Liverpool zakończył jako wicemistrz Anglii.
Wyczyn podopiecznych Kloppa robi tym większe wrażenie że nawet legendarny Liverpool z lat '70 i '80 ubiegłego wieku, który zdominował rozgrywki w Anglii i święcił triumfy w Europie, tylko raz zaczął sezon lepiej: w rozgrywkach 1978/1979 zespół Bob Paisley wygrał sześć pierwszych meczów.
ZOBACZ WIDEO Niespodzianka w Carabao Cup. Ekipa z Premier League wyeliminowana [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]
Czy w sezonie 2018/2019 Liverpool odzyska mistrzostwo Anglii? 
na Instagramie 
na Facebooku 
