Wszystko wydarzyło się pod koniec pierwszej połowy niedzielnego spotkania. W 42. minucie meczu sędzia Paweł Raczkowski skorzystał z wideoweryfikacji VAR i wskazał na jedenasty metr. Chwilę wcześniej strzał Przemysława Frankowskiego blokował bowiem z pomocą ręki Damian Rasak, co umknęło uwadze arbitra.
Było 0:1, więc Jaga zyskała ogromną szansę na wyrównanie tuż przed przerwą. Ale sama sobie ją odebrała. Piłkę w rękę wziął Roman Bezjak, lecz dobiegł do niego Arvydas Novikovas. Między zawodnikami doszło do sprzeczki. W końcu zdenerwowany Słoweniec rzucił futbolówkę na ziemię i zabrał ją Litwin. Po chwili 27-letni skrzydłowy uderzył źle i Thomas Daehne obronił strzał.
Ostatecznie starcie Jagiellonii z Wisłą zakończyło się wynikiem 1:1, bowiem w drugiej części bramkę dla przyjezdnych zdobył Lukas Klemenz. Po meczu zaś obaj gracze zostali zapytani o spięcie. Bezjak nie chciał tego szerzej tłumaczyć. Stwierdził tylko, że cała sytuacja została wyjaśniona w przerwie. O tym samym zapewniał także Novikovas, który przekonywał iż nie zabrał piłki koledze.
Który z nich był wyznaczony? Nie wiadomo, ponieważ trener Ireneusz Mamrot nie chciał tego ujawnić na konferencji prasowej. Zapowiedział jedynie wyciągnięcie konsekwencji.
Przy okazji warto zaznaczyć, że ci piłkarze strzelali już jedenastki w poprzednim sezonie. "Arvi" cztery z nich wykorzystał, a pomylił się dwukrotnie - ze Śląskiem Wrocław (0:1) i Koroną Kielce (3:0). Bezjak z "wapna" uderzał tylko raz - w bardzo ważnym pojedynku z Wisłą Kraków (0:1) i nie zakończyło się to powodzeniem (więcej o karnym, który mógł kosztować Jagę mistrzostwo -> KLIKNIJ TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO Show Roberta Lewandowskiego. Bayern bez problemu ograł VfB Stuttgart [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]